Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

>>25<< Awans cd - wyniki

Wyszłam z komendy, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku szpitala. Oczywiście w głowie milion myśli, a co gdy się okaże że jednak jestem chora??? Droga minęła dość szybko, nawet nie było korków. Zaparkowałam samochód i w tym momencie sparaliżował mnie strach. Nie mogłam się ruszyć... Siedziałam trak trzymając ręce na kierownicy i zastanawiałam się co zrobić. W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że źle zrobiłam. Źle zrobiłam mogłam poprosić Krzyśka żeby tu przyjechał ze mną. Teraz na pewno trzymał by mnie za rękę i podnosił na duchu, mogłabym się do niego przytulić. Przy nim czuję się bezpiecznie, ale jeśli wyniki będą dla mnie złe to nie będzie dla nas żadnej szansy, żadnej nadziei... wtedy już z nikim nie będę mogła być. Nie będę mogła mieć dzieci.... W tym momencie głośne pukanie w szybę wyrwało mnie z zamyślenia, odruchowo wzdrygnęłam się. Spojrzałam w lewo o Boże nie możliwe, otwarłam drzwi - Krzysiek - co Ty tu robisz??, przecież mówiłam... - tak tak wiem, musis...

>>25<< Awans

... około 3 miesiące później Wstałam jak zwykle rano choć dziś dzień był mocno zakręcony. Z jednej strony nieco bardziej uroczysty, a z drugiej dziś miałam odebrać wyniki badań. To już ostatnie, które definitywnie miały albo potwierdzić albo zaprzeczyć czy mam HIV. Z jednej strony cieszyłam się z awansu, z drugiej cała byłam w strzępkach nerwów.... Mundur galowy wisiał na drzwiach od szafy. Zjadłam śniadanie, ubrałam się w mundur. Boże jak ja dawno nie miałam na sobie spódnicy ani sukienki.... W sumie awans powinniśmy dostać w lipcu, ale ze względu na śmierć naszego komendanta awanse zostały przesunięte. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało. Pamiętam to jakby było wczoraj. Byliśmy z Krzyśkiem u niego w ten dzień, rozmawialiśmy z nim. Owszem był przybity, przygnębiony, ale to normalne w końcu jego córka walczyła w szpitalu o życie... Zresztą on sam nas zapewniał że wieszać się nie będzie, a kilka godzin później już nie żył. Właściwie to do końca jakoś nie wierzę że to ...

>>24<< Galeria

Rano wstałam wyjątkowo niewyspana. W nocy śniły mi się jakieś głupoty: strzykawki, narkotyki... Najchętniej wzięłabym sobie wolne, ale z kolei siedzenie w domu z moja mamą przerażało mnie jeszcze bardziej. Weszłam do firmy. Po drodze kilka osób zaczepiło mnie i poinformowało o wczorajszych wieczornych wydarzeniach. Byłam w szoku. Ola córka komendanta została porwana przez Grudę - nasza koleżankę, na szczęście Białachowi i Jackowi udało się ją w porę odnaleźć - to znaczy żyła, ale była w śpiączce. Weszłam do biura. Krzysiek już tam był, zauważyłam na jego ręce plaster: - Cześć - Cześć - A co Ty na jakichś badaniach byłeś? - AAA wiesz co byłem w szpitalu oddać krew dla Oli - aa widziałam ogłoszenie - rzeczywiście - a ty już byłaś??? - spytał Krzysiek. Zdziwiło mnie jego pytanie, tak szybko zapomniał o tym co się wydarzyło... - ja??? przecież ja jeszcze nie mam tych wyników badań, dopiero za dwa dni będą.. - przepraszam, zapomniałem - Krzysiek wyraźnie posmutniał **...