>>34<< Kwiaty - ale dla kogo?
Budzik jak zwykle rano wyrwał mnie ze snu, przeciągałam się i odwróciłam na drugi bok - jeszcze 5 minut - powiedziałam szeptem sama do siebie, i od razu zrobiło mi się błogo, odpłynęłam.. Biegłam gdzieś, było ciemno, jakbym przed kimś uciekała, odwróciłam się że sprawdzić czy nadal mnie goni i wpadłam na kogoś, to był Krzysiek - Emilka to ja Krzysiek, już wszystko dobrze - Krzysiek - spojrzałam z niedowierzaniem - jak to dobrze - zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno przytuliłam, otworzyłam oczy, i go zobaczyłam, nagle usłyszałam huk, a Krzysiek padł na ziemie, - Boże - krzyknęłam - coś Ty zrobił!, upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć do Krzyśka - wstawaj, słyszysz, wstawaj, nie możesz teraz umrzeć, nie teraz, Krzysiek ja Cie kocham - ale on leżał nieruchomo, i te jego oczy, były takie puste... Obudziłam się, byłam spocona i zmęczone - kurcze co to był za sen, koszmar jakiś. Co to w ogóle ma znaczyć??? A może powinnam wyznać Krzyśkowi co do niego czuje, może ten sen ...