>>23<< MOPS, HIV
Szłam ciemnym korytarzem, sama, w powietrzu czuć było wilgoć i zgniliznę, okropne miejsce. Z za rogu wyskoczył jakiś mężczyzna i wbił mi nóż prosto w brzuch. Stałam chwilę i patrzyłam na niego. Najpierw poczułam ogromny, przeszywający ból, a potem przyjemne ciepło. Upadłam, czułam jak brakuje mi tchu, oddech spowalniał, Boże co się dzieje???? Obudziłam się, zdyszana, spocona, i łapiąca szybko oddech. To był tylko sen, zły sen... a jednak miałam takie dziwne przeczucie, że coś się wydarzy niedobrego...
Wstałam, czułam się nie najlepiej, katar, ból gardła. Wrzuciłam coś na ząb, wzięłam leki i wyszłam do pracy. Na szczęście mam jeszcze spała, bo na pewno nie pozwoliłaby mi iść w takim stanie do pracy.
Krzysiek już czekał na mnie w pokoju, chodził w tą i s powrotem, czułam, że wydarzyło się coś złego.
- Cześć Krzysiek, co się stało?
- Cześć, to aż tak widać?
- no widać, dawaj...
- No wczoraj miałem tą wizytę tych Pań z MOPS-u
- no wiem i jak poszło?
- w sumie nie najgorzej
- no widzisz, to czym się martwisz?
- no bo powiedziałem im, że nie jestem samotnym ojcem?
- co?
- no, że mam dziewczynę, która mi pomaga
- Krzysiek, no przecież Ci mówiłam, żebyś nic nie ściemniał
- no przycisnęła mnie ta kobieta, nie wiedziałem co mam jej powiedzieć to zacząłem ściemniać
- no i co jej dokładnie powiedziałeś?
- no powiedziałem jej że Ty razem ze mną opiekujesz się Tośkiem, jesteś na mnie zła?
- nie no nie jestem zła, zaskoczona trochę
- pomożesz?
Chciałam Krzyśka potrzymać trochę w niepewności, nie źle przekombinował i władował mnie na nie złą minę, przecież te pracownice nie są w ciemię bite mogłyby wykryć całą tą naszą ściemę i dopiero byłaby afera. Od samego początku jasne było że i tak pomogę Krzyśkowi i zrobiłabym tak gdyby nawet ta cała sytuacja w ogóle mi się nie podobała, ale chciałam się z nim trochę podroczyć...
- nie ma mowy nawet - mówiąc to wyszłam na korytarz, a Krzysiek za mną
- ale Emilka proszę Cię, to jest tylko godzina
- no ale słuchaj, przecież jak oni mnie zapytają o cokolwiek ap ropo dzieci to ja po prostu nie będę umiała odpowiedzieć bo ja się nie znam na dzieciach - rozmowę prowadziliśmy idąc korytarzem w stronę wyjścia
- ale o co mięliby Cie zapytać te kobiety?
- no nie wiem jak się zmienia pieluchy
- Jezu, Tosiek jest już w szkole i nie nosi pieluch, błagam!
- no wiem o tym, tylko chodzi o to że wiesz te baby pewnie mają jakiś szósty zmysł no po prostu pewnie od razu się zorientują, że ja się nie znam na dzieciach nie mam pojęcia o dzieciach
- no ale powiedz mi co ja mam zrobić? mam napisać ogłoszenie do internetu "helo szukam kobiety na wieczór"
- no to nie źle to zabrzmiało, taka Pani jak Ci przyjdzie to na pewno nie będzie wiarygodna jako matka
- proszę - Krzysiek złożył ręce jak do modlitwy, nie miałam już sumienia dłużej pastwić się nad nim
- no dobra zgadzam się
- Emilka, obiecuję, że - w tym momencie Krzysiek padł prze de mną na kolana na środku korytarza - przez pół roku będę wypełniał za Ciebie wszystkie raporty i co tylko zechcesz ok, bardzo Ci dziękuję
- no co Ty robisz głupku wstawaj - próbowałam go przekrzyczeć, oczywiście na to wszystko wszedł dyżurny, jak nas zobaczył w tej niecodziennej sytuacji zaczął bić brawo
- moje gratulacje - powiedział z uśmiechem Jacek - mam nadzieję, że na ślub to mnie zaprosicie co?
W tym momencie Krzysiek przestał klęczeć i wstał, zwrócił się do Jacka
- człowieku tu o dziecko chodzi - powiedział poważnym tonem Krzysiek
- dziecko? spytał zdziwiony Jacek - Emilka jest w ciąży?? no to tym bardziej musicie się szybko hajtnąć bo to będzie przypał wiecie..
- dobra mów szybko co masz dla nas - wtrąciłam się do tej rozmowy
- przyjmijcie zawiadomienie, delikwent czeka w pokoju przesłuchań - powiedział Jacek
- yhm, no widzisz, dziękuję, na razie - odparłam i razem z Krzyśkiem ruszyliśmy w stronę pokoju przesłuchań
- ale na wesel mnie zaprosicie co? krzyknął Jacek
- nie ma mowy - odparł żartobliwie Krzysiek
- błagam - dodał jeszcze zdesperowany Jacek, ale nic już nie odpowiedzieliśmy bo właśnie weszliśmy do pokoju przesłuchań.
Zeznania przyjęliśmy od poszkodowanego dość szybko a potem udaliśmy się na patrol.
- Krzysiek a kiedy te kobiety z opieki społecznej mają przyjść?
- dzisiaj
- dzisiaj??
- no dzisiaj wieczorem po pracy. No jutro mamy wolne pomyślałem, że to jest dobry termin
- tylko w co ja się ubiorę??
- no jak to w co w ubranie, no przecież przyszłaś w czymś do pracy tak..
- no tak, tylko że to musi być wiesz tak jakoś specjalnie muszę się ubrać
- no ale Emilka wyglądasz dobrze, no wiesz chodzi o to żeby było naturalnie
- no właśnie, a to nie jest takie proste, żeby było naturalnie to ja muszę przemyśleć ubranie ubrać się odpowiednio, a nie tak przypadkowo - robiłam dobra minę do złej gry ale tak na prawdę strasznie się denerwowałam, bałam się, że coś pójdzie nie tak no i przeze mnie to Krzysiek będzie miał kłopoty
- no ale zobaczysz, wszystko będzie dobrze tak, no jeżeli nie chcesz to nie musisz się nic odzywać, ważne żebyś była
- i jak Ty to sobie wyobrażasz, że będę taka sobie siedzieć za stołem i nie odzywać się ani słowem, a oni potem będą myśleć, że mnie bijesz albo nie wiem co że jestem zastraszona
- no masz rację to był głupi pomysł
- 00 do 06
- słucham Cię szóstka,
- mamy problem z nachalnym nagabywaniem o pieniądze
- a gdzie?
- na dworcu Nadodrze przy peronach, podobno młoda dziewczyna jest pijana albo czymś odurzona
- dobra sprawdzimy to bez odbioru
Na miejscu pojawiliśmy się po kilku minutach. teraz pozostało tylko znaleźć miejsce i osobę o której mówił zgłaszający. Wysiedliśmy z radiowozu i udaliśmy się w stronę przejścia do peronów.
- widzisz coś? spytał Krzysiek
- nie - odpowiedziałam - a TY? - Krzysiek pokręcił głowa przecząco i powiedział:
- może zrezygnowała i poszła w stronę peronów??
- no to chodź zobaczymy, tu jej nie ma...
Początkowo nikogo nie zauważyliśmy i myśleliśmy, że to jakiś głupi żart, albo po prostu ten ktoś się już ulotnił, no ale po chwili zobaczyliśmy dziewczynę siedzącą przy schodach na peron.
- Dzień dobry możemy na chwilę? - odezwał się Krzysiek, w tym momencie dziewczyna wstała i szybkim krokiem zaczęła podążać w stronę schodów na peron - chwileczkę, chwileczkę - kontynuował Krzysiek - pogadajmy, starszy posterunkowy Krzysztof Zapała, sierżant Emilia Drawska, komenda miejska we Wrocławiu, możemy porozmawiać, tak?
- niby o czym - odezwała się dziewczyna
- jak to o czym? o Pani zachowaniu - dodałam - dokumenty proszę - dziewczyna podała nam dokumenty, najprawdopodobniej ćpała, podeszliśmy do radiowozu, żeby zweryfikować jej tożsamość, okazało się, ze w przeszłości była już karana za kradzieże, ale to były raczej błahe sprawy. Postanowiliśmy jeszcze ją przeszukać, założyłam rękawiczki, ponieważ to była kobieta mnie przypadło jej przeszukanie - proszę wyjąć wszystko z kieszeni i położyć na masce samochodu - zwróciłam się do dziewczyny
- po co to wszystko? przecież nic nie zrobiłam???
- dostaliśmy zgłoszenie, że niepokoi Pani w sposób natarczywy przechodniów i musimy Panią sprawdzić- odezwał się Krzysiek
- jest Pani pod wpływem jakiś środków odurzających - spytałam
- niestety nie, nic nie brałam, nie mam kasy, a Wy nie pozwalacie mi pracować
- ee coś Ci się pomyliło, żebranie to nie jest praca - powiedział Krzysiek
- taki jesteś cwaniak bo robotę masz, zobaczymy jak Cię wypierdolą
- słuchaj - wtrąciłam się w tę słowna przepychankę - ręce na maskę i nogi szeroko, już! szerzej, szerzej!! Wszystko wyjęte pytam? - dziewczyna kiwnęła głową - na pewno??
- tak - odpowiedziała - przystąpiłam do przeszukania, za nim jednak sprawdziłam kieszeni jeszcze raz spytałam - wszystko wyjęte tak?
- tak - odpowiedziała - wtedy włożyłam rękę do prawej kieszeni - była pusta, następnie do lewej kieszeni, kiedy włożyłam rękę poczułam ukłucie w palec, natychmiast wyjęłam rękę - kurwa - zaklęłam pod nosem - Krzysiek
- co jest? spytał Krzysiek
- wyciągaj wszystko z kieszeni, już!!! wyciągaj - krzyknęłam, w tym czasie zerknęłam na palec, na rękawiczce pojawiła się nie wielka plama krwi - dziewczyna sięgnęła do kieszeni i wyciągał między innymi strzykawkę z igłą
- co jest Emilka? dopytywał się Krzysiek - gdy zobaczył strzykawkę krzyknął - kurwa, stawaj, stawaj tutaj, ręce szerzej! nogi szerzej powiedziałem - w tym momencie Krzysiek ją skuł - wszystko ok? - zwrócił się do mnie
Stałam jak wryta, trzymałam się za palec i patrzyłam na kroplę krwi, milion myśli przeleciało mi przez głowę, a wśród nich ta jedna najważniejsza czy się czymś zaraziłam???? czym??? w końcu to narkomanka... nie słyszałam co Krzysiek mówił do mnie, po prostu stałam i patrzyłam na palec
**Krzysiek
Kiedy zobaczyłem co było w kurtce tej narkomanki mało nie zemdlałem. Emilka skaleczyła się cholerną igłą, którą nie wiadomo kto używał. Patrzyłem na nią i czułem się taki bezradny. Ona stała wpatrzona w palec, a ja nic nie mogłem dla niej zrobić pewnie myślała o tym samym co ja - czy się czymś zaraziła???
- 00 do 06
- zgłaszam 06
- mamy tą dziewczynę, Emilka podczas przeszukania skaleczyła się igłą
- o cholera - zaklął Jacek
- przewozimy ja na komendę
- ok, ja zgłoszę sytuację staremu, bez odbioru
Zabraliśmy dziewczynę na komendę, ja wciąż byłam szoku, nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy, kiedy Krzysiek zaprowadził ją na dołek, itd. nagle jakbym ocknęła się w naszym pokoju Krzysiek z Jackiem stali i rozmawiali, powoli do mnie docierało o czym....
- a Emilka pytała się jeszcze czy wyjęła wszystko z kieszeni - mówił Krzysiek - ja pierdziele, mam nadzieję, że resztę dni spędzi w więzieniu - widać było, że Krzysiek bardzo się przejął całą tą sytuacją, w końcu odezwałam się
- Krzysiek daj spokój
- wiecie, gdyby nie ten skradziony telefon to nawet nie moglibyśmy jej zatrzymać - powiedział Jacek
- że co??? odezwał się zdziwiony Krzysiek
- no i co z tego, przecież i tak wszyscy wiemy, że to jest moja wina...
- co Ty Krzysiu nie wiesz? tyle pracujesz w Policji nie wiesz, że to w naszym kraju zawsze wina Policji.... Dobra Emilka słuchaj, Ty teraz musisz jechać na Koszarową zrobić sobie badania, stary już o wszystkim wie, taka jest procedura, a potem będziesz miała wolne do końca dnia
- ja Cię później odwiozę do domu - dodał Krzysiek
- nie no proszę Was ja chcę po badaniu wrócić na służbę
- no ale jak to? przecież - zapowietrzył się Jacek
- no jak Ty to sobie wyobrażasz, że będę siedzieć w domu, przecież zwariuję, wyniki będą za dwa tygodnie
- no dobra jak chcesz, w takim razie jak będziecie wracać to dajcie znać wpisze Was na działania - powiedział Jacek i wyszedł do dyżurki
Pierwszy raz na służbie zdarzyła mi się taka sytuacja, ja byłam załamana, na szczęście cały czas był przy mnie Krzysiek. Pojechał ze mną na te badania, nawet nie pytał czy chcę żeby ze mną poszedł czy nie, po prostu był przy mnie cały czas, gdy siedzieliśmy przed gabinetem zabiegowym łapał mnie za rękę mocno ścisnął i trzymał
- Emilka wszystko będzie dobrze - powiedział, byłam tak przejęta całą tą sytuacją, że nawet nie miałam siły mu odpowiedzieć, zresztą on nawet nie oczekiwał odpowiedzi, trzymał mnie za rękę, był przy mnie, dodawał mi otuchy...
Weszłam do gabinetu, opowiedział co się stało, pobrano mi krew do badania. Lekarz chwilę ze mną rozmawiał, wyjaśnił mi jakie mogą być konsekwencję ale tez trochę uspokoił. Proponował mi również wizytę u psychologa, ale uważałam, że nie ma takiej potrzeby. W milczeniu wróciliśmy do radiowozu i ruszyliśmy w stronę naszego rewiru.
- 00 do 06
- zgłaszam się
- słuchaj ja już jestem po badaniach tak że możesz nas wpisać na działania
- dobra, dzięki, bez odbioru
- dzięki Krzysiek, że pojechałeś ze mną - dopiero teraz zwróciłam się do Krzyśka
- przestać - odparł
- rozmawiałam z lekarzem
- no i?
- no i co standardowa gatka, żebym się nie przejmowała, że wszystko będzie dobrze, ao ale tylko tyle, że pocieszył mnie, że tak naprawdę większość z tych narkomanów nie jest zarażona HIV, w sumie to może nie ma co panikować..
- no i co standardowa gatka, żebym się nie przejmowała, że wszystko będzie dobrze, ao ale tylko tyle, że pocieszył mnie, że tak naprawdę większość z tych narkomanów nie jest zarażona HIV, w sumie to może nie ma co panikować..
- no pewnie, że nie ma co panikować, oczywiście przejąć się trzeba bo to jest poważna sprawa, ale na spokojnie. Słuchaj a może chcesz odpocząć? ja bym.. wiesz chodzi mi o te kobiety z MOPS-u ja bym zadzwonił do nich, przełożył to na inny dzień?
- nie no coś Ty..
- ale to nie ma problemu z tym
- nie nie nie, ja się dobrze czuje, zresztą nie mam ochoty wracać do domu, wyobrażasz sobie że ja teraz będę siedziała w domu i myślała .... zwariuję, nie nie nie
**Krzysiek
Biedna Emilka, widziałem jak to wszystko przeżywa, a ja nic nie mogłem zrobić, mogłem jedynie trzymać kciuki za negatywny wynik badania. No mogłem jeszcze przy niej po prostu być i wspierać ją na duchu, choć czasami to mi kiepsko wychodzi....
**Emilka
Po drodze mięliśmy dwie interwencje, w sumie to dobrze bo przynajmniej zajęłam się robotą i przestałam myśleć o dzisiejszych wydarzeniach. Po drugiej interwencji udaliśmy się na komendę z zatrzymanym. Przy okazji skorzystaliśmy z przerwy na posiłek. Ja miałam przygotowana wcześniej sałatkę a Krzysiek poszedł zrobić sobie kanapki.Przerwa szybko minęła i trzeba było wrócić do pracy. Pracy mięliśmy sporo więc i czas szybko minął. Po skończonej pracy przebraliśmy się w cywilne ubrania. Czekałam na Krzyśka w naszym biurze, przyszedł po chwili.
- acha Emilka, Emilka mówię do Ciebie, po lewej stronie w szafce u góry masz cukier, żebyś go nie pomyliła z solą
- no ale jak mam pomylić sól z cukrem???
- no dawno miałem to zrobić i zapomniałem, po prostu chodzi o to że i sól i cukier, są w takich samych dzbanuszkach
- dobra, po pierwsze to spokojnie, Ty się nie możesz tak denerwować, a pod drugie to przecież nie będą mnie pytać gdzie Ty trzymasz jąka przyprawę - w tym momencie Krzysiek zrobił się strasznie blady i oparł się o drzwi - co Ci jest Ty będziesz mdlał?? - wstałam zaniepokojona wyglądem i stanem Krzyśka i podeszłam do niego
- nie wszystko jest ok, ale chyba jestem bliski... Emilka bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś mi się pomóc, i naprawdę przepraszam, że Cię w to wplątałem
- spoko nie ma sprawy, ale chyba musimy się śpieszyć bo za chwilę Ci świetlicę zamkną i dopiero będzie problem, a powiedz mi jedno Tosiek wie o wszystkim??
- tak powiedział, że się bardzo cieszy, że przyjdziesz, telefon - Krzysiek wskazał na mój telefon leżący na biurku, zabrałam go i wyszliśmy. Do szkoły Tośka dojechaliśmy dość szybko, potem wszyscy wspólnie udaliśmy się do domu. najbardziej denerwował się Krzysiek, Tosiek był wyluzowany, no i ja zaczęłam się stresować ta wizytą a całkowicie zapomniałam o skaleczeniu. Po 18 przyszły Panie z opieki
- dzień dobry - przywitały się
- dzień dobry, proszę do pokoju - powiedział Krzysiek - to jest Emilka, o której Paniom opowiadałem
- dzień dobry Emilia Drawska - przedstawiłam się i podałam rękę, kobiety przywitały się i przedstawiłam. Zaprosiłam je do pokoju i zaproponowałam coś do picia. W czasie gdy ja przygotowywałam herbatę Krzysiek i Tosiek rozmawiali z Paniami z opieki. Tosiek siedział pośrodku między jedna a druga kobietą. Przyniosłam herbatę i wróciłam się do kuchni po cukier.
- proszę bardzo jeszcze cukier
- a dziękujemy bardzo, my obie z koleżanką nie słodzimy
- tak? Pani tez nie słodzi? - zwróciłam się do drugiej kobiety, zabrałam cukier i wyniosłam do kuchni, gdy wróciłam usiadłam obok Krzyśka
- a tato z koleżanką co najbardziej lubi robić? - jedna z kobiet zwróciła się do Tośka
- no pewnie pracować, przecież to policjanci - odpowiedział Tosiek
- na pewno, ale po pracy?
- po pracy, po pracy, pewnie się całują - wypalił Tosiek
- nikt się nie całuje - odpowiedział nerwowo Krzysiek
- ależ Pan się nie denerwuje, przecież jesteście parą, nie ma się czego wstydzić - odpowiedziała kobieta, ja spojrzałam na Krzyśka uśmiechnęłam się i puściłam mu oczko, widziałam jaki jest zestresowany, w sumie to trochę głupio mi się zrobiło, Krzysiek tak wypalił, że się nie całujemy, trochę to dziwne skoro jesteśmy parą, oczywiście w cudzysłowie. Najważniejsze, że te kobiety to kupiły, wizyta wypadła bardzo pomyślnie a kobiety z opieki były bardzo zadowolone. gdy Krzysiek z Tośkiem odprowadzali je zadzwonił do mnie dyżurny. To co miał mi do powiedzenia zwaliło mnie z nóg. Musiałam o tym pogadać z Krzyśkiem.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję, do widzenia - powiedział Krzysiek do kobiet z opieki
- do widzenia - odpowiedziały
- do widzenia - dodał Tosiek
- Bardzo Ci dziękuję Emilka - nawet nie podniosłam wzroku, nie miałam siły spojrzeć Krzyśkowi w oczy - Tosiek idź do siebie na chwileczkę dobrze? Co się stało?
- dzwonił Jacek
- dyżurny?
- ta narkomanka, okaleczyła się w areszcie więc ją zawieźli do szpitala
- no i?
- tam już mięli całą jej dokumentację, Krzysiek ona ma HIV - dopiero teraz spojrzałam Krzyśkowi w oczy, wiedziałam, ze to nie moja wina, ale czułam się winna tego, że ja tez mogę mieć HIV. Staliśmy tak przez chwilę, bez ruchu, czułam, że Krzysiek patrzy na mnie ale ja nie miałam siły patrzeć na niego, czułam się brudna... Wtedy on podszedł do mnie, objął, mnie i przytulił z całych sił. Rozpłynęłam się w jego ramionach, czułam się taka słaba, łzy same zaczęły mi spływać po policzkach, nie mogłam się opanować, zaczęłam mocno płakać. Krzysiek, stał i mnie przytulał, nie puścił, szeptał mi do ucha, żeby się nie martwiła, że na pewno wszystko dobrze się skończy i że ona będzie przy mnie. Staliśmy jeszcze tak dłuższa chwilę, a ja cały czas płakałam, nie potrafiłam przestać. Z jednej strony byłam cholernie zła na siebie, że się tak rozkleiłam przy Krzyśku, z drugiej cieszyłam się, że jest przy mnie, że mnie podtrzymuje na duchu. Po chwili poprowadził mnie do salonu, usiadł, na kanapie a ja obok niego, dalej objął mnie ramieniem, tak, że leżałam z głową na jego kolanach, trzymał mnie za rękę. Nic nie mówiliśmy, nie było co mówić, cieszyłam się, że w takiej chwili nie jestem sama, ze jest ze mną. Nawet nie wiem kiedy usnęłam..
Obudziłam się o 2 w nocy w sypialni Krzyśka, ale jego nie było, jak zawsze dżentelmen w każdym calu. Najwyraźniej gdy zasnęłam musiał mnie przenieść do łóżka. Wstałam, bardzo chciało mi się pić, poszłam do kuchni, musiałam zapalić światło, po ciemku nic nie było widać, a nie chciałam narobić hałasu, żeby nie obudzić Krzyśka i Tośka.
- Emilka? - usłyszałam głos Krzyśka z salonu
- tak - odpowiedział szeptem, Krzysiek wszedł do kuchni
- stało się coś? - spytał zaniepokojony
- nie nie, tylko pić mi się chciało - nalał mi wody i podał, wypiłam
- w sumie to powinnam iść do domu, mama na pewno martwi się o mnie
- nie spokojnie, dzwoniłem do niej, że pracowaliśmy nad pewną sprawą, ale Ty usnęłaś... nie pozwoliła mi Cię budzić, więc przeniosłem Cię do sypialni, żeby Ci wygodniej było, bo kanapa nie jest zbyt wygodna
- no ale za to teraz Ty się nie wyśpisz
- nie spoko, nie ma o czym mówić, wracaj do łóżka, rano zjemy śniadanie i Cię odwiozę do domu, zmykaj
- Krzysiek
- tak?
- dziękuję Ci
- przestań Emilka to ja Ci dziękuję, ze mi pomogłaś, idź spać i nie martw się, będzie dobrze, pogłaskał mnie po ramieniu, przyjemne uczucie. Wróciłam do łóżka. Dużo czasu zeszło za nim usnęłam. Rano obudził mnie zapach kawy i jajecznicy.
- oo wstałaś, dzień dobry - przywitał się Krzysiek
- cześć - odpowiedziałam - zwabił mnie zapach kawy i jajecznicy, a gdzie Tosiek?
- śpi jeszcze, dziś ma wolne, więc za pewne szybko nie wstanie.
A jednak Krzysiek się pomylił, Tośka chyba tak jak mnie zwabił zapach jajecznicy. Gdy mnie zobaczył lekko się zdziwił, ale nie skomentował tego. Zjedliśmy śniadanie, a potem Krzysiek odwiózł mnie pod komendę po samochód. Na pożegnanie przytulił mnie i powiedział, żebym się nie martwiła, ze on ma przeczucie, że wszystko będzie dobrze. Chciałam mu wierzyć...
Wróciłam do domu, a tam czekała na mnie mam. Już w drzwiach widziała, ze coś jest nie tak
- cześć córeńko - Boże jak Ty wyglądasz? stało się coś? pokłóciliście się z Krzyśkiem???
- nie mamo, Krzysiek nie ma z tym nic wspólnego
- no to co się stało??
Opowiedziałam mamie całe zdarzenie, oczywiście obie się upłakałyśmy, potem zrobiłyśmy szybki obiad, a po obiedzie zrobiłyśmy sobie babski wieczór przy winie i TV.
Ja co trochę uciekałam myślami a to do tego feralnego zdarzenia, a to do Krzyśka, do tego jak bezpiecznie czułam się w jego ramionach, chciałabym, żeby był tu ze mną i znowu mnie przytulał... Popołudnie minęło szybko i przyszedł wieczór, dziś wcześniej poszłam spać i nawet dość szybko zasnęłam.
Komentarze
Prześlij komentarz