>>5<< Randka

Dzień na komendzie jak zwykle rozpoczął się od odprawy. Siedziałam, na przeciwko Krzyśka, widać po nim było, że nie dzieje się u niego za dobrze, blady, podkrążone oczy, musiał nie spać, mam tylko nadzieje, że to nie problemy zdrowotne...
Komendant jak zwykle przydzielił zadania i wszyscy się rozeszli. Tym razem pełniłam służbę na komendzie. Zresztą kolejne dni tak właśnie mi mijały - na komendzie.

Po jednym z takich dni na komendzie nie miałam ochoty wracać do domu, poszłam połazić po galerii Dominikańskiej - może na poprawę humoru kupię sobie jakiegoś ciucha, już dawno nie byłam na zakupach....

Podczas szaleństwa zakupowego natknęłam się na Monikę Kownacką z jej synem.
- O cześć Monika - a co to zakupowe szaleństwo???
- cześć Emilia - a tak właśnie wybraliśmy się z Frankiem na zakupy - uśmiechnęła się,
- cześć Franek - jestem Emilia (Franek to adoptowany syn Moniki i Artura, niestety życie go nie oszczędzało - jeździ na wózku - ale nie dopytywałam Moniki dlaczego, uznałam, że jak będzie chciała to sama mi kiedyś o tym opowie)
- Dzień dobry Pani - Franek wyciągnął rękę i uścisnął moją dłoń.

Monika mówiła, że w sumie to się śpieszy ale usiadłyśmy na krótkie pogaduchy. Dowiedziałam się między innymi, że dla Franka pojawiła się szansa - operacja, która pozwoli mu chodzić, od tego momentu Monika z Krzyśkiem codziennie kupują zdrapkę w nadziei, że uda im się coś wygrać -  niestety to bardzo skomplikowana i droga operacja możliwa do wykonania jedynie w Austrii. Monika zdradziła mi, że to pomysł Krzyśka - fajny jest ten Krzysiek, mimo swoich problemów potrafi zaangażować się w pomoc dla innych...) Jednak najlepsze było to co komendant wymyślił, aby zebrać pieniądze na operację dla Franka - licytacja - randka z jednym z naszych kolegów policjantów - tych w stanie wolnym... No cóż Krzysiek  na pewno nie będzie brał w niej udziału, ale pewnie Mikołaj tak, a to dla mnie okazja, żeby pokazać Oli z kim ma do czynienia. W sumie to sama nie wiem czemu jej nie lubię, nic mi nie zrobiła, ale jakoś nie mogę się do niej przekonać.

Pożegnałam Monikę i Franka, dokończyłam zakupy i udałam się do domu. 

Rano jak zwykle, prysznic, wybór ciuchów i do pracy. Oprawa zaczęła się punktualnie, Komendant przydzielił rewiry, czekałam  tylko kiedy ogłosi informację o aukcji, no i długo czekać nie musiałam....
- Słuchajcie - zaczął komendant - jeszcze jedna rzecz, wieczorem aukcja charytatywna. Przedmiotem licytacji będą panowie stanu wolnego, randka z wybranym policjantem kto da więcej. Cały dochód będzie przeznaczony na pomoc dla syna naszej jednej z koleżanek, nieocenionej Monice Kownackiej

Mina naszego dyżurnego Jacka, mówiła sama za siebie...
- ale zaraz zaraz, ja tez w to wchodzę? - odezwał się dyżurny
- a co macie żonę? - spytał komendant
- no nie, a Mikołaj? zapytał Jacek
- co Mikołaj - odpowiedział Mikołaj,
- Mikołaj też startuje - dodał komendant,
Jacek uśmiechnął się i powiedział:
- ale to co tacy panowie z odzysku to tez się liczą?
- Ty Jacuś proszę Cie nie przeginaj - obruszył się Mikołaj
Jacek zaczął się śmiać i dodał:
- zobaczysz wylicytuję Cię
Mikołaj też zaczął się śmiać i skwitował to:
- obiecuję Ci udaną randkę
- nie mogę się doczekać - odparł Jacek
a ich humor udzielił się wszystkim obecnym na odprawie
- dobrze, dobrze, zbierajcie się, ruszajcie w teren, uważajcie na siebie i widzimy się wieczorem - pogroził długopisem komendant
- jasne - rzekł Mikołaj.

Przyglądałam się całej tej sytuacji z lekkim rozbawieniem, ale trzeba przyznać, że idea tej aukcji była bardzo fajna. Lubiłam Monikę, postanowiłam, że przekażę większa sumę na Franka, pozostała tylko jedna kwestia - kogo licytować.... Mój wybór padł na Mikołaja, to fajny facet, ciepło mnie przyjął gdy przyszłam na komendę, dzięki niemu właściwie reszta, tez szybko mnie zaakceptowała, w dodatku teraz jest wolny - można spróbować, zawsze to lepsze od siedzenia samej w domu....

Dzień minął bez większych problemów, po służbie udałam się szybko do domu, aby przygotować się na wieczorną aukcję.
Makijaż gotowy, włosy zrobione, teraz tylko pozostał wybór sukienki - hmmm, która wybrać??
Zdecydowałam się, na różową, łososiowa  - sama nie wiem jak dokładnie określić ten kolor, krótka, przed kolano, do tego czarne szpilki - przejrzałam się w lustrze - jest ok.
Aukcja odbywała się na naszej stołówce,  wszystko było dopięte na ostatni guzik, sala udekorowana balonami, wyglądało to bardzo uroczyście.Usiadłam obok Mikołaja.
Na aukcji pojawił się też Krzysiek - szkoda, że nie bierze w niej udziału, chętnie poszłabym z nim na randkę - gdyby nie fakt, że jest żonaty....


Aukcje rozpoczął nasz komendant:
- Ldies and Gentlemen, Mesdames et Messieurs, creme de la creme jak mawiają bywalcy w świecie, a o to lokomotywa, która ciągnie nasz komisariat, jakbyśmy byli za oceanem został by Batmanem!!!
w tym momencie wszyscy zaczęli wtórować komendantowi, bić brawa, tylko Mikołaj zakrył twarz rękami i kręcił głową, wyraźnie był zawstydzony, tym jak komendant go zaprezentował
- Panie Panowie Mikołaajjj Białach! - dokończył prezentacji komendant
wszyscy zaczęli bić brawo, a dziewczyny skandować jego nazwisko:
Białach, Białach,, Białach - było słychać  z sali.
Mikołaj wstał i wyszedł na środek, komendant przedstawił zasady licytacji:
- licytujemy stówką, na początek - ktoś da stóweczkę????
pierwsza zalicytowała Paulina, brawa się rozległy..
- kto da dwieście - spytał komendant
- ja daję dwie stówy - odezwał się Jacek,
- brawo Jacek, Jacek barwo - jest dwieście - cieszył się komendant,
- 300 Ola
- 400 - krzyknęła Paulina
przyglądałam się temu co się działo na sali i czekałam na odpowiedni moment....
- 600 - krzyknęłam,
- 700 - dodała Ola
- 700 zł za kolację - brawo Mikołaj - rzekł Wysocki - 700 po raz pierwszy,
w tym momencie przeliczyłam ile mam przy sobie gotówki - a to wszystkich zaskoczę, pokarzę im jak się to robi....
- 700 zł po raz drugiiiiiii, uwagaaa iiii

- 3 tysiące - odezwałam się, a wszyscy znieruchomieli
- 3 tysiące drodzy Państwo, nooo fantastycznie, brawoo, 3 tysiące - kto da więcej. po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci, sprzedany - komendant uderzył młotkiem w stół - Mikołaj na ten jeden wieczór jesteś własnością Emilki.

Wstałam od stołu podbiegłam do komendanta, przekazałam mu pieniądze, i podbiegłam do Mikołaja, zarzuciłam mu ręce na szyje i przytuliłam go, Mikołaj od razu spytał:
- trzy tysiące???
- spoko, odłożyłam trochę kasy jak byłam w stanach - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- ale to jest kupę kasy przecież,
przyłożyłam palec do ust:
- ciiiiiii, jesteś mój - krzyknęłam......
oboje w radosnych nastrojach udaliśmy się do stolika.
Zwróciłam uwagę na minę Oli, chyba nie w smak jej było, że to ja wygrałam randkę z Mikołajem, no ale cóż, na tym polega aukcja - kto da więcej ten wygrywa.
Mikołaj odprowadził mnie do samochodu, wspólnie ustaliliśmy, ze randka będzie kolejnego wieczoru.
W dobrym nastroju wróciłam do domu.

Kolejny dzień na komendzie dłużył mi się bardzo, nie mogłam doczekać się wieczoru....  
Z Mikołajem postanowiliśmy, że spotkamy się na mieście.
Gdy dotarłam na miejsce Mikołaj już czekał, podszedł do mnie przywitał się, wziął mnie pod ramię, i ruszyliśmy do przodu.

- Ty Białach, a co Ty się tak odstawiłeś, ja nie wiedziałam, że będziesz taki elegancki...
- Elegancka restauracja to i się musiałem elegancko ubrać
- no wiesz gdybym wiedziła, to bym sukienke z ogonem założyła....
Mikołaj uśmiechnął i wskazał ręką na drzwi mówiąc:
- proszę bardzo
Szarpnął za drzwi ale nie otworzyły się
- Ty patrz, powiedziałam
"Dziś lokal nieczynny, awaria kanalizacji, przepraszamy" taki widniał napis na kartce przyklejonej do drzwi wejściowych,
- Ale przecież ja miałem zarezerwowany stolik - mówiąc to Mikołaj rozłożył bezradnie ręce - wzruszyłam ramionami i powiedziałam
- no awaria - nic nie zrobisz... Dobra to coooo idziemy gdzie indziej??
- no tak, ale wiesz co, o tej porze to już pewnie, żadnego stolika nie dostaniemy,
- spoko coś znajdziemy - odpowiedziałam
Mikołaj nabrał powietrza i ciężko odetchnął, po czym powiedział:
- człowiek raz na ruski rok, wyrwie się na randkę a tu taka wtopa
uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- luz, jak mam być szczera  to i tak nie lubię takich restauracji "ę" "ą" - zaczęłam się śmiać
- poważnie? 
Mikołajowi od razu poprawił się humor
- taaaa, mówisz tak, żeby nie robić mi przykrości...
- nieeee, naprawdę tak mówię
- wiesz co?
- no?
- nauczyłem się jednego w firmie
- żeee??
- zawsze trzeba mieć plan B i ja taki mam, zapraszam Cię
Podał mi ramię i powoli ruszyliśmy,
- idziemy na komendę? - spytałam śmiejąc się przy tym,
- pudło..
Mikołaj zamówił taksówkę, po drodze poprosił taksiarza, żeby zatrzymał się na stacji benzynowej, oboje weszliśmy tam, tacy eleganccy, i poprosiliśmy pana o dwa winka, dwie bułeczki i paczkę kabanosów - jak licealiści normalnie.... wróciliśmy do taksówki i pojechaliśmy nad Odrę
Usiedliśmy na ławce i Mikołaj wypakowywał nasze zakupy - bawiąc się przy tym jak dziecko..
- proszę bardzo winko - na razie jedno - są i kubeczki, żeby było bardziej kulturalnie, my Słowianie lubimy coś przegryź, jest i bułeczka, proszę poczęstuj się jedną - no i jest jeszcze tak zwany la kabanos - proszę bardzo
- la kabanos ja bardzo chętnie
- pozwolisz, że ja to szybciutko odbezpieczę 
- no pewnie, uważaj bo wystrzeli
- aaaa lata praktyki w firmie, winko sierpniowe, czerwone
- takie imprezy to ja rozumiem
Mikołaj rozlał wino do kubków, a ja w miedzy czasie zajadałam kabanosa, dużo rozmawialiśmy, wznosiliśmy toasty, Mikołaj to bardzo fajny facet i wiele tego wieczoru się o nim dowiedziałam. Świetnie bawiłam się tego wieczoru. Mikołaj jak przystało na gentlemana odwiózł mnie do domu.

To był bardzo udany wieczór, Mikołaj to naprawdę fajny  i choć nie był ideałem mojego faceta to pomyślałam sobie, że może warto zakręcić się koło niego. Co prawda oficjalnie ma jeszcze żonę, a do tego dwójkę dzieci - nie bez sensu, nawet gdybyśmy byli razem, to ja bym chciała mieć w przyszłości dzieci, a Mikołaj już pewnie nie, mogę się z nim spotykać ale tylko na stopie przyjacielskiej.
Swoją drogą wypadałoby się rozejrzeć za jakimś kandydatem na "żyli długo i szczęśliwie" tylko czasu brakuje....

Rano na komendzie spotkałam Olę, podeszłam do niej z szerokim uśmiechem, chciałam z nią pogadać chwile o Mikołaju w końcu zna go dobrze, codziennie jeździ z nim w patrolu, nie to co ja - utkwiłam na komendzie, a tylko w zastępstwie, jak kogoś nie ma to wyjeżdżam na patrole.
- Ola, cześć
- aaaa cześć
- cześć powiedziałam jeszcze raz uśmiechając się do Oli
- no jak tam randka - spytała Ola
- a wiesz co jaja były bo okazało się że ta knajpa w której mięliśmy rezerwację była zamknięta
- zamknięta???
- noo jakaś awaria
- aaa współczuję
- no ale nie, po prostu fajnie było, poszliśmy nad rzekę , usiedliśmy na ławce, kupiliśmy wino, kabanosy jedliśmy - wiesz prosto z opakowania, śmiesznie było, no Białach fajny jest nie? taki normalny koleś
- nooo wiem, znam go dłużnej od Ciebie!
- ejj, no Ty chyba nie jesteś zazdrosna??
- aaa niby o co?
- no bo wiesz tak to trochę dziwnie wygląda, że wyjeżdżasz mi tu z takim tekstem "wiem, znam go lepiej od Ciebie"
- ale taka jest prawda, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu!
- no ale w pracy, a to jest co innego niż na randce nie? - dodałam bardziej rozbawiona chcąc załagodzić trochę tą sytuację, Olka chyba naprawdę zazdrosna jest o Mikołaja..
- mieszkaliśmy ze sobą jakiś czas, wiesz pomogłam mu jak żona wyrzuciła go z domu
i nie wiem kiedy ale zaczęła sie między nami jakaś chora licytacja, która z nas lepiej zna Mikołaja
- taak to powiedz mi jaki jest jego ulubiony kolor?
- co?
- no jaki jest kolor ulubiony albo film?
- i co będziemy się tak teraz licytować? to co najbardziej Mikołaj lubi czytać w gazetach?
- strony sportowe, ale o tym to cała komenda wie, no widzisz mało o nim wiesz,
- wiem tyle, ze nie muszę płacić, żeby się z nim umawiać na randki...
no teraz to przesadziła
- spróbuj...
- ale co spróbuj? - spytała zdziwiona Ola
- no spróbuj się z nim umówić, zobaczymy czy się zgodzi
- hmm, Emilka ale ja nic nikomu nie muszę udowadniać
- coś Ci powiem, wczorajszego wieczoru poznałam Mikołaja Białacha w sposób w jaki ty go na pewno nie poznałaś ... i nie poznasz. do wiedzenia!
- gratuluje - usłyszałam odchodząc
 Co ta Olka sobie wyobrażała, teraz to już jestem pewna w 100 %, że jest zazdrosna o Mikołaja, ale to już jej problem, mam to gdzieś, nie będę się nią przejmować...


Kolejne dni służby mijały spokojnie, tylko z Olka unikałyśmy się, nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale jak tylko widziała mnie z Mikołajem lub w jego pobliżu ciskała gromami z oczu...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>40<< Bandyci

>>39<< Krzysiek hydraulik??

>>36<< oj ta Zocha...