>>19<< Tosiek
Wstałam nie wyspana ale za to w dobrym humorze. Zdziwiła mnie cisza panująca w domu. Czyżby mama jeszcze spała? Zajrzałam delikatnie do jej pokoju - spała. W sumie to dobrze. Szybciutko wzięłam poranną toaletę, ubrałam się i wyszłam do pracy. Raczej leciałam jak na skrzydłach. Wczorajsze popołudnie było cudowne. Fajnie jest mieć kogoś z kim można wyjść choćby na głupie lody. Nie jest się samemu.. Pochłonięta myślami nawet nie wiem kiedy dojechałam na komendę. Poszłam od razu do szatni przebrać się w mundur. Wchodząc do naszego pokoju okazało się, że Krzysiek był już w pracy.
- Dzień dobry - powiedziałam wesoło z ogromnym uśmiechem na twarzy
- widzę, że Pani sierżant ma świetny humor dzisiaj - mówiąc to Krzysiek chował pałkę za pas, wydał mi się smutny
- a powiem Ci, że tak, że nawet jakoś nie najgorzej - w tym czasie zakładałam swój pas.
- a jak tam w domu?
- a wiesz co nawet dobrze, mój ojciec od wczoraj nic nowego nie wymyślił, a o mamę jestem spokojna
- super, tak, dobra ja idę Emilka sprawdzić radiowóz czy wszystko działa i tak powiedzmy za 5 minut widzimy się na dole - czułam, że coś jest nie tak, czyżby chodziło mu o ten wczorajszy buziak?
- no dobra, to się widzimy, a Krzysiek?
- tak?
- wszystko ok?
- tak, tak do zobaczenia - no teraz to już jestem pewna, ze coś jest nie tak. Krzysiek na co dzień tak się nie zachowuje. Dzisiaj to chyba ja muszę jemu humor poprawić...
Dokończyłam ubieranie kamizelki i wyposażenia i zeszłam do radiowozu. Krzysiek czekał już w środku. Wyraźnie był czymś zasmucony. Gdy tylko wsiadłam do radiowozu odezwał się:
- martwię się o Tośka
- co się dzieje? - zapytałam z troską w głosie
- dzisiaj rano, wiesz jeszcze przed szkołą jak go poprosiłem żeby wyłączył konsolę i się zebrał, to powiedział, że się nad nim znęcam i, że ucieknie z domu.
- co za mały szantażysta emocjonalny - stwierdziłam z lekkim rozbawieniem
- nooo, z dnia na dzień staje się coraz bardziej przemądrzały i opryskliwy.
- no jak większość chłopców w jego wieku, luz
- ja myślę, że jemu po prostu brakuje mamy - nasza rozmowa przybrała ewidentnie smutny ton, tak naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć Krzyśkowi, na pewno ma rację, że Tośkowi brakuje mamy, no ale przecież nie zaproponuję mu"hej Krzysiek jak chcesz to mogę być mama dla Tośka a przy okazji Twoją żoną"... bez sensu, na szczęście panującą ciszę przerwał mój telefon - sms
-hmm, nowy chłopak - spytał Krzysiek
- ta na pewno - odpowiedziałam - przecież znasz moje życie prywatne od podszewki i tam jest tylko praca i mamusia, o właśnie ona pisze, że
- że? - spytał Krzysiek
- no pisze, że mam brudne okna i że ona musi mi je umyć - Krzysiek uśmiechnął się, pierwszy raz dzisiejszego dnia
- no co w tym takiego śmiesznego? - spytałam
- masz brudne okna Emilka - odpowiedział całkiem poważnie
- no tak, moja mama tak twierdzi - Krzysiek pokiwał głową i znów się uśmiechnął, w tym momencie odezwał się dyżurny Jacek Nowak
- 00 do 06
- 06 zgłaszam się - odpowiedziałam trochę wkurzona
- jedźcie do salonu fryzjerskiego przy ul. Kołłątaj 12
- ooo do fryzjera - super właśnie chciałam się wybrać
- to lepiej poszukaj innego
- a czemu co tam się dzieje?
- nie zadowolony Klient się awanturuje, właścicielka do nas zadzwoniła
- ok przyjęłam jedziemy, bez odbioru,
Na miejsce dojechaliśmy dość szybko, po wejściu do salonu zobaczyliśmy Klientkę z prostownicą w ręku i grożącą pracownicy, że spali jej włosy.
- dzień dobry sierżant Drawska, starszy posterunkowy Krzysztof Zapała komenda miejska, co się tu dzieje? - zapytałam. Obie panie zaczęły się przekrzykiwać jedna przed drugą, a ta Klientka wymachiwała ta rozgrzaną prostownicą.
- proszę o ciszę - odezwał się Krzysiek, ale nie było żadnej reakcji - CISZA!!!! - krzyknął wreszcie, i rzeczywiście w salonie zapanowała cisza.
- Drogie Panie po kolei proszę, może zacznie Pani - wskazałam na pracownicę
- a więc ta Pani - pracownica wskazała Klientkę - przyszła do salonu i chciała się uczesać. Wybrała fryzurę do której musiałam użyć prostownicy i
- ta Wariatka spaliła mi połowę włosów, o zobaczcie - zaczęła wykrzykiwać Klientka - rzeczywiście spora część jej włosów była przypalona
- cisza - odezwał się Krzysiek, teraz ta pani mówi, proszę kontynuować - zwrócił się do pracownicy,
- no więc tak jak już powiedziałam, musiałam użyć prostownicy, włączyłam ją tak jak zawsze, i zaczęłam prostować włosy i w tym momencie spora ich część uległa przypaleniu, ale Klienta nie powiedziała mi, że ma sztuczną przypinkę - to dlatego włosy się spaliły.
- Ty głupia wariatko, co z Ciebie za fryzjerka, sama powinnaś była to wiedzieć - znów zaczęła krzyczeć Klientka
- spokój prosiłem - wtrącił się Krzysiek
- ja pytałam Klientki, czy nie ma przeciwwskazań do użycia prostownicy, ale zaczęła się głupio śmiać i drwić ze mnie, że jakie to mogą się pojawić przeciwwskazania, co to u lekarza jestem czy fryzjera.
- dobrze po proszę od obu Pań dowody osobiste - powiedziałam
- ta Pani powinna uprzedzić, że ma dopinkę, proszę tu wisi regulamin i cennik salonu, wszystko jest zapisane.
- Ty chyba zwariowałaś, że ja jakieś regulaminy będę czytała, zapłacisz mi za to, jak ja teraz wyglądam - odgrażała się Klientka.
- Proszę Panią ostatni raz Panią ostrzegam, jak się Pani nie uspokoi to zabiorę Panią na komendę - odezwał się wkurzony Krzysiek. Ewidentnie Panie i ten harmider działały mu na nerwy.
- Dobrze już dobrze - odpowiedziała Klientka
- Proszę Panią - zwróciłam się do Klientki - w regulaminie jest zapis, że powinna Pani poinformować fryzjerkę o dopince, ponad to fryzjerka pytała, czy nie ma przeciwwskazań, nic Pani nie powiedziała, w tej sytuacji my nic nie możemy zrobić. Może Pani oczywiście wystąpić do sądu z powództwa cywilnego.
- no jasne, jak jest potrzeba to Policji nigdy nie ma albo broni przestępców, a żebyś wiedziała, że pójdę z tym do sądu - wykrzyczała w twarz fryzjerce i wyszła trzaskając drzwiami. My dokończyliśmy notatkę z interwencji i wróciliśmy do radiowozu. Dyżurny wpisał nas na działania.
Jeszcze dobrze nie ruszyliśmy a odezwał się dyżurny
- 00 do 06
- 06 zgłaszam się, co tam Jacuś stęskniłeś się za nami?
- niestety ja w innej sprawie, jest tam Krzysiek?
- no jest prowadzi samochód no a gdzie ma być?
- oj no dobra przecież nie mam podglądu, słuchaj przełączę Was bo chłopaki ze śródmiejskiej chcą z nim pogadać
- ok
- cześć Krzysiek, jesteś tam?
- jestem słucham Cię
- cześć Marcin z tej strony, pracowaliśmy kiedyś razem przy zabezpieczaniu hali po pożarze, pamiętasz?
- tak pamiętam, co słychać?
- ee słuchaj wszystko ok, tylko na przystanku na starym mieście wyłuskaliśmy dzieciaka, pomimo szkolnej pory kręcił się tam z plecakiem
- a co ja mam z tym wspólnego?
- yy Antoni Zapała, myślę sobie, że może zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa?
- no ale Tosiek powinien być teraz w szkole
- to samo sobie pomyślałem ale za nim zadzwoniliśmy dyrekcji, myślę pogadam z Tobą
- rozumiem dziękuję Ci bardzo
- spoko tylko wiesz w papierach musimy odnotować bo zaraz wracamy na patrol, musisz odebrać syna bo trafi do pogotowia opiekuńczego
- jasne, gdzie Wy teraz jesteście, na śródmieściu??
- tak jest
- dobra jedziemy tam bez odbioru
- 06 do 00 zgłoś się - Krzysiek wywołał dyżurnego
- 00 zgłaszam się, co tam?
- Jacek mam tu awaryjną sytuację, chłopaki ze śródmiejskiej zatrzymali Tośka, mojego syna, muszę jechać go odebrać, bo jak nie to trafi do pogotowia opiekuńczego
- ok wypisze Was z działań na razie, tylko się streszczaj, i od razu jak załatwicie tę sprawę dajcie znać żebym mógł Was wpisać na działania
- ok bardzo Ci dziękuję Jacek
- spoko nie ma sprawy bez odbioru
Widziałam, że Krzysiek jest zdenerwowany
- spokojnie - powiedziałam chcąc go trochę uspokoić - no chłopak poszedł na wagary i tyle...
- Emilka on jest za młody na wagary - odpowiedział mi ewidentnie wkurzony
- jak to za młody na wagary - ciągnęłam dalej ten temat, chciałam, żeby Krzysiek trochę się rozładował za nim dojedziemy na miejsce - co to jest jakiś limit wieku, albo nie wiem jakaś komisja która to ustala ...
- no dobrze odbierzemy go od chłopaków i co ja mam z nim zrobić? służbę przecież mamy...
- Ty ale my jesteśmy debile..
- bo?
- moja matka, siedzi teraz sama w domu i nie ma co robić
- nie nie nie nie ma mowy, nie będę Twojej mamy
- ciii dobra już Ty jedź a ja dzwonię
Zadzwoniłam do mamy, streściłam jej po krótce jaka jest sytuacja, ona nawet nie mówiła czy się zajmie Tośkiem czy nie tylko od razu powiedziała żeby kupić po drodze jajka i mąkę na naleśniki dla niego no cała moja mama...
Odebraliśmy Tośka z komisariatu i szybko pojechaliśmy do Emilki, oczywiście Krzysiek nie omieszkał strzelić rozmowy wychowawczej Tośkowi w drodze do domu. Weszliśmy na górę, a w drzwiach czekała już moja mama
- Dzień dobry - pierwszy odezwał się Krzysiek
- hej mamo
- no witajcie - odpowiedziała mama
- dzień dobry, a co to za przystojniak? zwróciła się do Tośka
- ja nie jestem przystojniak tylko Tosiek!
- cześć jestem Ewa
- tato ja tu nie chcę zostać
- nie trza było uciekać na wagary tylko zostać w szkole - Krzysiek ochrzanił Tośka - przepraszam - zwrócił się do mojej mamy
- dobra chodźcie chodźcie do środka nie będziemy stać na klatce
- byłeś na wagarach? nie bałeś się? zwróciła się Ewa do Tośka
- pszz w ogóle - odpowiedział zadziornie Tosie
- no to Ty chyba jesteś strasznie odważny?
- nie zaprzeczam - stwierdził Tosiek
- to co pójdziemy pooglądać jakieś bajki, a później jak będziesz głodny to zrobimy naleśniki?
- nie no może być.
- no właśnie ja mam tu dla Ciebie te zakupy - podałam mamie torbę z zakupami
- ok, a które to są kanały z bajkami?
- o jej nie mam podjęcia - odpowiedziałam
- spokojnie sam sobie znajdę - mówiąc to Tosiek skierował się do salonu i rzucił plecak na podłogę - tylko pilota potrzebuję - dodał
- pilot raz dla młodego człowieka
- dziękuję Pani bardzo - zwrócił się Krzysiek do mojej mamy
- dzięki mamo my już lecimy, pa
- pa
Ja wiedziałam, że moja mama da sobie radę i stanie na wysokości zadania. Ona bardzo lubi dzieci no i właśnie może zresztą przez to robi mi cały czas przytyki żebym się wreszcie postarała o swoje...
Po wyjściu z domu udaliśmy się do radiowozu i od razu zameldowaliśmy się dyżurnemu
- 06 do 00 zgłoś się
- 00 zgłaszam się jak tam już po akcji udało się?
- tak wszystko jest ok, jeszcze raz dziękuję za pomoc, wiesz to była taka nie planowana akcja, nie miałem pojęcia, że tak się stanie
- Krzysiek przestań jesteśmy ludźmi a nie robotami, no oczywiście poza Emilką, nasza idealną policjantką
- Jacusiu, jeżeli nie wiesz jak działa radio to chciałam Ci powiedzieć, że ja to wszystko słyszę
- o dzięki za instrukcję, słuchajcie na razie nic dla Was nie ma, ale wpisuje Was na działania. pokręćcie się po mieście
- ok, bez odbioru - odpowiedziałam
- Kurcze boję się, że Tosiek wejdzie Twojej mamie na głowę - zagadnął Krzysiek
- no coś Ty nie znasz mojej mamy..
- acha to Ty nie znasz Tośka...
- spokojnie
- naprawdę bardzo Ci dziękuję za pomoc
- podziękujesz mojej mamie, jeżeli oczywiście dostaniesz syna s powrotem
- jeżeli? to znaczy, że nie dostanę?
- no wiesz ona ma takiego hopla na punkcie dzieci, że może nie chcieć Ci go oddać - Krzysiek zaczął się śmiać. No wreszcie udało mi się go trochę rozbawić. Przez dłuższą chwile krążyliśmy bez celu po mieście, Krzysiek znów spochmurniał
- martwisz się o Tośka? - spytałam
- nie dlaczego? przecież jest pod dobra opieką.
- słuchaj a Ty nie myślałeś, żeby pójść z nim do jakiegoś psychologa?
- Emilka, do tej pory sam musiałem sobie dawać radę i tym razem też dam
- no ale Ty sobie dasz rade, ale tu chodzi o Twojego syna
- no w sumie masz rację...
- pamiętaj, że jakby się coś działo, jakbyś potrzebował opieki to zawsze możesz na nas liczyć no i w ogóle moja matka to już będzie wniebowzięta
- dziękuję
- 00 do 06
- 06 zgłaszam ooo długo po tym mieście to my się nie pokręciliśmy - zwróciłam się do dyżurnego
- dobra dobra bez żartów, trzeba z komendy inspekcyjnego zabrać i zawieź na Kwiatową 8, dwójka zaliczyła stłuczkę
- ok, ale to coś poważnego?
- nie nie zwykła stłuczka
- ok przyjęłam, bez odbioru.
Z inspekcyjnym trochę nam zeszło, ale za to jak wróciliśmy na komendę zgłosiliśmy przerwę i udaliśmy się do naszej stołówki. Krzysiek najpierw musiał jak to wyraził "zaliczyć" toaletę. Na obiad wzięłam sobie makaron i kompot. Jeszcze nie zdążyłam zacząć jeść a zadzwoniła moja mama. Pogadałyśmy chwilę, była zachwycona Tośkiem, gdy kończyłam z nią rozmowę przyszedł Krzysiek ze swoim obiadem.
- smacznego - powiedział Krzysiek
- dzięki, Tobie tez - odpowiedziałam
- kto? Krzysiek rzucił całkiem poważnie
- co to przesłuchanie? - spytałam
- na razie nie ale jak trzeba będzie to zaproszę do pokoju przesłuchań
- no dobrze to ja już wolę tutaj od razu powiedzieć: mama
- jak tam Tosiek? spytał Krzysiek
- Tosiek dobrze ale na Twoim miejscu to bym się bała
- nie odda?
- nie odda - pokręciłam głową, mało tego, że nie odda to jeszcze same ochy i achy, ze on jest taki fajny i mądry i, że czytać umie a taki malutki a gada się z nim jak z dorosłym no po prostu rozpływa się tam. W między czasie dosiadł się do nas Jacek i wspólnie jedząc gadaliśmy jak to się mówi o wszystkim i o niczym. Po skończonej przerwie udaliśmy się do radiowozu na patrol. Nagle niespodziewanie na ulicę wtargnęła starsza kobieta z wózkiem dziecięcym. Krzysiek od razu dał po hamulcach, ale nie zdążył wyhamować i uderzył w wózek. Serce mi zamarło a Krzysiek zbladł. Wyskoczyliśmy obydwoje z radiowozu i podbiegliśmy do przewróconego wózka, nad którym stała tak kobieta krzycząc i wymachując rękami. To co zobaczyliśmy....
cdn...
Komentarze
Prześlij komentarz