>>38<< Sprawy zaczynają się układać
Jak zwykle rano obudził mnie dzwonek budzika, wcale nie chciała mi się wstawać, leżałam chwilę w łóżku i moje myśli od razu powędrowały w stronę Krzyśka.
- Ciekawe jak sobie poradził z matką? - powiedziałam sam do siebie, na pewno wszystko to bardzo mocno przeżywa - rozmyślałam dalej, chciałabym teraz być przy nim, wesprzeć go, przytulić...
- koniec tego rozczulania się, pora wstawać - znowu mówiłam sama do siebie
W domu panował względny porządek, więc albo Zośka jeszcze nie wróciła, albo wróciła taka padnięta że nie zdążyła nabałaganić. Szybko się ogarnęłam i pojechałam do pracy. Wskoczyłam w mundur i poszłam zaparzyć kawę, Krzyśkowi też zrobiłam. Po chwili do pokoju wszedł Krzysiek.
- Cześć
- Cześć Krzysiek, właśnie zaparzyłam kawę
- o to super - Krzysiek wziął łyka kawy - pyszna, taka jaka lubię - uśmiechnęłam się
- jak u Ciebie?
- w porządku, idę się szybko przebrać i może jeszcze zdążymy pogadać przy kawie
- ok, leć
Krzysiek szybko pojawił się w mundurze, usiadł i znowu napił się kawy
- no i jak? - pytałam trochę zniecierpliwiona z ciekawości
- no co wczoraj najpierw pojechaliśmy do lekarza, bo źle się czuła, lekarz ją zbadał, w sumie wszystko było ok tylko powinna bardziej zadbać o siebie i odpocząć. Więc zabrałem ją do domu. Tosiek był prze szczęśliwy, zasypywał ją pytaniami, zrobiłem kolację no i się położyła, chyba dość szybko usnęła. No a rano no co no wstaje wcześniej, widzę, że Tosiek siedzi już z nią przy stoliku, kanapki zrobione dla niego, jak się okazuje dla mnie też, dostałem jeszcze jabłko na drogę, no głupio mi się zrobiło bo nigdy nie miałem takiej sytuacji, a gdyby nie Tosiek to pewnie bym ją jeszcze odwiózł na dworzec..
- no coś Ty
- noo... nie mam pojęcia jak mam się zachowywać we własnym domu, wiesz jak mam z nią gadać i tak dalej
- no ale gadaliście cokolwiek o przeszłości??
- no nie gadaliśmy
- nie dowiedziałeś się dlaczego Cię zostawiła, dlaczego tak się stało w ogóle??
- ja nie wiem jak mam rozpocząć taką rozmowę, ona też nie..
- no tak obydwoje nie jesteście gotowi na to...
- kurde.. ale jesteś mądra..
- no wiem, że to nie było jakieś odkrywcze i mówię same rzeczy które Ty już wiesz, ale rozumiesz o co chodzi no Ty nie jesteś gotowy, ona nie jest gotowa ale ktoś tą rozmowę musi rozpocząć - Krzysiek zapatrzył się w jeden punkt, po czym rzekł
- chodź na odprawę.. - dopiliśmy szybko kawę i udaliśmy się do pokoju odpraw.
Dzień nam zleciał bardzo szybko, mieliśmy sporo roboty, byłam wykończona, siadłam za biurkiem i nawet nie chciał mi się iść przebrać. Krzysiek wrócił już w cywilnych ciuchach, sięgnął do szafki po swoje rzeczy i był gotowy do wyjścia
- to na razie - powiedział Krzysiek
- ciężki dzień dzisiaj co?
- noo, tych dzieciaków jest mi szkoda, tak naprawdę
- a Ty jak się czujesz?/
- z czym?
- no z tym, że w domu czeka na Ciebie matka, ale tak szczerze to powiem Ci, że ciesze się, że ją odnalazłeś
- szczerze?, no to dla mnie to jest obce no.. matka, rodzina, wiesz zawsze miałem ciotki, wychowawców w domu dziecka no i człowiek się przyzwyczaił nie.., no wiesz całe życie trzeba było sobie radzić samemu ... zresztą nie ważne, długo by opowiadać, dzięki za dzisiaj
- dzięki, trzymaj się.
Krzysiek wyszedł, a ja jeszcze zostałam, siedziałam w samotności i ciszy, zastanawiałam się jak sobie Krzysiek z tym wszystkim poradzi, i że na pewno byłoby mu lżej gdyby nie był z tym sam, w sumie sam nie jest, bo staram się aby czuł moje wsparcie, ale chciałabym móc je mu pokazać w inny sposób, chciałabym być z nim, w tym momencie zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochałam..
- tak, kocham go - powiedziałam na głos sama do siebie, tylko co dalej z tym zrobić. Zastanawiałam się jak mu okazać, że oczekuję od niego czegoś więcej, niż tylko przyjaźni, muszę go jakoś ośmielić... tylko może akurat teraz gdy właśnie odnalazł matkę to niej jest dobry czas.. Odczekam chwilę, niech sobie to wszystko na spokojnie poukłada, a potem przystąpię do działania, tylko muszę jakiś plan obmyślić...
Następnego dnia na komendzie...
Krzysiek był dziś wcześniej ode mnie, siedział za biurkiem. Podeszłam w jego stronę do szafki aby założyć pas. Gdy go zakładałam zauważyłam, że u Krzyśka na biurku znowu leżą kanapki. Wcześniej rzadko miewał kanapki w pracy, zazwyczaj nigdy nie zdążył ich zrobić, jedyne co to dla Tośka do szkoły przygotowywał
- znowu kanapeczki od mamy?? - podpytywałam
- no - stwierdził bez wyrazu Krzysiek
- no ale powiedz jak, pogadaliście??
- no tak, no
- dowiedziałeś się czegoś?
- wiesz ogólnie to wygląda tak, że się snuję po domu jak cień, i nie wiem jak to ogarnąć i tak dalej, no ale mięliśmy wczoraj taki wieczór, że sobie posiedzieliśmy, troszkę pogadaliśmy, potłumaczyliśmy sobie trochę rzeczy, ona opowiedziała mi o swoim życiu i tak dalej, wiesz ja się poryczałem jak bób, nooo dobrze, że Tośka nie było w domu, potrzebny był taki wieczór...
- 06 dla 00 - odezwał się Jacek, ten to jak zwykle ma wyczucie, zawsze przerwie w nieodpowiednim momencie...
- szóstka zgłaszam się
- jesteście już na mieście?
- no nie właśnie wychodzimy, a co tam?
- to pośpieszcie się dostałem zawiadomienie o strzelaninie nad Odrą
- ok jedziemy bez odbioru.
Na miejsce dojechaliśmy dość szybko, czekał tam na nas starszy mężczyzna, wędkarz cały ubłocony
- dzień dobry
- dzień dobry
- starszy sierżant Emilia Drawska, sierżant Krzysztof Zapała, komenda miejska we Wrocławiu, co się stało - zapytałam
- strzelali do mnie
- kto?
- nie mam pojęcia kto
- nie wiedział Pan napastników?
- nie nie wiedziałem, tylko słyszałem świst tych kul koło mojej głowy,
- jest Pan ranny - spytał Krzysiek
- nie nie jestem ranny, yyy jak tylko zaczęli strzelać, to ja na ziemię padłem - mówił zdenerwowany mężczyzna
- widział Pan może z której strony padły te strzały?
- pojęcia nie mam, myślałem tylko, żeby mnie nie trafili, pół godziny przeleżałem w tym błocie, proszę zobaczyć jak to wygląda - mężczyzna rozłożył ręce pokazując zabłocone ubranie - cały jestem mokry - mówił nerwowo
- dobrze, spokojnie - uspokajała go Krzysiek
- 06 dla 00
- szóstka zgłaszam się - odpowiedziałam na wezwanie dyżurnego wcześniej podając mu dane wędkarza do zweryfikowania
- podana przez Was osoba nie figuruje w naszych rejestrach, ma kilka mandatów, nic poza tym
- ok przyjęłam bez odbioru
- a proszę mi powiedzieć czym Pan się tak na co dzień zajmuje? - spytał Krzysiek
- ja jeżdżę na Taxi, a mandaty to za parkowanie i szybką jazdę, Klient jedzie i prosi "Panie zatrzymaj się Pan tu na moment bo tu jest monopolowy" albo "proszę Pana szybciej proszę bo się do pracy spóźnię"
- rozumiem, dobrze - uspokajał go po raz kolejny Krzysiek
- a proszę mi powiedzieć - wtrąciłam - czy ma Pan jakiś wrogów?? Wie Pan kto mógłby to Pana strzelać??
- a skąd, nie wiem - mężczyzna wzruszył ramionami
- a może był Pan ostatnio w jakiejś niezręcznej sytuacji, może Pan coś widział podejrzanego? - ciągałam
- nie nic sobie takiego nie przypominam..
- no dobrze to my się pokręcimy tutaj po okolicy, może nam się uda trafić na jakieś ślady strzelca - powiedział Krzysiek
- dokładnie - wtórowałam mu - proszę wziąć sobie swoje woje rzeczy
- dziękuję do widzenia
- do widzenia - odpowiedzieliśmy z Krzyśkiem jednocześnie.
Zgłosiłam się do dyżurnego i opowiedziałam mu o wszystkim, mieliśmy się tam jeszcze pokręcić szukając jakichś śladów. Okazało się, że Krzysiek ma dobrego nosa i znaleźliśmy łuski.
Wróciliśmy na komendę, przygotowaliśmy raporty z porannej interwencji i przekazaliśmy wszystko dyżurnemu. Dalej sprawą mieli się zająć kryminalni.
Ponieważ była pora obiadowa wypisaliśmy się na przerwę. Zeszliśmy do stołówki i zamówiliśmy obiad. Jednak nie bardzo miałam ochotę na jedzenie, jakoś było mi nie dobrze..
- a co Ty nic nie jesz? nie jesteś głodna? - spytał z troską w głosie Krzysiek
- sama nie wiem, jakoś dziwnie się czuję, nie dobrze mi - stwierdziłam
- a może w ciąży jesteś ??? - spytał z napięciem w głosie Krzysiek
- do tego potrzeba faceta, a jak doskonale wiesz, poza pracą nie mam życia prywatnego - nie wiem czy mi się tylko zdawało, czy rzeczywiście tak było, a może chciałam to zobaczyć, ale jakbym dostrzegła wyraz ulgi na twarzy Krzyska, po tych słowach.
- to może do lekarza powinnaś iść
- nie wiem zobaczę, może po prostu czymś się strułam...
- ok
Po obiedzie ruszyliśmy na patrol, było trochę wezwań, a ja miałam wrażenie, że czuję się coraz gorzej.
Po pracy udałam się szybko do domu, marzyłam tylko o tym, żeby się położyć. Wcale nie uśmiechało mi się iść jutro do pracy, zwłaszcza, że Krzysiek wziął sobie wolne - chciał pookładać sobie sprawy z mamą.
Szybko zasnęłam...
Komentarze
Prześlij komentarz