>>32<< Mieszko

Noc miałam jakąś taka niespokojną. Budziłam się kilka razy. W końcu nie było sensu leżeć na siłę. Wstałam. Umyłam się, zęby i zrobiłam makijaż. Miałam sporo czasu, więc mogłam się przyłożyć. Zrobiłam sobie kawę i śniadanie. Zjadłam bez pośpiechu. Nadal miałam sporo czasu. Nie spiesząc się wyszłam do pracy. Droga nie zajęłam mi dużo czasu, nie było korków. Weszłam do pokoju, zostawiłam w szafce rzeczy osobiste i poszłam się przebrać w mundur. Wróciłam do pokoju, Krzysiek chyba był, ale pewnie gdzieś poszedł. Postanowiłam wyczyścić sobie buty. Po chwili do pokoju zajrzał Krzysiek
- cześć, radiowóz gotowy, czeka zatankowany
- yhmmm, ok
- a co Ty tak picujesz?
- no buty trzeba mieć czyste, tak?
- ale aż tak??
- (zaśmiałam się) słuchaj miałam kiedyś chłopaka w liceum i on jak pierwszy raz do nas przyszedł
- no
- to moja babcia później mi powiedziała "daj sobie z nim spokój" 
- a co miał kiepskie buty? - spytał zdziwiony Krzysiek
- nie kiepskie, brudne! - w tym momencie Krzysiek spojrzał na swoje buty - spoko Ty się nie martw Twoje są ok - uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech
- czyli co? mogę startować?? - wow jestem w szoku, czy to flirt czy próba wybadania gruntu, hmm to musi być dobra odpowiedź
- no do babci zawsze - spojrzałam się wymownie na niego i uśmiechnęłam - idziemy? - spytałam, Krzysiek wzdychnął głęboko, uśmiechnął się  i poszliśmy do radiowozu.
- powiedz mi lepiej czego się dowiedziałeś o matce
-  wiem jak się nazywa i ile ma mniej więcej lat
- no to bez problemu ustalisz gdzie mieszka
- pewnie tak..
- ale chcesz wiedzieć czemu Cię oddała? - Krzysiek siedział zamyślony i nic się nie odzywał - hej Krzysiek co jest? - pytając położyłam rękę na jego przedramieniu
- po prostu mnie to przerasta
- no ale to nie musisz podejmować decyzji teraz, przecież możesz dać sobie czas
- jak byłem w domu dziecka to nie było dnia żebym się nie zastanawiał nad tym jak wygląda, co robi, gdzie się znajduje w tej chwili, że sobie idziemy razem do kina, aaa po prostu boję się, że jak ją spotkam to ona będzie zupełnie inna niż sobie wyobrażałem że jest...
- no Krzysiek ale przecież Ty zawsze byłeś optymistą, co to ma być? - Krzysiek ewidentnie był smutny. - halo, uśmiechnij się - Krzysiek wykrzywił usta i zamiast uśmiechu pojawił się jakiś grymas na jego twarzy. Przykro mi było patrzeć na niego. Widziałam w nim tego biednego, opuszczonego chłopca z domu dziecka. Może rzeczywiście powinien był odpuścić... Sama nie wiem i nie wiem co mu doradzić czy powiedzieć

**Krzysiek
Kurcze ale się rozkleiłem przed Emilką, trochę mi wstyd, co ona sobie o mnie pomyśli??? Z drugiej jednak strony komu miałem się wyżalić. Emilka nie dość że jest moja partnerka to jest też wspaniałą przyjaciółką. Świetnie mnie rozumie i potrafi mi dodać otuchy. Jest wspaniałą kobietą. 
Z zadumy wyrwał mnie głos dyżurnego

- 00 do 06
- zgłaszam 06
- słuchajcie jedźcie na ul. Słonecznikowa 5 m 18. Kot przyniósł dziwne znalezisko
- Kot? Znaczy się jak ten aktor - spytałam dyżurnego
- nie zwykły kot dachowiec
- a to może jeszcze mi powiesz, że to kot zadzwonił do Ciebie - spytałam rozbawiona
- bardzo śmieszne, do roboty
- ok przyjęłam udajemy się.

Pół dnia lataliśmy z Krzyśkiem za kotem, który jak się okazało przywlekł do domu torebkę z narkotykiem, niestety okazało się również, że syn  właścicielki kota wraz z kolega mieli tego ni zła ilość. Musieliśmy ich zatrzymać.
Po odprowadzeniu zatrzymanych do aresztu spotkaliśmy na klatce Mieszka, ale nie wyglądał najlepiej.
- siema Mieszko - Krzysiek zauważył Mieszka jako pierwszy  - a co Ty taki jakbyś był z krzyża zdjęty?
- cześć, właśnie wracam od Pani komendant
- no i co? - spytałam zaniepokojona
- dostałem pochwałę
- a to nie wyglądasz - stwierdziłam - ja wiedziała, że stara to zawsze tak potrafi pocieszyć, człowiekowi się humor psuje..
- podobno wyrobiłem się i zasługuje na bardziej odpowiedzialne stanowisko. Będę jeździł na patrole, już zawsze..
- no to super - powiedział entuzjastycznie Krzysiek
- w Zgorzelcu, mówiła, że potrzebują tam takich ludzi jak ja
- słuchaj stary no, pobędziesz tam chwilkę, popracujesz  i wrócisz do nas - powiedział Krzysiek chcąc pocieszyć Mieszka
- ale ja nie mogę, rozumiesz? Mam tutaj rodziców, dzieci z wolontariatu, Was...
- dobra słuchajcie, to trzeba będzie hmmm - wtrąciłam - nic jak skończymy dyżur to pójdziemy do Pani komendantowej i porozmawiamy z nią
- zrobicie to dla mnie? - spytał zaskoczony Mieszko
- no proszę Cię, oczywiście, że tak, poza tym jesteś tu jedyna przyjazną osobą, co ja będę tu z takimi zgredami pracować - spojrzałam wymownie na Krzyśka i uśmiechnęłam się.
- dzięki - odpowiedział Mieszko, wyraźnie poprawił mu się humor
- nic się nie martw - odpowiedziałam - idziemy? - tym razem zwróciłam się do Krzyśka.
Poszliśmy do dyżurnego, przekazać raport z zatrzymania. niestety chłopcy nie chcieli współpracować i powiedzieć nam skąd mają towar. No i wtedy mnie oświeciło
- wicie co - zwróciłam się do Jacka i Krzyśka - a jakby im do celi wpuścić jakiegoś ćpuna, no wiecie pozoranta - spojrzałam na Krzyśka, on na mnie i już wiedziałam że myśli o tym samy co ja, wtedy powiedzieliśmy to jednocześnie
- Mieszko - Jacek spojrzał na nas dziwnie - no co się tak patrzysz Mieszko idealnie nadaje się do tej roli - Jacek po chwili namysłu przystał na nasz plan.
O wszystkim powiedzieliśmy Mieszkowi, ten od razu się zgodził i poszedł się przebrać, a my z Krzyśkiem poszliśmy do pokoju. Po chwili wszedł Mieszko
- no i jak? spytał
- Super - odpowiedział Krzysiek
- jest ok tylko te włosy masz takie za grzeczne - podeszłam do Mieszka i zaczęłam mu poprawiać włosy, a raczej je rozkopywać. Kątem oka zerknęłam na Krzyśka, przyglądał się nam z dziwna miną.
- jest ok - powiedział Mieszko - daj spokój - dodał
- nie no takie masz ugrzecznione - wtedy Mieszko sam rozczochrał sobie włosy na głowie
- jest ok
- no dobra jest ok, a co Ty się tak telepiesz??
- wczuwam się w rolę, wiecie mam drgawki, jestem na głodzie.. wiecie, że mam talent aktorski - skromność Mieszka była rozbrajająca
- pewnie, że tak - powiedziała z uśmiechem, Krzysiek tylko przytaknął, cały czas jakoś dziwnie patrzyła raz na mnie, raz na mieszka, nie wiem o co mu chodzi...
- już nie mogę się doczekać - stwierdził Mieszko
- no ale wiesz co masz im powiedzieć? - spytał Krzysiek
- jasne, mam wybić narkotyki młodym z głowy, spokojnie dam radę, to idę
- pewnie, że dasz, na razie - odpowiedziałam
Mieszko poszedł realizować swoje zadanie, a my z Krzyśkiem poszliśmy uzupełnić papiery. Trochę nam przy tym zeszło, aż zgłodniałam.
- Krzysiek ja skończyłam, a Ty?
- no ja już prawie, jeszcze data, podpis, gotowe. To co teraz robimy szefowo?? Krzysiek uśmiechnął się gdy to mówił
- no wiesz ja zgłodniałam, może zrobimy sobie przerwę i zjemy obiad w stołówce?
- super, tez mi w brzuchu burczy, to co idziemy?
- ok, tylko zgłoszę Jackowi 
- to po drodze do niego zajrzymy
- ok
Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do Jacka. Krzysiek jak zawsze dżentelmen, otwiera drzwi i puszcza mnie przodem, dziś to rzadkość u facetów, bardzo mi się to w nim podoba, jak i to,że zawsze jest taki opanowany.
- Jacek myśmy skończyli papierki wypełniać, jak nic dla nas nie masz to zrobimy sobie przerwę na obiad?
- ok, na ta chwilę cisza, ale bądźcie na łączach
- ok
Zamówiliśmy sobie drugie danie, kotlety mielone, ziemniaczki i zestaw surówek, Krzyśkowi aż się oczy śmiały, po chwili podszedł do nas Mieszko
- a Ty nie powinieneś być teraz w areszcie i urabiać małolatów? - zagadał Krzysiek do Mieszka
- Co Ty to już załatwione, dydaktyka antynarkotykowa przeszła bez mydła
- no i co przejęli się? - spytała Mieszka
- totalnie
- to dobrze - odparł Krzysiek - czyli są gotowi na poważną męska rozmowę
- powiedzą Ci wszystko, byle y nie musieli siedzieć dłużej na dołku
- to bardzo dobrze, zjemy i pogadamy z nimi - skwitowałam
Zjedliśmy w spokoju posiłek, żartując sobie i wspominając karaoke,  chłopaki chyba mi już nigdy nie odpuszczą. Po obiedzie przesłuchaliśmy jeszcze raz małolatów, ich zeznania bardzo nam pomogły, dzięki nim udało nam się złapać dealera, który w jednym z mieszkań w bloku gdzie mieszkał jeden z małolatów, urządził sobie hodowlę. 
Po służbie razem z Mieszkiem i Krzyśkiem poszliśmy do Pani komendant, żeby wstawić się za Mieszkiem
- Pani komendant my stanowimy bardzo zgrany zespół, i nawet do tej ostatniej akcji Mieszko bardzo się przyczynił, zawsze można na niego liczyć, noo no naprawdę nieoceniony wkład...
- ja tego nie neguję - odpowiedziała ostro Jaskowska - ale decyzje zostały już podjęte, przecież chcesz się rozwijać - Jaskowska zwróciła się do Mieszka - prawda?
- no ale przecież może się rozwijać u nas na komendzie - wtrącił Krzysiek
- nie, ponieważ mam komplet - odpowiedziała Jaskowska
- ja nie chcę wchodzić w kompetencje, ale gdyby się Pani komendant postarała..
- starszy sierżant Drawska proszę mnie nie pouczać jak ja mam wykonywać swoje obowiązki  - powiedziała ostro Jaskowska
- dobrze - powiedziałam zgaszona
- poza tym proszę nie dyskutować z rozkazami - mówiąc to Jaskowska wyszła
- nie martw się - zwróciłam się do Mieszka - coś wymyślimy
Trochę w smutnych nastrojach rozeszliśmy się. Poszliśmy się przebrać w ubrania cywilne i ponownie spotkaliśmy się w pokoju.
- to był ciężki dzień - odezwał się Krzysiek - chętnie skoczyłbym na jakieś piwko
- no to super pomysł, idziemy?
- nie no nie dam rady, muszę lecieć po Tośka, lekcje, kolacja... no chyba że
- chyba że co?
- kupie piwo po drodze i wypijemy u mnie, co Ty na to?
- w sumie, czemu nie, to może na kolacje zamówimy jakąś pizzę?
- o i to jest bardzo dobry plan.
- To co idziemy?
- ok
Zeszliśmy na dół Krzysiek zaproponował, żebym swój samochód zostawiła pod komendą bo i tak do domu po piwie nim nie wrócę i zaproponował, że rano przyjedzie po mnie. Pojechaliśmy po Tośka, po drodze Krzysiek kupił piwa. 
- Emilka to ja zerknę co tam Tosiek ma do zrobienia i zaraz przyjdę do Ciebie
- Tato daj spokój poradzę sobie, a jak czegoś nie będę wiedział to Cię zawołam
- ok synu, ok
- to jaką pizze zamawiamy - zwróciłam się do Krzyśka
- my najbardziej lubimy z peperoni
- ok, ja tez taka lubię, to co zamawiam?
- ok
Kiedy ja zamawiała pizzę Krzysiek przyniósł piwo i kufle. Gdy już się wygodnie rozsiedlimy, odezwał się Tosiek
- tatooo możesz mi pomóc?
- już idę - odpowiedział Krzysiek - przepraszam Cię Emilko
- spoko idź
I tak w kółko co zaczęliśmy rozmowę Tosiek wołał Krzyśka.A gdy pojawiła się pizza Tosiek stwierdził że już wszystkie lekcje odrobił i rozsiadł się z nami. Nie to żebym coś miała do Tośka ale miałam nadzieję, ze będzie chwila sam na sam, że uda nam się porozmawiać, a już sama nie wiem czego oczekiwałam.. Chłopaki bardzo usilnie namawiali mnie żebym im coś zaśpiewała, ale nie dałam się przekonać.
- no zrobiło się już późno, będę się zbierać
- czekaj Emilka zadzwonię po taksówkę, przecież nie będziesz sama chodzić o tej porze. 
- ok - okazało się ze taksówka przyjechała bardzo szybko - dobra to zbieram się do jutra, cześć Tosiek
- Cześć Emilka - krzyknął z pokoju Tosiek
- Cześć, to będę jutro u Ciebie o 7:40
- ok, dzięki
- dzięki za dzisiaj, pa
- pa
Wsiadłam do taksówki, i pojechałam do domu. W sumie to był fajny wieczór, szkoda tylko, że nie było czasu aby pogadać tylko we dwoje. Ogarnęłam trochę w domu i poszłam spać.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc