>>36<< oj ta Zocha...
Wstałam rano jak zwykle ale jak weszłam do salonu i kuchni to doznałam szoku. Najwyraźniej Zośka nie poszła spać tak szybko jak ja, w salonie porozrzucane ciuchy, a w kuchni stos talerzy i garnków
- ta to się nigdy nie nauczy - powiedziałam sobie pod nosem, i wkurzona na maksa próbowałam odnaleźć jakąś czystą szklankę na kawę. Niestety żeby dostać się do jakiejkolwiek szklanki musiałam przebrnąć przez stos brudnych naczyń. Czułam, że ciśnienie rośnie mi z minuty na minutę, oj chyba to nie był najlepszy pomysł, żeby Zośka zamieszkała ze mną, nie wiem ile ja z nią wytrzymam.
Wstawiłam wodę na kawę, chyba poszukiwaniem szklanki obudziłam Zośkę bo się zjawiła w kuchni, zaspana i rozczochrana
- tak Ci się szybciej zagotuje - powiedziała Zośka i podłączyła czajnik do prądu, wcześniej nie zauważyłam, że był odłączony
- no to Zośka po cholerę odłączałaś ten czajnik???
- no nie miałam gdzie podłączyć lokówki
- no to może trzeba było w łazience spróbować
- no ale jak... robiłam popcorn, jeszcze trochę zostało, może chcesz, karmelowy?
- nie dziękuję, spieszę się do pracy
- a właśnie ja też, pożyczysz mi furę??
- co??
- no muszę dowieź obraz do galerii bo może wezmą w komis...
- słuchaj no to masz stąd tramwaje, autobusy, no...
- no nie będę przecież woziła sztuki autobusem, no..
- no to bardzo mi przykro, ja nie będę miała czym pojechać do pracy..
- są tramwaje, autobusy... - nie no ta Zośka jest bezczelna - proszę Cię no, zwiozę Cię na przystanek... obiecuję.. proszę...
Nie no nie mam słów do tej Zośki, i oczywiście uległam jej, teraz ja zapierdzielam do pracy autobusem, a ona wozi dupę moim samochodem, dochodzę do wniosku, że jestem jeszcze głupsza od niej.... no nic czasu nie cofnę...
Oczywiście autobus miał małe opóźnienie, więc z przystanku do komendy biegłam, żeby się nie spóźnić. Poszłam od razu przebrać się w mundur i udałam się do naszego pokoju. Krzysiek był już na miejscu.
- Cześć - powiedziałam wchodząc
- Cześć - odpowiedział Krzysiek, a co Ty taka zdyszana? - dodał po chwili
- a wiesz co, okazało się, że Zośka
- co Zośka?
- wiesz co dobra, nawet mi się gadać nie chce, idziemy bo się zaraz spóźnimy na odprawę i będzie afera..
W tym momencie do naszego biura wszedł dyżurny Jacek z jakąś rozhisteryzowaną kobietą, w między czasie próbując ją uspokajać
- wszystko będzie dobrze proszę się nie martwić, zaraz spróbujemy Pani pomóc - mówił do niej Jacek - to jest starszy sierżant Emilia Drawska, a to sierżant Krzysztof Zapała zajmą się Pani sprawą
- Dzień dobry - wtrącił Krzysiek
- moja córka Kasia zniknęła, ja naprawdę nie wiem co mam robić... - powiedziała zrozpaczona kobieta
- to co z odprawą - zwróciłam się dyskretnie do Jacka
- załatwione - odpowiedział i dodał - dziewczyna zniknęła, nie ma z nią kontaktu
- dobrze to proszę sobie usiąść - zwróciłam się do kobiety wskazując jej miejsce - i zaraz wszystko sobie wyjaśnimy i zajmiemy się sprawą
- napije się Pani czegoś? kawy, herbaty, wody? - spytał Krzysiek
- wody poproszę - odpowiedziała kobieta
- oczywiście
- no to ja was zostawiam, informujcie mnie o wszystkim na bieżąco - powiedział Jacek
- dobra, jasne - mówiąc to wyciągnęłam druk, aby przyjąć zgłoszenie od tej kobiety - proszę od Pani dokument tożsamości
Kobieta sięgała do torebki, wyciągła dowód i podała mi go. jej ręce cały czas drżały, widać było, że jest mocno zestresowana tą sytuacją. Bałam się, żeby mi tu jakiegoś zawału nie dostała... Próbowałam ją jakoś uspokoić, żeby mogła nam podać wszystkie informacje dotyczące tej sprawy
- a córka jak się nazywa? - spytałam
- Kasia Janikowska, ona ma 18 lat, jest w klasie maturalnej, ale ona nigdy tak nie znikała, gdzie ona może być??
- ma Pani jakieś aktualne zdjęcie córki?
- tak tak - kobieta znów zaczęła szperać w torbie, w tym momencie wszedł Krzysiek z wodą
- proszę bardzo - mówiąc to Krzysiek postawił wodę, przed kobietą. Kobieta wyjęła zdjęcie z torebki i podając mi je powiedziała:
- proszę, to jest najbardziej aktualne,
- dziękuję - przyjrzałam się przez chwilkę zdjęciu, po czym spytałam - a w co córka była ubrana, gdy wychodziła z domu?
- granatowa sukienka, taka do kolan, kurtka kolorowa, czarne rajstopy, buty czarne, to wszystko chyba
- czy informowała Pani kogoś z rodziny że córka zginęła??
- my mieszkamy tylko z babcią, znaczy z moją mamą, jesteśmy w trzy
- a znajomi Kasi - odezwał się Krzysiek podchodząc do nas
- zadzwoniłam do wszystkich do których miałam telefony
- i? - dopytywał Krzysiek
- koledzy z klasy mówią, że widzieli ją tylko na pierwszej lekcji, później już nikt jej nie widział, co mogło się z nią stać??
- a proszę mi powiedzieć czy zamieszczała Pani informację o zaginięciu córki np. na portalach społecznościowych?? - ciągnął Krzysiek
- nie nie, o tym w ogóle nie pomyślałam..
- to może zróbmy tak - tym razem ja się wtrąciłam - Pani zrobi to teraz, a my pojedziemy do tej szkoły - spojrzałam na Krzyśka, a on kiwnął głowa potwierdzając moją propozycję, po czym powiedział:
- dobra dam znać dyżurnemu.
Krzysiek wrócił dość szybko
- dobra możemy jechać - powiedział - dyżurny przekazał informację o zaginięciu Kasi i jej zdjęcie innym patrolom, Pani niech da informację o zaginięciu córki w portalach społecznościowych i proszę wrócić do domu, w razie gdyby córka się pojawiła. Gdyby tak się stało to proszę oczywiście dać nam znać. Będziemy Panią informować o postępach.
- dobrze dziękuję.
Udaliśmy się z Krzyśkiem do szkoły do której uczęszczała zaginiona. Czynności zakończyliśmy dość szybko. Dyżurny był cały czas w kontakcie ze szpitalami i innymi patrolami, ale jak do tej pory nie było śladu po zaginionej. Na ta chwilę to było wszystko co mogliśmy zrobić. Dyżurny wydał nam polecenie, że mamy wracać na komendę, tam czekał na nas Klient, którego mieliśmy przesłuchać. Ja zabrałam się za czynności, a Krzysiek gdzieś zniknął, po chwili przyszedł z dwoma kubkami kawy. On chyba czyta mi w myślach, marzyłam o kawie. Chyba musiałam mieć dziwną minę jak wszedł z tą kawą bo popatrzył na mnie i tylko się uśmiechnął. Przesłuchanie poszło szybko i sprawnie. Odprowadziliśmy gościa na dół i już mieliśmy ruszać na patrol gdy zadzwonił mój telefon.
- tak słucham?
- cześć Emilka, słuchaj mogę podjechać na komendę bo coś się z Twoim samochodem dzieje
- nie Zosia absolutnie się nie zgadzam, nie ma takiej możliwości nie..
- Emilka, ale z Twojego auta leci pełno dymu, a poza tym już za późno
- ale na co za późno?
- no bo już jadę do Ciebie
- dobra ale gdzie dokładnie jesteś?
- no właśnie podjeżdżam pod komendę
- ok dobra - skończyłam rozmawiać
- Co jest? - spytał Krzysiek
- Zośka, jak zwykle coś nabroiła, jest przed komendą
Wychodząc z komendy zauważyliśmy pełno dymu, jakby coś się paliło..
- Jezus - powiedział Krzysiek próbując rozgonić dym rękami
- no widzisz - mówiłam robiąc to samo co Krzysiek - i to jest cała Zośka, popsuła mi auto i postanowiła mnie o tym osobiście poinformować
- Cześć Emilka, siemka - zwróciła się do Krzyśka
- siemka - odpowiedział jej Krzysiek
- Zośka ja Cię prosiłam naprawdę
- no ja wiem ale zaczęło się dymić to co ja miałam zrobić
- cholera - patrzyłam na moje dymiące się auto - no nie wiem co miałaś zrobić, ale na pewno nie przyjeżdżać tu i pytać mnie o to - w między czasie otworzył maskę i rozejrzał się
- Twój partner zaraz doradzi i sobie pojadę
- no mam nadzieję
- wiesz co Emilka - zwrócił się do mnie Krzysiek - wygląda na to, że chyba płyn w chłodnicy się zagotował, ogarniemy na spokojnie
- widzisz ogarniemy na spokojnie - wtórowała mu Zośka - słyszysz, zraz sobie pojadę przecież
- oj Zosia, Zosia...
Okazało się, że naprawa zajmie chwilę, więc musiałam uprosić dyżurnego o wcześniejszą przerwę. Kiedy Krzysiek naprawiał samochód my z Zośką zorganizowałyśmy obiad. Krzysiek poradził sobie znakomicie, to naprawdę fajny facet, takiego to ze świeczką szukać, a ja go mam pod nosem, tylko co z tego, jak nie wiem co mam zrobić, żeby spojrzał na mnie nie jak na partnera z patrolu ale jak na kobietę. Czasami mam wrażenie, że tak jest i że w końcu coś zaiskrzy a za chwilę cofamy się do tyłu.... Tylko co w sytuacji gdy nam nie wyjdzie?? aaa o takie rzeczy nie ma co się martwić skoro jeszcze nic się nie zdarzyło..
**Krzysiek
Naprawa okazała się łatwa, wężyk doprowadzający płyn do układu chłodniczego po prostu się zsunął. No całe szczęście wiedziałem jak to zrobić bo inaczej byłaby niezła wtopa. Wyszedłbym przed Emilka na totalnego nieudacznika i wtedy to już na pewno nie zechciałaby na mnie spojrzeć jak na faceta... Swoją drogą to muszę coś wykombinować, żebyśmy się spotkali poza pracą, może wtedy uda mi się coś więcej wyczuć.....
**Emilka
Po skończonej naprawie usiedliśmy w trójkę w naszym biurze i wzięliśmy się za obiad
- jak wyjechałam z galerii - zaczęła Zośka - to wszystko było w porządku, a potem się powłączały jakieś światełka, no i nie wiem, podgłośniłam muzykę żeby mi nie przeszkadzało, a potem zaczęło się dymić no to co ja miałam innego zrobić??
- I przyjechałaś aż tutaj pod komendę? - spytał Krzysiek
- no raczej - dopowiedziała dumna z siebie Zośka
- no nie no w sumie to nie dymiło się aż tak bardzo - skwitował z sarkazmem Krzysiek, czego najwyraźniej Zośka nie zauważyła bo odpowiedziała
- no właśnie, że dymiło się, no jechałam jak we mgle... - Krzysiek się tylko uśmiechnął
- słuchaj - zaczęłam - tak naprawdę powinnam Ci wlepić mandat
- dlaczego? - spytała zdziwiona Zośka
- no stwarzanie zagrożenia niebezpieczeństwa w ruchu drogowym, jazda zepsutym samochodem, i cholera wie co jeszcze...
- sioostra, kiedy Ty się wyluzujesz w końcu, no... - tę rozmowę przerwał nam dyżurny
- 06 dla 00
- zgłaszam się 06 - odpowiedziałam
- mam adres o który prosiliście, imię i nazwisko też
- a powiedz mi on mieszka we Wrocławiu
- tak
- podejdźcie do mnie to Wam wszystko przekażę
- dobra zbieramy się - dobrze, że nas Jacek wezwał, bo czułam jak we mnie wzbiera złość na Zośkę - Krzysiek zbieramy się - zwróciłam się do Krzyśka
- gdzie? - spytał lekko rozleniwiony
- no napad, kradzież, facet - nic Ci to nie mówi??
- no mówi ale jakby przez mgłę ...
- ona zawsze taka jest? - Zośka zwróciła się do Zapały nie bacząc a to, ze stoję obok
- jaka? - spytał Krzysiek
- władcza! - nie mogłam tego dłużej słuchać, zabrałam się i wyszłam do dyżurnego.
**Krzysiek
Zośka ewidentnie działa Emilce na nerwy, ale w sumie da się lubić, ma coś w sobie szalonego. Ale to stwierdzenie, że Emilka nigdy nie znajdzie sobie faceta jak dalej taka będzie było nie na miejscu i nie podobało mi się. Emilka jest piękną, dobrą i wspaniałą kobietą.
**Emilka
Po uzyskaniu od dyżurnego potrzebnych informacji udałam się do radiowozu i tam czekałam na Krzyśka.
Krzysiek zjawił się po chwili, ruszyliśmy w drogę.
- no ale nie złość się
- nie złoszczę się - próbowałam, żeby to zabrzmiało naturalnie ale nie dało rady, sama czułam, ze powiedziałam to ze złością
- no właśnie widzę, to były przecież żarty tylko
- dobra określmy może dokładnie nie złoszczę się na Ciebie
- ale o co Ty się wkurzasz Emilia, poza tym złość piękności szkodzi, daj spokój - usmiechnęłam się, ale to i tak nie pomogło, byłam wkurzona na Zośkę, w jakim ona świetle stawia mnie przed Krzyśkiem
- no to jeżeli tak to i tak nie mam nic do stracenia...
- no i humor wraca, proszę bardzo...
- po prostu z Zośka jest tak, że ona czasami wywinie taki numer że ja już po prostu najchętniej to bym ją..
- no co byś ją
- no nie wiem nawet.... no tak jak z tym autem pod komendą, podjeżdża robi siarę na maksa, ręce opadają
- no dobra trochę siara, ale z drugiej strony przynajmniej wyszła fajna przerwa obiadowa
- no i to jest właśnie najgorsze bo ona zawsze spada na cztery łapy
- Emilia jesteście różne z Zośką tak
- oj nawet nie wiesz jak bardzo
- nie wiem może dla tego jest Wam kiepsko ze sobą się dogadać, ale z drugiej strony powinnaś się cieszyć, że kuzynka spada na cztery łapy
- nie no to ja się z tego ciesze tylko ja nie mogę wyjść z podziwu jak ona to robi
- tak ma
- no tak ona zdecydowanie tak ma - oboje zaczęliśmy się śmiać
No nagromadziło się Zośce tego trochę, najpierw ten poranny bałagan w mieszkaniu, potem zabrała mi auto, potem je zepsuła, no a na koniec jeszcze nabijała się ze mnie przy Krzyśku, no cała Zośka, na szczęście Krzysiek zawsze potrafi mi poprawić humor.
Do końca dnia nie miałam już czasu myśleć o Zośce, mieliśmy sporo roboty, a co za tym idzie i czas szybciej mijał... Wróciliśmy na komendę jeszcze tylko papierki i jesteśmy wolni.
- skończyłam, a Ty?
- już kończę, jeszcze chwilka
- to ja lecę się przebrać i biegnę na autobus żeby mi nie uciekł.
- nie no coś Ty Emilka, odwiozę Cię do domu
- nie nie wygłupiaj się pojadę autobusem, na pewno masz coś innego do roboty
- nie ma takiej opcji, poza tym Tosiek po szkole ma iść do kolegi więc z przyjemnością Cie odwiozę
- ok, dzięki, to idę się przebrać - super, szkoda tylko, że Zośka jest w domu...
Krzysiek skończył dość szybko i ie czekałam na niego zbyt długo. Pod dom zajechaliśmy dość szybko.
- proszę bardzo
- dzięki Krzysiek, może wejdziesz?
- nie nie będę Wam przeszkadzał
- daj spokój raczej uratujesz Zośce życie - Krzysiek uśmiechnął się - chodź nie daj się prosić
- ok
**Krzysiek
wymarzona okazja, szkoda tylko że Zośka też będzie...
**Emilka
- hej - powiedziałam otwierając drzwi
- no hej - odpowiedziała Zośka - jesteś nareszcie, obejrzymy jakiś film i zjemy popcorn?
- o wiedzę, że posprzątałaś..
- cześć - powiedział Krzysiek wchodząc do mieszkania
- gościa przyprowadziłam
- cześć - odpowiedziała Zośka - kurcze a ja taka nieubrana jestem
- coś Ty - odpowiedział Krzysiek - ja i tak tylko na chwilę, Emilię przywiozłem
- bo nie miała auta - dopowiedziała Zośka
- taaaaa - dodałam - to może napijesz się czegoś?
- nie dzięki, może innym razem, będę musiał Tośka odebrać od kolegi
- a kto to jest Tosiek? - spytała zaskoczona Zośka
- to jest mój syn, miał iść po szkole do kolegi i stamtąd mam go odebrać
- no dobra Krzysiek, ale póki co jest u kolegi i na pewno dobrze się bawi, możesz przecież zostać na chwilę - powiedziałam z nadzieją w głosie - chodź siadaj
- w sumie to mogę zostać..
- słodki jest, Jezu czemu się za niego nie bierzesz - szeptała Zośka..
- Zośka nie rób siary - odpowiedziałam jej - herbaty czy kawy?
- yyy herbatki poproszę
- to może ja popcorn zrobię - wtrąciła Zośka
- o właśnie będziesz mógł zabrać dla Tośka
- karmelowy - dodała Zosia
- dobrze - uśmiechnął się Krzysiek i usiadł na kanapie.
Zośka wzięła się za przygotowanie popcornu, a ja zrobiłam herbatkę. Wszyscy usiedliśmy w salonie.
- a powiedz coś więcej o Tośku - zaczęła wścibsko Zośka, oczywiście, że nie chodziło jej o Tośka tylko raczej chciała zapytać o jego matkę, ale tak bezpośrednio, prosto z mostu jej nie wypadało
- hmm - zaczął Krzysiek - co ja Ci mogę powiedzieć, no nie nudzi mi się z Tośkiem
- Tosiek jest nie z tej ziemi - zaczęłam z uśmiechem na buzi - kiedyś założyłam się z nim, że jak wygram w Fifę to przez cały tydzień, będzie grzeczny, nie będzie przysparzał kłopotów Krzyśkowi no i weźmie się za naukę, Krzysiek tego nie pochwalał, ale efekty przyniosło, prawda Krzysiek - mimowolnie położyłam swoją dłoń na jego przedramieniu, a on jakby z automatu, położył swoją dłoń na mojej ręce i jakby delikatnie ja pogłaskał, ciarki mi przeszły przez całe ciało, jednocześnie spojrzeliśmy na siebie, potem na Zośkę i oboje się speszyliśmy, zabrałam rękę, a było tak przyjemnie...
- tak, rzeczywiście byłem w szoku jak Emilka zaproponowała ten zakład, przede wszystkim bałem się, ze przegra, ale szacun wygrała...
- no i zachowanie Tośka się poprawiło na dużo dłużej, naprawdę jest niesamowity - opowiadałam Zośce o Tośku z dużym zaangażowaniem i radością, ale naprawdę lubiłam tego chłopaka.
**Krzysiek
Emilka jest niesamowita, i to jak opowiada o Tośku, za serce chwyta, mogę spokojnie zaryzykować stwierdzenie, że kocha tego chłopaka, a czy mogłaby pokochać mnie??
**Emilka
Zośka zaczęła zagadywać Krzyśka i już nie dała mi dojść do słowa, siedziałam, patrzyłam i słuchałam jak do niego świergoli. Wkurzała mnie na maska, najchętniej wywaliłabym ją z domu, żebyśmy mogli z Krzyśkiem zostać choć na chwilę sami, ciekawe co by się wtedy mogło wydarzyć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Krzyśka, który się do mnie zwrócił
- Emilka dzięki, ale już muszę wracać, robi się późno, a nie chce, żeby Tosiek siedział za długo komuś na głowie.
- jasne Krzysiek, rozumiem - Krzysiek wstał i poszedł zakładać buty, Zośka pobiegła zaraz za nim miżdżąc się, a ja poszłam po popcorn dla Tośka
- jeszcze raz dzięki za herbatę
- nie ma za co - odezwała się Zośka - cześć - mówiąc to cmoknęła go w policzek, hmm ciekawe jak się ze mną pożegna
- cześć Zosiu - odpowiedział Krzysiek
- Krzysiek proszę popcorn dla Tośka i proszę pozdrów go ode mnie
- jasne, że pozdrowię, na pewno się ucieszy, dzięki - mówiąc to spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się, miałam wrażenie, że już się nachyla ku mnie ale wtedy Zośka wypaliła
- no ode mnie też go pozdrów - Krzysiek znieruchomiał
- jasne pozdrowię, jeszcze raz dzięki - uśmiechnął się i wyszedł, zamknęłam za nim drzwi
- Zośka możesz mi powiedzieć co Ty wyrabiasz? - zła jak osa wycedziłam przez zęby
- ale o co Ci chodzi??? - spytała jak zwykle zdziwiona Zośka
- jak to o co no o Krzyśka, miżdżysz się do niego, flirtujesz z nim, możesz go zostawić w spokoju??
- aa to jednak Wy coś ze sobą...
- nie Zosiu my ze sobą nic... po prostu zostaw go ok??
- ale dlaczego skoro jest wolny?
- Krzysiek to samotny ojciec po przejściach, to porządny facet..
- a że ja jestem nieporządna???
- oj Zosia to nie o to chodzi, Ty jesteś zwariowana, szalona, a on potrzebuje stabilizacji
- no to dlaczego się za niego nie bierzesz, przecież Ty jesteś taka ułożona...
- a wiesz co Zośka daj spokój, szkoda gadać, idę się przejść...
Wzięła sweter zarzuciłam na ramiona i wyszłam z mieszkania. Oj jak ta Zośka mnie wkurza, chyba za długo to ja z nią nie wytrzymam. Poszłam do pobliskiego parku i myślami byłam przy Krzyśku i Tośku. Nawet nie zauważyłam jak bliscy mi się stali. Czuje, że bylibyśmy naprawdę fajną rodziną, tylko jak zrobić ten pierwszy krok.... Nie wiedzieć kiedy zrobiło się szaro, czas wracać do domu. Gdy wróciłam okazało się, że Zośki nie ma i całe szczęście pewnie gdzieś polazła na imprezę, at to na miejscu usiedzieć nie może.
Zrobiłam sobie kanapkę i herbatę. Zjadłam, wpiłam. Wzięłam kąpiel, a do kąpieli lampkę wina, trochę się wyluzowałam.... poszłam spać.
Komentarze
Prześlij komentarz