>>18<< Lody najlepszym rozwiązaniem na doła
Gdzieś z daleka słyszałam jakąś melodię coraz głośniejszą, jestem pewna, że już gdzieś ją słyszałam, a tak to mój budzik. Otworzyłam oczy, wcale nie miałam ochoty wstawać z łóżka, no ale jak to mówią służba nie drużba... Z kuchni dochodziły jakieś hałasy, dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież mama u mnie mieszka. Wstałam i poszłam prosto do łazienki - prysznic na pewno mnie obudzi. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni.
- no cześć Emilko
- cześć mamo,
- śniadanie gotowe,
- mamo przecież Ci mówiłam, że ja nie jadam śniadań,
- nie marudź tylko jedz,
w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi
- kto to może być o tej porze? - powiedziałam sama do siebie głośno, mama tylko wzruszyła ramionami, za nim zdążyłam dojść do drzwi rozległo się mocne pukanie a zaraz walenie w drzwi... Otworzyłam drzwi:
- tato?? a co ty tutaj robisz??
- gdzie matka? - spytał ojciec ledwo stojąc na nogach
- tato proszę Cię idź stąd, jesteś pijany!
- zawoła ją ! mówił przez zaciśnięte zęby. W tym momencie do drzwi podeszła mama
- miejsce żony jest przy mężu - wycedził ojciec
- piłeś! - powiedziała mama
- no i co z tego - odpowiedział drwiąc ojciec, po czym dodał - zbieraj się wychodzimy!
- nigdzie nie idę!
- uważaj, żebyś potem tego nie żałowała
- tato jesteś pijany, idź do domu w tej chwili! - wtrąciłam się w rozmowę rodziców
- Andrzej jak chcesz porozmawiać, to nie tutaj tylko na mieście i jak będziesz trzeźwy - mówiła coraz bardziej zdenerwowana mama, a ojciec ledwo stał na nogach, kiwał się z boku na bok, po czym niezdarnie wyjął portfel z kieszeni, a z niego plik banknotów i rzucił w moja matkę mówiąc:
- zawsze chodziło Ci tylko o pieniądze
- co Ty robisz? - krzyknęła matka
- za ile do mnie wrócisz?
- jesteś śmieszny i żałosny - powiedziała matka
- co może mam Ci jeszcze dodatek dać, żebyś wróciła na kolanach???
No tego było już dość, wstyd mi było za mojego ojca a jednocześnie czułam narastający gniew. Jak on mógł się tak zachować wobec matki i to jeszcze przy mnie. w moim domu?? Wkurzona pozbierałam wszystkie banknoty z podłogi i tym razem to ja rzuciłam mu je w twarz, a on tylko głupio się uśmiechał..
- wynoś się stąd! do widzenia!! Mówiąc to zamknęłam mu drzwi przed nosem. mama zaczęła płakać, przytuliłam ją
- mamo nie przejmuj się nim nie ma sensu.
Zabrałam mamę do kuchni, zrobiłam jej herbatę i obie usiadłyśmy do stołu. Nie byłam głodna, a raczej nie miałam ochoty na śniadanie ale wmusiłam w siebie kanapkę nie chcąc jej robić przykrości. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, cały czas starałam się ją podnieść na duchu. Nie miałam ochoty iść do pracy, ale i też nie miałam ochoty zostawać w domu. Z drugiej strony szkoda mi było matki, bo zostanie sama z tym wszystkim i na pewno będzie to analizować tysiące razy... No nic musiałam się zbierać, zresztą o wolnym i tak mogłam tylko pomarzyć...
Na komendę zajechałam dość szybko, Krzysiek był już na miejscu przebrany w mundur, wyglądał na radosnego w przeciwieństwie do mnie
- Cześć Emilka
- Cześć - odpowiedziałam smutnym głosem
- Wszystko w porządku?? Krzysiek jak zwykle od razu wyczuł, że coś jest nie tak, ale w tym momencie nie miałam ochoty mu się zwierzać
- tak - odpowiedziałam - idę się przebrać dobra? Poszłam nie czekając na odpowiedź
** Krzysiek
Ocho to zapowiada się ciekawy dzień, ciekawe co tym razem się stało, Emilka ewidentnie należy do osób które nie potrafią ukryć emocji, nie mogę patrzeć jak jest w takim nastroju i zadręcza się, jak znam życie to pewnie znowu ojciec coś nawywijał. Ostatnio coraz bardziej angażuje się w problemy Emilki. To prawda, że jest moją partnerką z patrolu, przyjaciółką, ale też jest kobietą, zresztą piękną kobietą, czasami mam ochotę ją przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, a patrząc na jej usta, hmm.... Ostatnio gdy opatrywała moja ranę na łuku brwiowym, była taka delikatna, robiła to z taką czułością, tak bardzo brakuje mi tego na co dzień, troski, czułości, dotyku, miłości... czy kiedyś życie uśmiechnie się jeszcze do mnie??
Z przemyśleń wyrwał mnie telefon, zadzwonił dyżurny i poprosił mnie do siebie.
**Emilka
Gdy wróciłam do pokoju Krzyśka nie było, nawet zrobiło mi się przykro w sumie to chciałam się wygadać, Krzyśkowi mogłam powiedzieć wszystko, zawsze w takich sytuacjach starał się mnie pocieszać, a w sumie było mi to potrzebne. Po chwili do pokoju wszedł Krzysiek. usiadł jedna noga na rogu biurka i spojrzał na mnie, po czym powiedział:
- no dajesz
- no znowu mój ojciec, po prostu przyszedł dziś rano do mojego mieszkania
- trzeźwy?
- nie, właśnie totalnie pijany, zrobił awanturę
- Emilka, doskonale wiesz, że w takich sytuacjach zawsze ludziom mówimy, żeby chwytali za słuchawkę, dzwoniłaś na policję??
- no przecież nie będę policji na własnego ojca wzywać, jestem policjantką to sobie poradziłam tylko, że...
- a mama??
- no mama jest załamana, a wiesz co jest najgorsze, że ja to kurcze przeżywam jak abym miała 5 lat, jakbym go nie znała, ja wiem że to jest głupie
- to nie jest głupie
**Krzysiek
miałam ochotę w tym momencie wziąć Emilkę w ramiona i powiedzieć jej że wszystko będzie dobrze, ale nie mogłem tego zrobić po pierwsze byliśmy na komendzie, po drugie Emilka jest starsza stopnie i jest moim dowódcą, nie wiem jakby zareagowała, na taki gest z mojej strony...
- Choć Emilka musimy iść na odprawę, pogadamy w radiowozie, nie martw się wszystko będzie dobrze
**Emilka
Spojrzałam na Krzyśka i lekko się uśmiechnęłam, ale to był wymuszony uśmiech, wiem, ze stara się mnie wesprzeć i pocieszyć... Poszliśmy na odprawę.
Odprawa przebiegła sprawnie i szybko, rewiry zostały rozdzielone. Wszyscy rozeszli się, my poszliśmy do radiowozu i wyruszyliśmy na patrol. Krzysiek ni stąd ni zowąd wyskoczył:
- no to zadanie na dziś mamy wyznaczone!
- co? spytałam
- rozśmieszyć Emilkę..
- tak
- no tak tak powodzenia - nie miałam ochoty a takie zabawy
- mmm doobra może źle się wyraziłem poprawić humor Pani sierżant
- no zawsze możesz próbować..
- to co jakieś lody??? Wiesz zawsze na filmach widziałem, że jak kobiety maja problemy do objadają się lodami
- taki duży i nie wie, że filmy to nie jest życie...
- no to co robisz jak masz kiepski humor??
- nie wiem - pokiwałam głową
- no jak nie wiem Emilka?? Każdy miewa w życiu problemy i każdy sobie z nimi jakoś radzi, tak..
- czasem czytam jakiś dobry kryminał...
- no to super podjeżdżamy pod księgarnie i coś wybierzemy...
Krzysiek jest niesamowity a jego osobowość coraz bardziej mnie urzeka. Ostatnio nawet złapałam się na tym, że nie mogłam się doczekać pójścia do pracy dlatego, że cieszyłam się że go spotkam... Ciekawe tylko jakie odczucia ma Krzysiek w stosunku do mnie, Spodobał mi się od samego początku, a wspólne patrole uświadamiają mi, że nie jest mi zupełnie obcy. Owszem jest moim partnerem i przyjacielem, ale teraz gdy jest wolny, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby związał się z kimś, i nie miałabym nic przeciwko gdybym to była ja. Martwię się tylko, że fakt iż razem pracujemy i jestem jego dowódca może stanowić pewien problem. Hmm pop prostu muszę mu delikatnie dawać sygnały, że jestem otwarta nie tylko na przyjaźń ale i coś więcej,,
- Emilka nie martw się wszystko się ułoży, będzie dobrze, zobaczysz...
- a Krzysiek, bo zapomniałam zapytać jak Tosiek zareagował na tego siniaka??
- a wiesz nawet spoko, ale przyznam Ci się, że mu trochę nakłamałem
- co?
- no nie powiedziałem mu prawdy jak go sobie nabiłem
- to co mu powiedziałeś??
- że nie zauważyłem latarni i...
- i uwierzył??
- no tak, kiedyś razem widzieliśmy podobną sytuację, facet zapatrzył się na kobietę i jak się obrócił to przywalił głowa w latarnię, rozciął sobie łuk brwiowy..
- a no to Ci się udało, a Ty na kogo rzekomo się zapatrzyłeś??
- no jak to na kogo?? no oczywiście, że na moją partnerkę - Krzysiek spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- oj Ty głupoty gadasz
- serio mówię, przecież moja partnerka z patrolu to piękna kobieta - no przyznam, że tego się nie spodziewałam, zatkało mnie troszkę więc pomyślałam, ze i Krzyśka wprawię w lekkie zakłopotanie..
- a Ty wiesz co moja matka powiedziała jeszcze po tej całej aferze
- no?
- że jak by był Pan Krzysztof to na pewno ze wszystkim świetnie by sobie poradził
- ale czekaj bo nie rozumiem Krzysztof jako policjant czy ...
- nie no myślę, że to tak całościowo, wiesz odkąd naprawiłeś ten dekoder to moja matka jest po prostu zachwycona Tobą, rozpływa się, Pan Krzysztof jest taki przystojny, zaradny...
- Emilka umówmy się on się sam naprawił...
- ymhyy taaak sam się naprawił...
- a w ogóle to Cię przepraszam za tą akcję z ziemniakami, no co za siara mam nadzieję, że mi nie masz tego za złe
- przestań, jestem samotnym ojcem, a twoja mama wie, ze mam doświadczenie w takich rzeczach, a poza tym wyszło całkiem fajnie, ziemniaki obraliśmy piorunem a ja w końcu czułem, że jestem komuś potrzebny
- no ale co, nikt się nie pojawia na horyzoncie?? wiesz do pomocy?? nie wytrzymałam, musiałam wybadać sytuację u Krzyśka
- wiesz co, nawet ciężko jest mi szukać, ze względu na pracę i Tośka, wiesz czas nie...
- wiem jak to jest..
- 00 do 06 - rozmowę przerwał nam dyżurny
- zgłaszam 06
- park przy Leśnej, koło fontanny
- co tam się stało?/
- w sumie nie wiadomo, zgłoszenie było chaotyczne, zgłaszający mówił o mężczyźnie leżącym w kałuż krwi, pogotowie już zawiadomiłem
- o k przyjęłam udajemy się
- włączcie sobie bomby z zachowanie...
- ok bez odbioru
Na miejsce dojechaliśmy po 5 minutach. Chwile nam jeszcze zeszło, za nim dotarliśmy do fontanny, Nie widzieliśmy anie nie słyszeliśmy karetki dlatego Krzysiek wziął apteczkę pierwszej pomocy. Na miejscu był mężczyzna leżący cały w krwi, widok był okropny. Krzysiek sprawdził jego puls, okazało się, że mężczyzna nie żyje. Powiadomiliśmy dyżurnego. Kazał nam zabezpieczyć teren i czekać na kryminalnych. W między czasie ustaliliśmy jeszcze, że po przyjeździe kryminalnych mamy rozejrzeć się po parku, popytać czy ktoś czegoś nie widział.
Przeczesując park napotkaliśmy mężczyznę leżącego na ławce, obok nie go leżały butelki po wódce. gdy podeszliśmy bliżej, to co zobaczyłam to był szok
- tato?? Tato obudź się - potrząsnęłam ojcem, w odpowiedzi usłyszałam jakieś mamrotanie - tato wstawaj!
- daj mi spokój - wybełkotał siadając na ławce, Krzysiek stał z boku i przysłuchiwał się naszej rozmowie
- tato wstawaj, jesteś pijany, jedź do domu bo inaczej będę musiała się odstawić na izbę wytrzeźwień. - w tym momencie ojciec wstał i zaczął do mnie krzyczeć
- co ty do mnie mówisz!! nie będziesz mi rozkazywać gówniaro!
- proszę się uspokoić - wtrącił się Krzysiek
- o następny mądrala się odezwał, nie wcinaj się jak gadam z moją córką!
Stałam tam patrzyłam i oczom nie wierzyłam, ale najgorsze jeszcze było przede mną. Ojciec zaczął wyzywać mnie od najgorszych, zaczął wymachiwać rękami, w końcu Krzysiek nie wytrzymał, złapał go za rękę, wykręcił do tyłu, tak, że ojciec klęknął
- a teraz niech Pan przeprosi córkę
- a za co?? wybełkotał ojciec
- Krzysiek daj spokój to nie ma sensu, widzisz jaki jest pijany
- to co z nim robimy?? - spytał Krzysiek
- zamówię mu taksówkę
- ok jak uważasz
Zamówiłam ojcu taksówkę, wsadziłam go do niej i poprosiłam taksówkarza, żeby go nie słuchał i zawiózł prosto do domu. Ta sytuacja jeszcze bardzie wyprowadziła mnie z równowagi, w dodatku Krzysiek był jej świadkiem
- Wszystko w porządku Emilka, zapytał zatroskany, kiwnęłam tylko głową i zabraliśmy się do pracy. Teren parku przeczesywaliśmy w milczeniu. Niestety nic nie udało się nam znaleźć. Inne ekipy też nie miały szczęścia. Zdaliśmy relację z naszych poszukiwań kryminalnym i zameldowaliśmy dyżurnemu, że jesteśmy wolni i może nas wpisać na działania, ale zamiast tego wpisał nas na przerwę. Krzysiek zaoferował się, że skoczy po kawę i kanapki
**Krzysiek
Ponieważ mieliśmy przerwę zaoferowałem się, że skoczę po kawę i kanapki. Tuż obok widziałem księgarnię, plan był taki: wpadam po kryminał do księgarni dla Emilki i obok po kawę i kanapki. Emilka miał dziś wyjątkowo ciężki dzień. Mam nadzieję, że książka sprawi jej przyjemność, dam ją jej w odpowiednim momencie.
**Emilka
Gdzie ten Krzysiek jest tak długo, zaraz przerwa nam się skończy... w tym momencie nadszedł Krzysiek
- no jesteś na reszcie co tak długo?? przerwa nam się zaraz skończy..
- no wiem przepraszam, kolejka była, proszę bardzo kawka dla Ciebie taka jaką lubisz i kanapeczka - podając mi te rzeczy uśmiechnął się rozbrajająco, oboje wzięliśmy się za pałaszowanie kanapek, nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka byłam głodna..
O zjedzeniu kanapek, zgłosiłam dyżurnemu koniec przerwy. Dyżurny nie miał dla nas żadnych spraw, więc postanowiliśmy posiedzieć jeszcze chwile w radiowozie.
- a co Ty tak w tym telefonie ciągle przeglądasz jak jakaś gimnazjalistka normalnie - zwróciłam się do Krzyśka
- no wiesz co wstydziłabyś się, dla Ciebie szukam
- dla mnie?
- porady jakiejś..
- porady?
- tak, no na poprawę humoru i samopoczucia bo by Ci się ewidentnie przydało
- no i masz coś?
- no wiesz szukam takich rzeczy które będziesz mogła robić w pracy, a tutaj mam trochę krucho, no bo widzisz no kąpiel, fitnes, taniec, śpiew
- o jejj - zamarudziłam
- komedie romantyczne, nie komedie romantyczne są dla dziewczyn - Krzysiek uśmiechnął się
- to było dobre
- szachy, bieganie, nie chociaż jest coś takiego i bardzo by się nam przydało, sprzątanie, możesz posprzątać radiowóz, jakbyś chciała
- yhmmm, a masz coś jeszcze coś lepszego?
- a wiesz, że mam i to w sam raz dla Ciebie bo możesz to robić nie w pracy, możesz przytulić psa
- ymmmmm, ok pokiwałam głową, na szczęście rozmowę przerwał nam dyżurny, kto wie co jeszcze Krzysiek by wymyślił
- 00 do 06
- zgłaszam 06
- mamy wezwanie do awantury domowej, Marcińskiego 17 m 5
- a coś więcej?
- sąsiadka zgłosiła hałasy z mieszkania obok.
Udaliśmy się na miejsce interwencji, na szczęście to nie było nic poważnego. Nasz dzień pracy zbliżał się ku końcowi, więc, po spisaniu notatki i pouczeniu lokatorów udaliśmy się na fabrykę. W drodze powrotnej znowu dopadł mnie dół.
Poszliśmy się przebrać. Wracając usiadłam na krzesełku na korytarzu. Miał wejść do pokoju pożegnać się z Krzyśkiem ale jakoś nie miałam ochoty wracać do domu. Wtedy z pokoju wyszedł Krzysiek
- co jest? a Ty nie idziesz do domu?
- idę tylko.. aj tak cały czas myślę o tych sytuacjach z dzisiaj z ojcem...
Krzysiek usiadł obok mnie, a rękę oparł o krzesełko na którym siedziałam
- Emilka nie możesz się tym tak przejmować - zaczął Krzysiek - nooo kurczę najważniejsze, że mama jest już z Tobą tak? da sobie radę..
Czułam, że jestem bliska płaczu
- to się łatwo mówi
Krzysiek odwrócił głowę, pewnie sam nie wiedział co ma mi powiedzieć, a ja czułam jak do oczu napływają mi łzy, spojrzałam na niego był tak blisko mnie, a ja pragnęłam tylko, żeby mnie przytulił, nic więcej. Oparłam głowę na jego ramię, trudno niech się dzieje co chce, ale nie była w stanie dłużej z tym walczyć. Odwrócił się spojrzał na mnie, oparł policzek o moje czoło, a drugą ręką objął mnie. Siedzieliśmy tak chwilę nieruchomo, po czym Krzysiek odezwał się
- Chodź idziemy, bo za chwilę ktoś nas tu tak zobaczy i będą ploty na całą komendę
pokiwałam tylko głową, wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia.
- mam dla Ciebie niespodziankę
- jaką? spojrzałam zdziwiona na Krzyśka
- proszę - mówiąc to podał mi książkę, to był najnowszy kryminał, miałam w zamiarze go kupić - ale skąd??? spytała
- nooo pamiętasz jak długo kupowałem kawę??
- Krzysiek jesteś niesamowity, dziękuję Ci bardzo.
- Emilka a może pojechałabyś ze mną, odbierzemy Tośka i pójdziemy na lody
- Lody??
- no tak, dobrze wiem, że kobiety lubią się nimi objadać
- a Ty znowu swoje..
- Chodź nie marudź, Tosiek na pewno się ucieszy, pojedziemy moim samochodem, a później Cię odwiedziemy - mówiąc to Krzysiek złapał mnie w tali i podprowadził do samochodu. Otworzył mi drzwi, wsiadłam. Do szkoły jechaliśmy w milczeniu, tzn. ja nie mogłam się oprzeć i zaczęłam czytać książkę od Krzyśka, a Krzysiek tylko uśmiechał się pod nosem.
- Jesteśmy na miejscu Pani sierżant
- ok to idź po Tosia ja tu zaczekam
- o nie nie nie, koniec czytania, idziesz ze mną
Książka od samego początku mnie w ciągła, no ale Krzysiek mi ją zabrał i odłożył na tylnym siedzeniu, nie miałam wyjścia, poszłam z nim po Tośka.
- Cześć tato, cześć Emilka - powiedział wesoło Tosiek
- Cześć - odpowiedzieliśmy prawie jednocześnie
- Słuchaj Tosiek, Emilka załapała dziś doła i zaprosiłem ją na lody. Pomyślałem, że pomożesz mi ją rozweselić trochę, co Ty na to?
- no jasne - odpowiedział radośnie Tosiek, po czym dodał - Emilka a co się stało, że masz doła?
- Tosiek! - zwrócił mu uwagę Krzysiek
- Hmm wiesz posprzeczałam się trochę z moim tatą - odpowiedziałam
- aaa to wszystko jasne, ja z moim też się sprzeczam, zwłaszcza ja nie mogę grac na playstation...
Zaczęliśmy się wszyscy śmiać
W drodze na lody Tosiek opowiadał co się wydarzyło w szkole. Potem zamówiliśmy ogromne porcje lodów. Był wyścig kto pierwszy je zje!
Oczywiście wygrał Tosiek. Spacerowaliśmy jeszcze dość długo, a Tosiek zabawiał nas dowcipami. Ewidentnie sprawiało mu przyjemność rozśmieszanie mnie, a ja no cóż uśmiechałam się, i to szczerze. Tego potrzebowałam. Oderwać się na chwilę od mojej smutnej rzeczywistości. Idąc tak razem pomyślałam sobie, że nie zła rodzinka mogłaby być z nas. Tosiek w końcu mnie zaakceptował, a nawet śmiem twierdzić, że polubił. chłopcy odwieźli mnie pod komisariat. Krzysiek wysiadł i odprowadził mnie pod moje auto.
- to było naprawdę fajne popołudnie, dziękuję Ci bardzo
- przestań Emilka, nie ma za co, poza tym ja z Tośkiem też świetnie się bawiliśmy
- ja też, i nawet zapomniałam na chwile o problemach
- pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć
- wiem Krzysiek dziękuję, mówiąc to złapałam go za rękę i pocałowałam w policzek. To było całkiem miłe uczucie, ale nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, więc się odwróciłam i wsiadłam do samochodu. Krzysiek stał jeszcze przez chwilę nieruchomo.
**Krzysiek
wow, co prawda to był tylko buziak w policzek, ale dreszcz mnie przeszedł po całym ciele. czyżby Emilka dawała mi znać, że to coś więcej niż tylko przyjaźń??? hmmm dziś bawiliśmy się razem świetnie, Tosiek też, wiem, że brakuje mu mamy, a Emilka to wspaniała, uczciwa, ciepła i troskliwa kobieta, w dodatku piękna i inteligentna. Nie to chyba za wcześnie, żeby wyciągać takie wnioski, pewnie to był zwykły, przyjacielski całusa a ja tu snuje nie wiadomo jakie plany...
- Tato, no chodź, Emilka już dawno pojechała! - za zamyślenia wyrwał mnie głos Tośka
** Emilka
Do domu weszłam po cichu i chyba miałam nosa, bo mama drzemała w swoim pokoju. Zamknęłam jej drzwi, żeby się nie obudziła. Wzięłam prysznic, odgrzałam obiad i oddałam się czytaniu książki. Po zjedzeniu obiadu pozmywałam i poszłam do swojego pokoju dalej czytać. Nie miałam ochoty rozmawiać z mamą o dzisiejszych wydarzeniach. O 1 w nocy byłam w połowie książki, ciekawiło mnie co będzie dalej ale sen wygrał.
Sorki, że tak długo nie było opowiadania. Rozłożyła mnie choroba...
Idąc za dobrymi radami postanowiłam wdrożyć politykę małych kroczków. Co prawda nie zmieniłam pierwotnej koncepcji, która narodziła się na początku, ale postaram się pisać więcej, o tym co się dzieje, w życiu Emilki. Trochę też zmieniam to co działo się w serialu, żeby nie było za nudno. Pozdrawiam
Komentarze
Prześlij komentarz