>>21<< Ważny mecz
Ranek nadszedł bardzo szybko zbyt szybko. Nie wyspałam się, najchętniej zostałabym w łóżku. Tą myśl przerwała mi mama
- wstawaj Emilka bo się spóźnisz do pracy
- już wstaje mamo, choć bardzo mi się nie chce.
Poranną toaletę zrobiłam dość szybko, a na stole czkały na mnie jak zwykle kanapeczki. Odkąd mama jest u mnie w domu nie wychodzę do pracy bez śniadania, nie długo w ciuchy się nie zmieszczę...
Po przyjeździe do firmy od razu udałam się do szatni aby się przebrać. Po drodze do biuro weszłam do kuchni żeby zrobić mnie i Krzyśkowi kawę ale naszych kubków nie było - pewnie Krzysiek był dziś jeszcze wcześniej i kawusia już na mnie czeka.
Nie myliłam się Krzysiek był już w biurze przebrany a kawka czekała na mnie na moim biurku.
- Cześć Krzysiek - powiedziałam wchodząc do pokoju
- Cześć Emilka - odpowiedział dziwnym głosem - jak ręka, wszystko ok?
- tak dzięki, ale u Ciebie to chyba nie ok?
- a daj spokój
- co się stało
- rano gdy zaprowadziłem Tośka do szkoły spotkałem jego wychowawczynię, poskarżyła się na niego dość mocno. Tosiek po prostu odstaje od grupy
- w jakim sensie??
- no w każdym, spóźnia się na lekcje, wagaruje, bije kolegów no a w domu jest jeszcze lepszy...
- no ale przyznasz, że inteligencji i uroku osobistego to mu nie brakuje - uśmiechnęłam się, chciałam trochę rozładować atmosferę, Krzysiek był wyraźnie spięty, chyba go ta sytuacja przerastała..
- Emilka ja doceniam fakt, że próbujesz mnie pocieszyć tylko to nie jest takie proste. Ja się muszę teraz zastanowić jak na niego wpłynąć, żeby później się nie zachowywał w ten sposób.
- no ale proszę Cię kto ma sobie z nim dać radę jak nie Ty???
- no taakk...
Po tej krótkiej rozmowie, dopiłam kawkę i udaliśmy się na odprawę. Stary jak zwykle szybko skończył i poszliśmy do radiowozu. Wyjechaliśmy na patrol, ale Krzysiek ewidentnie był poruszony poranną rozmową z wychowawczynią Tośka.
- Nie wiem co ja mam zrobić, żeby on zmienił postępowanie i zaczął się znowu uczyć
- no może spróbuj z nim porozmawiać
- no ale już próbowałem chyba z tysiąc razy
- no to mu powiedz, że jeżeli zachowanie będzie się powtarzało no t będą konsekwencje
- ta ciekawe jakie? zakaz gry na konsoli???
- o nie tak to nie rób bo to jest barbarzyństwo - zaczęłam się śmiać - nie wiem no coś innego - na szczęście rozmowę przerwał dyżurny
- 06 dla 00
- zgłaszam 06
- jedźcie n ul Konopnicką 6, jest tam ranna kobieta
- ok a co tam się dokładnie stało?
- nie wiem zgłaszający był zdenerwowany, a pogotowie w drodze
- ok dzięki udajemy się bez odbioru
Dojazd zajął nam 10 minut. Na miejscu pod blokiem zobaczyliśmy kobietę, twarz miała całą we krwi. Był przy niej mężczyzna.
- Dzień dobry sierżant Emilia Drawska i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała komenda miejska proszę powiedzieć co tu się stało.
- siedzieliśmy tu na ławce i nagle z okna słoik wyleciał
- jak to wyleciał - spytałam?
- no normalnie wyleciał, no ktoś go wyrzucił
- a widział Pan z którego okna - spytał Krzysiek
- tak, o z tego - mężczyzna wskazał okno na pierwszym piętrze - tam taka starsza baba mieszka
- no ale Pan widział, że to ona rzuciła tym słoikiem?? - spytałam
- nie nie widziałem, widziałem tylko jak ten słoik spadł, że ktoś okno zamyka
W tym momencie podjechała karetka.
- dobrze Panią zajmą się teraz ratownicy, a my udamy się do tego mieszkania - powiedziałam na głos.
Udaliśmy się na pierwsze piętro do mieszkania, które wskazał mężczyzna. Zapukaliśmy do drzwi
- kto tam?
- policja, proszę otworzyć
Drzwi otworzyła nam starsza Pani
- Dzień dobry sierżant Emilia Drawska i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała komenda miejska chcieliśmy z Panią porozmawiać możemy wejść do środka??
- proszę bardzo - kobieta zaprosiła na s do mieszkania bez żadnych oporów, choć wyglądała na lekko przestraszoną.
- proszę Panią - zaczął Krzysiek - dostaliśmy wezwanie, że tu ktoś z tego okna - mówiąc to wskazał okno, z którego rzekomo został wyrzucony słoik - ktoś wyrzucił słoik. Niestety trafił on w młodą kobietę. jest poszkodowana, ma rozciętą głowę.
Starsza Pani zaczęła się nerwowo tłumaczyć
- ja nic nie wiem, ja nie mam słoików, ani ich nie stawiam na parapecie, ani ni rzucam, w ogóle ich nie mam.
- ale my mamy świadka, który widział jak z tego okna ktoś wyrzucił słoik - ciągnął dalej Krzysiek
- niestety ale ja na prawdę nie ma, no nie mam - staruszka rozkładała ręce w geście bezsilności
- no ale proszę Panią ale tam stoi chłopak, który widział to zdarzenie
- nie prawda to on kłamie, ja nie mam żadnych słoików, możecie sprawdzić
W tym momencie do mieszkania wpadł rozjuszony chłopak poszkodowanej kobiety
- Ty stara kurwo jak mogłaś rzucić słoikiem w moją dziewczynę
Mężczyzna nie przebierał w słowach, od razu rzuciliśmy się na niego z Krzyśkiem bo gotów był pobić tę starszą Panią, ledwo udało nam się go wyprowadzić z mieszkania.
- Już już spokojnie - Krzysiek go obezwładnił i próbował uspokoić
- Co spokojnie ona rzuciła słoikiem w moją dziewczynę, mogła ją zabić!
- Spokój powiedziałem! - krzyknął Krzysiek - już będzie spokój?
- tak będzie
- no zaraz to wszystko wyjaśnimy, tylko spokojnie - powiedział Krzysiek - Halo proszę Pani może Pani tu podejść, czy na Pani tego mężczyznę
- tak znam go, dopóki on się tu nie wprowadził to było cicho i spokojnie, a odkąd zamieszkał tu na dole ze swoją dziewczyną to siedzą na ławce pod blokiem i pala papierosy, i dym mi leci do mieszkania, ja nawet okna nie mogę otworzyć
- no co to kurwa jest to już papierochów nie można palić! - mężczyzna znowu stał się nadpobudliwy i zaczął krzyczeć
- uspokój się - Krzysiek wydarł się jeszcze głośniej - cisza ma być!
- ja jestem chora kobieta, ja potrzebuje czyste powietrze, a nie żeby mi pod oknami papierochy palili i smrodzili. Ja nigdy w życiu papierosów nie paliłam. I jeszcze rzucają te pety pod okno albo do klombu.
- dobra Ty idziesz na dół, tylko spokojnie, już - Krzysiek odesłał mężczyznę do swojego mieszkania, a ja zaczęłam rozmawiać z tą staruszką.
- to skoro Pani tak się zdenerwowała to może rzeczywiście rzuciła pani tym słoikiem? - spytałam
- nie nie rzuciłam, proszę mi wierzyć ja żadnym słoikiem nie rzuciłam, ja nie mam słoików
- może chciała ich Pani tylko wystraszyć i tak tym słoikiem rzuciła?? - ciągłam dalej
- nie ja naprawdę nie mam żadnych słoików i nie rzucałam
- a Pani sama tu mieszka w tym mieszkaniu?
- tak sama
- i nie ma tu nikogo?
- nie ja sama jestem
Krzysiek rozejrzał się po mieszkaniu, rzeczywiście nikogo nie było. Nie znaleźliśmy tez żadnych dowodów potwierdzających słowa tego mężczyzny, a starsza Pani kategorycznie zaprzeczyła że rzucała słoikiem.
Spisaliśmy notatkę z interwencji i zakończyliśmy czynności. Kobietę pogotowie zabrało do szpitala, rana była głęboka i tkwił w niej kawałki szkła.
Zameldowaliśmy Jackowi o całym zdarzeniu. Dyżurny kazał nam wracać na fabrykę. Trzeba było przyjąć zawiadomienie od mężczyzny.
Szybko załatwiliśmy te sprawę i zgłosiliśmy przerwę dyżurnemu. Krzysiek siedział zamyślony i wpatrzony w jeden punkt na biurku. Ja w tym czasie przygotowałam zdrową przekąskę, jabłko, gruszka, marchewki i papryka. Krzysiek zaczął wymachiwać telefonem
- co jest? spytałam
- zastanawiam się czy nie zadzwonić
- gdzie?
- no jak to gdzie? do Tośka do szkoły żeby się zapytać czy wszystko jest ok
- no ale co ma być nie ok?
- chce się zapytać czy jest grzeczny, czy nic nie narozrabiał, no cały czas o tym myślę...
- słuchaj to już nic nie myśl, bo na pewno wszystko jest ok, po prostu zjedz jabłko - mówiąc to wzięłam talerz z owocami i warzywami i podeszłam do Krzyśka, postawiłam talerz przed nim - a ja też sobie zjem. Krzysiek uśmiechnął się
- dzięki Emilka
- 06 do 00
- ymhyy coraz krótsze te przerwy mamy zwróciłam się do Krzyśka i wzięłam radio
- słucham Cię szóstak, rozumiem że nasza przerwa dobiegła końca
- no niestety, podjedźcie na miejsce porannej interwencji
- a co tam się stało?
- kobieta zgłasza, że ktoś napadł jej sąsiadkę
- ale jakieś szczegóły podała, ta sąsiadka jest ranna?
- nie nic nie powiedziała, w kółko tylko żebyśmy szybko przyjechali
- ok przyjęłam bez odbioru.
Przed blokiem czekała na nas kobieta
- Chodzicie, ktoś napadł na moją sąsiadkę, tu na pierwszym piętrze.
Okazało się, że tym razem poszkodowaną była starsza Pani.
- czy wezwała Pani pogotowie - zwróciłam się do kobiety?
- tak wezwałam
- co się stało? - tym razem zwróciłam się do starszej Pani
- ktoś zapukał do drzwi i ja otworzyłam, i wpadł ten chłopak co tu rano był i on mnie uderzył.
Kobieta nie wyglądała za dobrze. Poczekaliśmy na pogotowie, a potem sprawdziliśmy mieszkanie podejrzanego. Nie było go. O wszystkim zameldowałam dyżurnemu i poprosiłam o zgodę na udanie się do szpitala. Pomyślałam sobie, że pewnie chłopak udał się do swojej dziewczyny do szpitala. Dyżurny zgodził się. Do szpitala dojechaliśmy dość szybko. Gdy weszliśmy na piętro na którym przebywała dziewczyna podejrzanego, mężczyzna zauważył nas i zaczął uciekać. Ruszyliśmy za nim.
Krzysiek dopadł go przed szpitalem. Mężczyzna był bardzo agresywny, rzucał się i używał wulgarnych wyrazów. Krzysiek zaproponował, że on z nim usiądzie z tyłu a ja miałam prowadzić. Nawet w takiej sytuacji potrafił pomyśleć o mnie i moim bezpieczeństwie. Naprawdę jest niesamowitym facetem
Na komendzie przesłuchaliśmy mężczyznę, spisaliśmy protokół i Krzysiek zaprowadził go do profosa. Ja w tym czasie poszłam się przebrać. To była nasza ostatnia interwencja tego dnia.
Wychodząc z komendy rzuciłam do Krzyśka
- to pozdrów Tośka hej - to co się później stało totalnie mnie zaskoczyło
- Emilka?
- tak?
- mam do Ciebie prośbę, pojedź ze mną? No muszę pogadać z Tośkiem o jego zachowaniu i kompletnie nie mam pojęcia jak się za to zabrać.
- no i?
- no i on Ciebie bardzo lubi, Twoją matkę zresztą też yyy
Krzysiek stał i patrzył mi prosto w oczy, a mnie przez chwilę zamurowało. Krzysiek chciał, żebym z nim pojechała po Tośka i żebym mu pomogła w rozmowie z nim. Wow, to było coś
- a teraz jedziesz? - spytałam, nie chciałam dać po sobie poznać, że tą propozycją sprawił mi wiele radości
- no to chodź jedziemy - uśmiechnęłam się i kiwnęłam na niego ręką
- dobra, tylko podpisze listę, dziękuję Ci bardzo
- nie ma za co - odpowiedziała, to ja Tobie dziękuję pomyślałam sobie.
Pojechaliśmy jednym autem, Krzysiek zaproponował, że może po szkole pojedziemy do niego, zjemy coś wspólnie i pogadamy z Tośkiem. Co prawda wcześniej mówił Tośkowi, że pójdą na basen ale wolał to przełożyć. Oczywiście, że się zgodziłam, nie miałam nic lepszego do roboty. Uprzedziłam tylko mamę, że wrócę później.
Zatrzymaliśmy się przed szkoła i razem udaliśmy się po Tośka. Tosiek był w szatni, kończył się ubierać. Razem wyszliśmy ze szkoły.
W takich różnych sytuacjach poza praca najlepiej poznaje się drugiego człowieka. Krzysiek był dżentelmenem w każdym calu, zawsze w drzwiach przepuszczał mnie przodem, przy tym był troskliwy, opiekuńczy, ale też twardy gdy wymagała tego sytuacja. Takiego faceta szukałam. Takiego chciałabym mieć męża...
- Przeprosiłeś Anię - Krzysiek spytał Tośka
- tak - odpowiedział Tosiek
- no a jak było w szkole tak ogólnie?
- źle, znowu dostałem upomnienie od Pani!
- a za co znowu dostałem upomnienie od Pani? - Krzysiek spytał używając słów Tośka - co zrobiłeś?
- Daniel się ze mnie śmiał, dlatego go kopnąłem
- jak to go kopnąłeś?? Zdajesz sobie sprawę z tego, że się źle zachowujesz??? PYTAM się Ciebie czy ROZUMIESZ, że się źle zachowujesz? - Krzysiek powoli tracił kontrolę nad sobą
- rozumiem, ale wszyscy się na mnie uwzięli! - wykrzyczał Tosiek
- jak to się uwzięli?
- Ty też - Tosiek dalej krzyczał
- ja się na Ciebie uwziąłem? o czym ty opowiadasz?
-i teraz pewnie zabronisz mi iść na basen i grać na konsoli - mówił rozgoryczony Tosiek
- no oczywiście, że Ci zabronię grac na konsoli - powiedział zdenerwowany Krzysiek. W tym momencie złapałam Krzyśka za rękę i dałam mu sygnał, że ja spróbuję porozmawiać z Tośkiem
- a w co lubisz grać - spytałam Tośka
- w piłkę nożną - odpowiedział
- dobra to słuchaj zróbmy tak: ja pojadę do Was i zagramy w nogę dobra?
- dobra
- ale jak przegrasz to będziesz się przez tydzień słuchał taty, nie będziesz dokuczał kolegom, i jeszcze przeczytasz dwie strony książki od polskiego dobra?
- ja nie przegram - mówił pewny siebie Tosiek
- to się jeszcze okaże, jak Ci wrąbie dwa gole albo trzy w pierwszej połowie, to będziesz inaczej gadać - Krzysiek szedł obok nas i maił coraz większe oczy ze zdziwienia, musiałam go uspokoić - w stanach jak byłam to miałam wolne wieczory i często sobie grałam w nogę, powiem Wam, że nawet potrafiłam Polska zdobyć mistrzostwo europy
- to niemożliwe - wykrzyczał wyraźnie podekscytowany Tosiek
- możliwe jak się gra trzema napastnikami, to możliwe - Krzysiek aż stanął ze zdziwienia
- nie wierzę w to co słyszę - powiedział zaskoczony
- ja tez - wtórował mu Tosiek
- to co z tym basenem, chcesz iść dzisiaj? - spytał Krzysiek Tośka
- jutro, dzisiaj kobieta rzuca mi wyzwanie - odpowiedział Tosiek
Oboje z Krzyśkiem zaczęliśmy się śmiać i wszyscy w dobrych nastrojach udaliśmy się do domu Krzyśka. Po drodze zrobiliśmy małe zakupy, trzeba było jeszcze coś ugotować do jedzenia. W końcu Tosiek był po szkole a my po służbie, wszyscy byliśmy trochę głodni. Tośkowi było obojętne co będzie na obiad byle szybko był zrobiony bo już nie mógł się doczekać gry. Ostatecznie ustaliliśmy, że na obiad będą frytki z jajkiem sadzonym. Krzysiek stwierdził, ze to jest jedyny posiłek którego podejmie się zrobić - frytki zawsze mu wychodziły.
W czasie gdy Krzysiek obierał ziemniaki i smażył frytki, my z Tośkiem rozegraliśmy już pierwszą połowę. Walka była zacięta ale wygrywałam 3:2.
Krzysiek prosił, żebyśmy zrobili sobie przerwę i mu pomogli, tak na prawdę chciał zobaczyć jak gramy. Tosiek piorunem opędzlował swój talerz i czekał przed telewizorem aż my skończymy jeść.
- jak myślisz powinnam dać mu wygrać? - zagadnęłam do Krzyśka
- ani mi się waż to mecz o bardzo wysoką stawkę - oboje zaczęliśmy się śmiać. To był bardzo iły czas. W towarzystwie Krzyśka czułam się zawsze swobodnie na luźnie, nikogo nie musiałam udawać, po prostu byłam sobą. Bardzo lubiłam jego poczucie humoru, zawsze umiał mnie pocieszyć i rozweselić w trudnych dla mnie chwilach.
Tosiek nie mógł się już doczekać meczu i przyszedł po nas do kuchni
- no chodźcie już, później sobie pogadacie
Nie mieliśmy wyboru. Tosiek chyba coś pozmieniał w ustawieniach gry, bo nawet objął prowadzenie. jednak w krótkim czasie udało mi się wyrównać. Krzysiek twardo mi dopingował, Tosiek chyba nawet miał żal do niego, że trzyma moją stronę, ale Krzysiek wytłumaczył Tośkowi, że zależy mu na jego dobrym zachowaniu. Gdy w ostatniej minucie gry strzeliłam Tośkowi zwycięskiego gola, Krzysiek wstał brał mi brawo, ja też wstałam i z radości skakałam,a Krzysiek w tych emocjach objął mnie i przytuli. Instynktownie odwzajemniłam uścisk. Będąc tak blisko niego poczułam jego zapach. Nie wiem czy wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, czy po prostu użył nie dawno perfum, ale pachniał zniewalająco. Nie wiem ile trwaliśmy tak w tym uścisku, dopiero po chwili dotarło do nas co się stało i tak dziwnie się poczuliśmy oboje jacyś tacy zmieszani. Wyglądało, na to, że oboje tego chcieliśmy, ale żadne z nas nie miał odwagi się do tego na głos przyznać. I Tosiek, siedzący na kanapie i patrzący się na nas z dziwną miną...
Ostatecznie na pocieszenie obiecałam Tośkowi rewanż i, że zdradzę mu kilka moich tajników.
- To był bardzo fajne popołudnie, ale na mnie już czas - zwróciłam się do Krzyśka
- ok - odpowiedział - podwiozę Cię po auto, Tosiek jadę zawieź Emilkę pod samochód. Weź się za lekcję i nikomu nie otwieraj
- Cześć Tosiek, dzięki za grę
- Cześć Emilka, obiecuję, ze dotrzymam słowa - w tym momencie Tosiek podszedł do mnie i się przytulił. Byłam w szoku, jeszcze nie tak dawno nie chciał wsiąść do mojego auta, a tu taki gest czułości. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Oczywiście przytuliłam go, czułam, że Tosiek i Krzysiek są mi na prawdę bliscy, zapragnęłam być częścią tej rodziny.
W drodze do mojego samochodu, gadaliśmy jeszcze o grze, emocje powróciły. Dość szybko dojechaliśmy pod komendę, gdzie został mój samochód.
Krzysiek oczywiście wysiadł i odprowadził mnie pod same drzwi auta.
- Emilka naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować
- Krzysiek daj spokój, dla mnie ten dzisiejszy dzień z Wami to była przyjemność
- Dla mnie też i dla Tośka, zresztą sama widziałaś. W każdym razie na prawdę bardzo Ci dziękuję
- nie ma za co - mówiąc to poklepałam go po ramieniu, uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.
- cześć Krzysiek, do jutra
- pa i dzięki
Odjeżdżając pomachałam mu na pożegnanie.
W domu mama na mnie czekała
- Cześć mamo
- cześć córeńko. Widzę, że ostatnio coraz więcej czasu spędzasz z Panem Krzysztofem
- mamo proszę Cię daj spokój
- no co, mówię to co widzę
- mamo Krzysiek ma problemy wychowawcze z Tośkiem, poprosił mnie o pomoc, więc pomogłam
- ja tam wiem swoje, a Wy do siebie bardzo pasujecie, stworzylibyście na prawdę fajną parę
- mamo proszę Cię, znowu zaczynasz
- no co starzeje się, wnuków chciałbym doczekać, i mogłabym mieć takiego zięcia jak Pan Krzysztof
- dobra wiesz co zmęczona jestem idę się myć i spać.
Po wieczornej toalecie, poszłam do swojego pokoju, miałam poczytać książkę, ale myślami wracałam do tamtych chwil spędzonych z Krzyśkiem i Tośkiem. Ostatnio sama zauważyłam, że mój zegar biologiczny jakby przyśpieszył. Marzyłam o rodzinie, mężu, dzieciach, o Krzyśku... pogrążona w tych marzeniach usnęłam.
Komentarze
Prześlij komentarz