>>35<< Przyjazd Zochy

Rano wstałam wcześniej niż zamierzałam. Jakoś nie mogłam dospać. Postanowiłam, że skoro wcześniej wstałam to wcześniej pojadę do pracy i dokończę papierkową robotę. Co prawda Krzysiek obiecał, że mi pomoże ale doszłam do wniosku, że szkoda czasu, najwyżej będziemy mięli chwilę, żeby w spokoju napić się kawki.
Droga do pracy nie zajęła mi dużo czasu. Na komendzie było jakoś dziwnie pusto i cicho. Standardowo przebrałam się w mundur i zabrałam za raport. Nim się obejrzałam było już  przed ósmą - Krzysiek powinien zaraz przyjść - pomyślałam. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zaparzyć kawę. W tym celu udałam się do kuchni. Gdy wróciłam Krzysiek siedział już w biurze przebrany w mundur.
- no hej
- cześć, cześć
- mała niespodzianka na poprawę humoru - mówiąc te słowa podeszłam do niego i postawiłam przed nim kawę, była jakiś nieswój - o widzę, że poprawa humoru się przyda, co się dzieje? - spytałam
- nie, ok jest - odpowiedziała, ale ewidentnie widać było że coś go gryzie
- na  pewno wszystko w porządku? 
- tak a czemu pytasz?
- bo mi to nie wygląda na w porządku
- nie dziękuję, jest ok - naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu, poszłam odebrać
- halo
- cześć Emilka - tu Zośka
- cześć Zosiu
- co tam u Ciebie słychać? - spytała Zośka
- no dobrze dobrze, u mnie wszystko ok, no co ma być, biegam, łapię przestępców na mieście... a dziwię się, że Ty dzwonisz o tej porze, myślałam, że dla artystów taka pora to środek nocy..
- nie no co Ty, oczywiście jak jest jakaś imprezka, to dzień po odsypiam, ale w normalne dni wstaję wcześniej. A czemu się nie pojawiłaś na moim wernisażu?
- Zosia no ja wiem, z tym wernisażem to ja Cię przepraszam, ale wiesz co u nas w robocie jest tak, że nie dostaniesz urlopu z dnia na dzień, trzeba wcześniej zgłaszać...
- no cóż trudno, może następnym razem Ci się uda?
- następnym razem na pewno będę
- no albo osobiście Ci pokażę moje prace, bo akurat jestem we Wrocławiu
- we Wrocławiu jesteś?
- no tak jakoś wyszło, może się spotkamy?
- nie no pewnie jak jesteś we Wrocławiu to koniecznie musimy się zobaczyć
- ok to odezwę się do Ciebie, do zobaczenia Emilka
- no pa - co ta Zośka knuje?? - zastanawiałam się w myślach - praktycznie nie mamy kontaktu ze sobą, a teraz ten telefon, spotkanie, wcześniej wernisaż. Ciekawe co wymyśliła??
Po telefonie od Zośki pozbieraliśmy się z Krzyśkiem i poszliśmy do radiowozu, Krzysiek był dziwnie milczący, więc zaczęłam nawijać o Zośce
- dzwoniła do mnie Zośka - moja kuzynka, wiesz opowiadałam Ci o niej, zapraszała mnie ostatnio na wernisaż, wyobraź sobie, że jest we Wrocławiu i chce się spotkać. Coś mi tu śmierdzi.... Nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu, wiesz ona wolała uganiać się za chłopakami, lubiła dyskoteki i takie tam rzeczy, a ja zawsze byłam ta nudna kuzynka więc Zośka nigdy za specjalnie za mną nie przepadała, a teraz raptem dzwoni  i chce się ze mną spotkać...
- patrzyła na mnie jak na wariata - Krzysiek wtrącił ni stąd ni zowąd - zamurowało mnie
- ale kto? - wykrztusiłam z siebie
- moja matka... znaczy osoba, znaczy kobieta która jest moją matką
- no ale to byłeś u niej? Krzysiek kiwnął głową
- pokazałem jej medalion, powiedziała że coś ściemniam a na koniec dodała że to jakaś prowokacja... kurwa nie wiem co ja sobie w ogóle myślałam
- jezu, no bardzo mi przykro, no... Krzysiek jak będę mogła coś dla Ciebie zrobić to..
- a wiesz, że możesz
- co?
- po prostu następnym razem jak będę chciał robić takie rzeczy i będę grzebał w swojej przeszłości to mnie strzel w pysk i już... nie wiem nie wiem co sobie myślałam - Krzysiek był bardzo wzburzony - że pójdę tam i co, powiem jej, wiesz jak chcesz to jestem Twoim synem, możesz mnie pokochać ja przestanę być sierotą, idiota ze mnie... - strasznie mi było szkoda Krzyśka, złapałam go za dłoń i ścisnęłam, spojrzał na mnie i uśmiechnął się, nie było sensu go jakoś specjalnie pocieszać, on czuł się podle i żadne słowa tego by nie zmieniły. Jedyne co to miałam ochotę go przytulić, mocno przytulić, żeby poczuł, że nie jest z tym sam, niestety sam uścisk dłoni musiał wystarczyć.

Do południa mięliśmy kilka interwencji ale raczej było spokojnie, tylko Krzysiek był jakiś taki nie swój. Po jednej z interwencji, gdy byliśmy już w radiowozie zadzwonił mój telefon, to była Zośka
- cześć Zosiu, co tam słychać?
- cześć w porządku, to co możemy się spotkać?
- no jasne, kiedy tylko chcesz
- najlepiej teraz, i czy mogłabym u Ciebie przenocować?
- a teraz? , no ok jasne możesz przenocować tylko powiedz mi gdzie jesteś
- w okolicach komendy
- acha, o wiesz co my jesteśmy teraz na patrolu to ja zaraz tak zorganizuje, żeby tam zaraz podjechać i dać Ci klucze
- ooo to super czyli widzimy się pod komendą?
- no dokładnie za chwile podjedziemy, pa
- dzięki, pa
No to już przynajmniej wiedziałam dlaczego moja kuzynka postanowiła nawiązać ze mną kontakt, potrzebowała po prostu przenocować gdzieś u kogoś we Wrocławiu, no ciekawe w jakie kłopoty tym razem się wpakowała....
Krzysiek nie miał problemu z tym, żebyśmy podjechali na komendę podać Zośce klucze. Gdy podjeżdżaliśmy pod komendę Zośkę z daleka było widać. Zośka zawsze wyróżniała się z tłumu.
- Zocha - krzyknęłam radośnie wysiadając z samochodu
- Emilka cześć, przepraszam, że tak bez uprzedzenia ale nie miałam wyboru - podeszłam do niej i uścisnęłyśmy się na powitanie
- co tam w ogóle u Ciebie, opowiadaj, zresztą nie ważne - odwróciłam się w stronę Krzyśka, który wysiadł z radiowozu i podążał w nasza stronę - to jest Krzysiek mój partner
- partner? - zapytała zdziwiona Zośka
- to znaczy partner z patrolu - dodałam lekko zawstydzona
- kolega - dodał Krzysiek - podszedł do Zośki, ścisnął jej dłoń i pocałował w policzek, a Zośka cmoknęła go w drugi - patrzyłam na tę scenę z lekkim ukłuciem zazdrości
- szkoda, że mi nie dałaś znać wcześniej to byśmy się normalnie spotkały gdzieś na mieście
- autobus jechał w tą stronę, chciałam Ci zrobić niespodziankę - odpowiedziała Zosia
- dobra no to mów co się stało, po kolei?
- wszystko powiem Ci w domu, teraz muszę się nad tym wszystkim zastanowić.
- to znaczy nad czym?
- no co dalej..
- z czym?
- no z moim życiem... co będę robiła, gdzie będę mieszkała, za co...
- to nie wracasz do rodziców???
- o nie nie nie, sprawy zaszły zbyt daleko
- acha, ok, to poczekaj ja pójdę do biura na chwilę po klucze i Ci je przyniosę
Poszłam po klucze do biura, po chwili była z powrotem
- słuchaj
- no
- ten jest od górnego zamka, ten od dolnego, czekaj to sobie wezmę, adres znasz, proszę...
- podwieziecie mnie? jeszcze nigdy nie jechałam radiowozem
zaczęłam się śmiać
- słuchaj no radiowozem nie bardzo bo to jest wbrew przepisom, ale wezwę Ci taksówkę, ok?
- nie no żartowałam i tak bym nie wsiadła do radiowozu, czułabym się jak przestępca...
- 06 do 00 - w tym momencie odezwał się dyżurny - przepraszam Cię na chwilę - zwróciłam się do Zośki i odpowiedziałam dyżurnemu
- tu szóstka zgłaszam się 
- mamy zgłoszenie, że w lesie dębowym znaleziono pobitego mężczyznę, znalazł go jakiś spacerowicz
- dobra ale powiedz mi gdzie dokładnie 
- jedźcie tam, ja zaraz wyślę Wam numer do zgłaszającego, on Was pokieruje
- ok przyjęłam, no i widzisz - zwróciłam się do Zośki - musimy lecieć, poradzisz sobie?
- na razie - powiedział Krzysiek i udał się do radiowozu
- na razie - odpowiedział mu Zośka - no a co jak nie? spytała przekornie Zośka
- poradzisz sobie, do zobaczenia później pa
- pa, dzięki
Ja czułam, że Zośka coś kręci, ale z drugiej strony nie miałam nic przeciwko aby pomieszkała ze mną trochę, ciągle siedzę sama, a z Zośka będzie przynajmniej ciekawie...
Wsiadłam do radiowozu i udaliśmy się na miejsce zgłoszenia. 
Oprócz tego zgłoszenie mieliśmy jeszcze kilka innych, generalnie dzień był ciężki. Marzyłam o gorącej kąpieli i o łóżku, ach no tak przecież mam niezapowiedzianego lokatora - Zośkę - czyli z wypoczynku nici...
Wróciliśmy na komendą, od razu poszliśmy się przebrać w cywilne ciuchy, doszłam do wniosku, że najpierw się przebiorę a potem skończę pisać raporty. Krzysiek nie był dziś dobrym kompanem, przeprosił mnie, że był taki mrukliwy, ale nie musiał, bo dobrze go rozumiałam, pobiegł po Tośka a ja jeszcze zostałam. Po chwili ktoś wszedł do pokoju
- cześć
- Zośka? - wykrztusiłam z siebie zaskoczona - a co Ty tu robisz?
- no nudziło mi się w domu, pomyślałam, że przyjadę po Ciebie i wyskoczymy razem na miasto czy coś...
- nie no co Ty na miasto po pracy ja padam na nos
- o jezu no chodź ja muszę trochę stres odreagować
- słuchaj Ty mi tak naprawdę nie powiedziałaś o co chodzi
- no dorosła jestem, chciałam trochę zmienić klimat - patrzyłam na nią z politowaniem, od razu wyczułam że zciemnia
- Zośka, albo mi powiesz, albo ja zaraz dzwonię po Twoich rodziców i powiem im żeby po Ciebie przyjeżdżali 
- strasznie się przemądrzała zrobiłaś w tej Policji, naprawdę 
- liczę do trzech, raz
- no dobraaaa, rzuciłam studia plastyczne no
- tylko tyle? - Zośka pokiwała przecząco głową - no to słucham - dodałam
- no wstyd mi o tym Emilka mówić no, no miałam romans z wykładowcą no i dlatego rzuciłam studia i jego żona się o tym dowiedziała noo
- Zośka .... - pokręciłam tylko głową
- no ale co będziesz mnie teraz umoralniała?
- no nie o to chodzi, tylko z ekonomii wyleciałaś, bo wykradłaś pytania na egzamin, no teraz wyleciałaś z ASP bo masz romans z wykładowcą noo
- no a co zazdrościsz?? - rzuciła kąśliwie Zośka
- no nie zazdroszczę naprawdę
- no a nie przeszkadza Ci wiecznie grzeczna Emilka i ciotki pytające "kiedy Emilka wyjdzie za mąż, taka grzeczna, uuu"
- jak będzie chciała to wyjdzie wiesz, a jak nie to nie! Idziemy? - Zośka tylko kiwała głową
Po drodze do domu praktycznie nie rozmawiałyśmy ze sobą, wkurzyła mnie na maksa. W osiedlowym sklepie zrobiłam szybko zakupy i poszłyśmy do domu.
Zośka wzięła się za kolację a ja w tym czasie wzięłam kąpiel. 
Zjadłyśmy kolację, dobrze że Zośka otworzyła wino, bo przynajmniej humory nam wróciły. Trochę pogadałyśmy jeszcze i poszłam spać. Byłam mocno zmęczona.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc