>>25<< Awans cd - wyniki

Wyszłam z komendy, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku szpitala. Oczywiście w głowie milion myśli, a co gdy się okaże że jednak jestem chora???
Droga minęła dość szybko, nawet nie było korków. Zaparkowałam samochód i w tym momencie sparaliżował mnie strach. Nie mogłam się ruszyć... Siedziałam trak trzymając ręce na kierownicy i zastanawiałam się co zrobić. W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że źle zrobiłam. Źle zrobiłam mogłam poprosić Krzyśka żeby tu przyjechał ze mną. Teraz na pewno trzymał by mnie za rękę i podnosił na duchu, mogłabym się do niego przytulić. Przy nim czuję się bezpiecznie, ale jeśli wyniki będą dla mnie złe to nie będzie dla nas żadnej szansy, żadnej nadziei... wtedy już z nikim nie będę mogła być. Nie będę mogła mieć dzieci.... W tym momencie głośne pukanie w szybę wyrwało mnie z zamyślenia, odruchowo wzdrygnęłam się. Spojrzałam w lewo o Boże nie możliwe, otwarłam drzwi
- Krzysiek - co Ty tu robisz??, przecież mówiłam...
- tak tak wiem, musisz przejść przez to sama, chciałem się tylko upewnić, że będziesz miała odwagę iść po te wyniki, i jak widzę chyba dobrze, że się pojawiłem - wysiadłam z samochodu i przytuliłam się do niego, objął mnie ramieniem, rozkleiłam się
- bardzo dobrze, że jesteś - drugą rękę położył na mojej głowie i powiedział:
- nic się nie martw wszystko się ułoży, pamiętaj, że bez względu na to co się stanie będę przy Tobie, a teraz dosyć tego mazgajstwa, zbieraj się i idź po te wyniki.
- ok - pokiwałam głową, otarłam łzy,
- ok, ok już idę
- trzymaj się, daj znać
- ok, pa
Na Krzyśka zawsze mogę liczyć, jakby czytał w moich myślach, Boże proszę Ci, niech te wyniki będą dobre. Zamknęłam samochód i ruszyłam w stronę głównego wejścia do szpitala, obejrzałam się Krzysiek jeszcze stał przy moim samochodzie, pokiwałam mu, odwzajemnił gest, uśmiechnął się, poszłam dalej. Weszłam po  schodach, jeszcze raz obejrzałam się za siebie, Krzyśka już nie było, jak zawsze dotrzymuje słowa, wie, że muszę przejść przez to sama...
Weszłam do środka, podeszłam do rejstracji.
- Dzień dobry Emilia Drawska, mam do odbioru wyniki badań
- dzień dobry, chwileczkę, proszę bardzo - pielęgniarka podała mi dużą, białą kopertę z moim imieniem i nazwiskiem. Wzięłam ją
- Dziękuję, do widzenia
- do widzenia
Wsiadłam do samochodu, położyłam kopertę na siedzeniu. Zastanawiałam się czy ją otworzyć, ale cholernie się bałam. Doszłam do wniosku, że sprawdzę wyniki w domu razem z mamą. Wyjeżdżając z parkinu omal nie zaliczyłam stłuczki. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i nerwach.
Dojechałam. Otworzyłam drzwi do domu, weszłam do środka, powiesiłam kurtkę na wieszaku, zdjęłam buty i w tym momencie zmroziło mnie, okazało się, że mama nie była sama...
- co on tu robi?? - zwróciłam się do mamy dość ostrym tonem
- Zadzwoniłam po niego bo chciałam żeby..
- tak?
- chciałam żebyśmy byli razem no wiesz...
- przepraszam bardzo a czy ktoś pytał mnie czego ja chce???
- Córeczko - odezwał się ojciec - wiem, że między nami bywało różnie ale.. nie mogłem Cię zostawić..
- nie wierzę, że Wy możecie być takimi egoistami, dlaczego mnie nikt nie zapytał i po co Wy w ogóle wtrącacie się w moje życie co ???
- przestać - odezwała się mama - błagam Cię przestań - prosiła - powiedz nam wreszcie.
W tym momencie otworzyłam torebkę, wyjęłam z niej kopertę i wręczyłam mamie mówiąc
- proszę bardzo
- czy to jest to o czym myślę? - spytała mama
- tak to jest to co myślisz - odpowiedziałam dość opryskliwie - oparłam się o ścianę i patrzyłam na mamę
- nie otworzyłaś? - spytała
- no nie, bałam się - odpowiedziałam, ruchem rąk mama spytała czy może otworzyć, skinęłam głową. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać. Czułam jak ciśnienie mi się podnosi, a strach znów mnie paraliżuje. ojciec przybliżył się do mamy i czytał razem z nią. Spojrzeli najpierw na siebie a potem na mnie, po czym mama ruszyła w moim kierunku z uśmiechem na twarzy a w drodze zaczęła mówić że jestem zdrowa. Uściskałyśmy się i zaczęłyśmy płakać. Dołączył do nas ojciec i zaczął nas przepraszać za swoje zachowanie, mówił, że nas kocha i bardzo się cieszy, że wyniki wyszły dobre. po tej ogólnej euforii mama zaproponowała, że zrobi herbatę. Usiedliśmy przy stole i wtedy odezwał się ojciec.
- Daj spokój z ta herbatą, mam lepszy pomysł - jedziemy w góry!
- co??? - spytałyśmy jednocześnie z mamą
- no słyszałyście, te dobre wiadomości trzeba uczcić, proponuję wyjazd w góry, zbierajcie się dziewczyny
- ale tato ja nie mogę, jutro muszę być w pracy!
- spokojnie, wrócimy rano, zdążysz do pracy, nie martw się
No i ruszyliśmy. Sama sobie się dziwiłam, że się na to zgodziłam, ale było tak miło, ojciec z mamą się pogodzili, ja byłam zdrowa, wszyscy cieszylismy się jak dzieci.
Droga była spokojna i nawet dość szybko dotarliśmy na miejsce. Z hotelem nie było problemu. Najpierw udaliśmy się na kolację. Muszę przyznać, że ojciec nie żałował kasy, chyba pierwszy raz w życiu.. a po kolacji udaliśmy się na wieczorny spacer. Przy okazji trochę pogadaliśmy, ojciec cały czas zachowywał się bardzo przyzwoicie, a mama cały czas się uśmiechała... Dobrze ich było widzieć razem uśmiechniętych szczęśliwych, w końcu to moi rodzice. I ja byłam szczęśliwa, cieszyłam się, że jestem zdrowa, to oznacza, że mogę zacząć planować swoją przyszłość, to oznacza, że wszystko przede mną, miłość, dzieci, mąż, rodzina - tak tego pragnę, tego mi brakuje. Wtedy  na myśl przyszedł mi Krzysiek, od jakiegoś czasu kiedy o nim myślę na sercu robi mi się tak jakoś cieplej, czyżbym się w nim zakochała??? Hmm wszystko możliwe, zobaczymy co życie pokaże, a swoją drogą ciekawe jak zareaguje, jak się jutro zobaczymy... a w sumie to zadzwonię do niego na pewno się martwi. Sprawdziłam kieszenie ale telefonu nie było. Wróciliśmy do hotelu, ale w pokoju tez telefonu nie było. Wzięłam kluczyki od ojca, żeby sprawdzić czy w samochodzie go nie ma ale wtedy przypomniałam sobie, że przecież podłączyłam go w domu do ładowarki i zapomniałam zabrać... No cóż o wynikach Krzysiek dowie się jutro...
Wzięłam prysznic i poszłam spać. Za nim usnęłam marzyłam, mogłam sobie na to pozwolić - jestem zdrowa, wszystko prze de mną..
Z snu wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi
- Emilka wstawaj, zaspaliśmy!
- o cholera, spóźnię się do pracy!
Szybko się uwinęliśmy  i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nawet nie zdążyliśmy zjeść śniadania. Ale wcale mi to nie przeszkadzało, cieszyłam się, że zobaczę Krzyśka i mam dobre wiadomości...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc