>>22<< MOPS

Witajcie - przepraszam, że ostatnio tak rzadko się pojawiam ale tyle zajęć mi się nagromadziło, że brakuje czasu na przyjemności...


Obudziłam się chwilę, przed budzikiem, leżałam jeszcze w łóżku i próbowałam sobie przypomnieć co mi się śniło, a takk... śniło mi się, że miałam dużą rodzinę, męża, syna i dwie córki, jedna byłam malutka, musiała się nie dawno urodzić. To Krzysiek był moim mężem w tym śnie, a ja czułam się taka szczęśliwa, z tym uczuciem szczęścia wstałam.
Myślałam, ze w pracy będę jeszcze przed Krzyśkiem, ale okazało się, że to on był pierwszy. Weszłam jeszcze do kuchni i robiłam sobie kawy. Z kubkiem w ręce i uśmiechem na twarzy weszłam do pokoju:
- siemanko - powiedziałam uśmiechnięta do Krzyśka
- cześć - odpowiedział oschle Krzysiek
- co tam słychać? - zapytałam
- no roztargałem kamizelkę - odpowiedział Krzysiek wyraźnie poddenerwowany
- no to luz, zejdź na dół po drugą do magazynu - Krzysiek zrezygnowany rzucił kamizelkę  na szafkę  i zaczął mówić
- choćbym nie wiem jak się starał, choćbym nie wiem co zrobił to i tak zawsze wszystko jest źle - nie bardzo wiedziałam o czym mówił Krzysiek w tym momencie, myślałam, że chodzi mu o tę kamizelkę
- ale czym Ty się przejmujesz, głupia kamizelką, przecież w magazynie mają tego pełno..
- ja nie mówię o tym 
- co jest?
- dzień w dzień wstaje o 6 rano, budzę Tośka, sprawdzam, czy umył zęby, szykuje mu śniadanie, robię mu do szkoły drugie śniadanie, sprawdzam czy lekcje odrobił i... i tak to wszystko jest na nic.. - Patrzyłam na Krzyśka i nie wiedziałam co się z nim dzieje, co się takiego stało... Jeszcze wczoraj wieczorem wszystko było ok, a dziś rano taka zmiana nastroju, nie wiedziałam co robić, jak mu pomóc. Pierwsze co to pomyślałam, ze pójdę po tą nowa kamizelkę, a Krzysiek może trochę w tym czasie ochłonie. I tak zrobiłam, gdy wróciłam z magazynu, podałam mu kamizelkę
- nówka sztuka, nie śmigana, przymierz
- dzięki, no pewnie będzie super
- mów co się dzieje - nie wytrzymałam dłużej
- są problemy z Tośkiem, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej się zainteresował, chodzi o to, że Tosiek przeklina, wagaruje, bije kolegów, nie przychodzi na lekcje itd. itd...
- to co to szkoła zgłosiła???
- nie wiem, dzisiaj wieczorem w domu mam wizytę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, nie mam pojęcia jak się zachować - widać było po Krzyśku, że ta sytuacja go przerasta
- no jak się zachować? normalnie, przecież Ty jesteś dobrym ojcem, dbasz o Tośka, codziennie starasz się by mu niczego nie brakowało ...
- Emilka ja się boję, że mi go odbiorą
- zwariowałeś!
- nie bój się, już nie takie rzeczy w domu dziecka widziałem
- ale oni nie maja się do czego przyczepić rozumiesz? no przecież Ty dbasz o niego! jak oni zobaczą jacy Wy jesteście zgrani, jak Ty naprawdę pilnujesz i robisz wszystko dla niego 
- naprawdę tak myślisz???
- no proszę Cię odczepią się natychmiast - na całe szczęście ta rozmowa pomogła Krzyśkowi. Wyraźnie się uspokoił i trochę mu ulżyło, ale nie przestawał gadać na ten temat. Nie przeszkadzało mi to, byliśmy partnerami z patrolu i dobrymi przyjaciółmi, komu miał się wygadać jak nie mnie.. a ja chciałam pomóc, tylko nie wiedziałam jak. Zaczęliśmy patrol.
- muszę dom ogarnąć po służbie za nim te kobiety z MOPS-u przyjdą, patyki wyrzucić
- patyki? - spytałam
- no wiesz przynieśliśmy z ostatniego spaceru, byłem z Tośkiem , no ale to tak średnio wygląda, umyć okno w kuchni, lustra wymyć
- wykąpać psa, zrobić mu kokardkę
- śmiejesz się ze mnie?
- nie nie śmieję się tylko myślę, że się za bardzo przejmujesz będzie dobrze, zobaczysz.
Tego dnia Krzysiek o niczym innym nie myślał tylko o wizycie tych kobiet z MOPS-u, nawet zmusił mnie do tego żebym z nim scenkę odgrywała, ja miała udawać Panią z MOPS-u a Krzysiek odpowiadał na moje zarzuty. Chciałam mu naprawdę pomóc, ale szczerze mówiąc odgrywanie tych scenek było bez sensu. Na szczęście tego dnia nie mieliśmy za wiele roboty, na szczęście albo na nie szczęście już sama nie wiem co byłoby lepsze a co gorsze, brak roboty spowodował, że Krzysiek ciągle myślał o wieczorze. W pewnym momencie chciałam mu nawet zaproponować, że może pójdę z nim po pracy do domu i pomogę w sprzątaniu, ale ostatecznie ugryzłam się w język i nic się nie odezwałam. W końcu Krzysiek musi sam sobie z tym poradzić. Gdy już zjechaliśmy na fabrykę, zaproponowałam Krzyśkowi, że zajmę się robotą papierkową a on mógł wyjść wcześniej Chociaż tyle mogłam dla niego zrobić. Krzysiek pobiegł do domu na złamanie karku, a ja spokojnie dokończyłam robotę papierkową. Zaczęłam trochę gorzej się czuć, zrobiło mi się zimno. Po drodze do domu wstąpiłam do apteki i kupiłam jakieś tabletki musujące na przeziębienie. Czułam, ze mnie coś bierze.
W domu wzięłam gorący prysznic wypiłam leki i poszłam do łóżka. Wzięłam się za książkę. Bardzo szybko zrobiło mi się gorąco i odpłynęłam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc