>>39<< Krzysiek hydraulik??
Noc 1:15
Obudziłam się, było mi nie dobrze, zwymiotowałam... boże co jest grane, fatalnie się czuje. Umyłam twarz zimną wodą, potem zęby. Ledwo stałam na nogach, poszłam z powrotem do łóżka. Leżałam chwilę i czułam jak mnie oblewają zimne poty, biegiem poleciałam do toalety, znowu zwymiotowałam. Ponownie umyłam zęby i poszłam do kuchni. Zagotowałam wodę żeby się trochę napić. Zośka wstała.
- Emilka co jest grane, tłuczesz się strasznie, nie da się spać - odwróciłam się do niej, musiałam fatalnie wyglądać, bo nie zdążyłam się nawet odezwać, a Zośka była przy mnie - dobrze się czujesz? wyglądasz okropnie, siadaj
- dzięki, fatalnie się czuje, chyba dopadł mnie jakiś wirus, chciałam się napić trochę wody
- zaraz Ci podam - Zośka nalała wrzącej wody do szklanki i podałam mi, zaczęłam pić małymi łyczkami. Kilka łyków i znów to uczucie. Wylądowałam w toalecie, tym razem było jeszcze gorzej, nie miałam czym wymiotować, a cały czas pojawiał się ten odruch, w dodatku mocno mnie przeczyściło - boże jaka jestem słaba, ledwo siedziałam na kibelku, ale żenada..
Wymęczyło mnie tak jeszcze klika razy, w końcu usnęłam koło czwartej nad ranem. Wcześniej nastawiłam budzik na 7:30. Musiałam rano zadzwonić do Jaskowskiej, że mnie nie będzie i iść do lekarza.
Gdy zadzwonił budzik nie byłam w stanie ruszyć ręką. Jakoś się pozbierałam. Wzięłam prysznic. Zośka była już w kuchni zrobiła mi herbatę, o jedzeniu nawet nie myślałam.
Wybrałam numer do Jaskowskiej
- Dzień dobry Pani komendant, z tej strony Emilia Drawska
- witam Cię Emilko, coś się stało, że tak z rana dzwonisz?
- no właśnie tak, przepraszam, źle nie dam rady dziś przyjść do pracy, wygląda na to że dopadła mnie jelitówka
- rozumiem, nie no oczywiście w takiej sytuacji jak najbardziej zostań w domu
- zaraz wychodzę do lekarza, to po wizycie dam znać do kiedy mnie nie będzie
- dobrze, dziękuję za informację, kuruj się szybko
- dziękuję Pani komendant, do widzenia
- co widzenia Emilko.
Napiłam się kilka łyków herbaty, ale okazało się, że płynów nadal nie mogę przyjmować, już po chwili byłam w toalecie, i ponownie wymiotowałam.
Doprowadziłam się jakoś do porządku i postanowiłam iść do lekarza. Zośka okazał się wielkoduszna, stwierdziła, ze mnie zawiezie..
Lekarz stwierdził że to grypa jelitowa, wypisał mi leki na recepcie, i dał tydzień zwolnienia. Zalecił dietę. Z przychodni pojechałyśmy do apteki, a potem do domu. Gdy tylko wróciłyśmy, przebrałam się w pidżamę i położyłam się w łóżku. Po chwili zadzwonił telefon. To Krzysiek
- Słucham
- Cześć Emilka, Krzysiek z tej strony
- Cześć Krzysiek, co tam?
- dzwonię, żeby zapytać co u Ciebie, Jaskowska mówiła, że jesteś chora, co się dzieje?
- a tak, mam grypę jelitową, fatalnie się czuję
- to zdrowia Ci, życzę, może coś potrzebujesz, żeby Ci kupić?
- nie Krzysiek dziękuję, Zośka zawiozła mnie do lekarza, po drodze kupiłyśmy leki, wszystko ok. A jak tam u Ciebie, byleś u mamy? Tak spaliśmy u niej z Tośkiem, no ale zostawiłem go u niej i wróciłem, zaraz zaczynam służbę
- jako to? przecież miałeś mieć wolne..
- no tak ale Jaskowska dzwoniła, ze ma armagedon na komendzie, sporo osób się pochorował, to chyba wirus
- Krzysiek przepraszam Cie, to pewnie przeze mnie, bo nie przyszłam do pracy.
- No co Ty Emilka nie wygłupiaj się, jesteś chora to jak miałaś przyjść, nie myśl już o tym tylko wracaj szybko do zdrowia, i gdybyś coś potrzebowała to dzwoń
- jasne dzięki Krzysiek pa
- pa
Po tej rozmowie szybko zasnęłam. Ale długo się nie cieszyłam odpoczynkiem. Co trochę biegałam do łazienki. Dopiero nad ranem koło trzeciej usnęłam i spałam do dwunastej w południe. Wstałam na chwilę, wzięłam leki i znowu poszłam spać. Tak minął kolejny dzień i następny.
- O wstałaś
- cześć Zosiu
- chyba czujesz się już lepiej
- tak, dzięki, sen był mi potrzebny
- Zrobić Ci coś do picia, do jedzenia??
- jeśli możesz to chętnie, a ja idę po prysznic
- ok
Wzięłam ciepły prysznic, od razu poczułam się lepiej. Herbata i bułka były już na stole
- cholera - usłyszałam
- co się stało?
- chyba coś z tym kranem przecieka, zobacz wszystko mokre w szafce
- o cholera, rzeczywiście, trzeba zadzwonić po hydraulika, gdzieś tu mam numer - sięgnęłam po torebkę i wygrzebałam z niej wizytówkę hydraulika. Podałam ją Zosi, miała do niego zadzwonić, a ja zjadłam bułkę i wypiłam herbatę. Ponownie się położyłam.
Dobrze mi się spało.
Następnego dnia rano
Wstałam wreszcie wyspana i wypoczęta, i o niebo lepiej się czułam. Przespałam kolejną, całą noc i już nie wymiotowałam, ani nie miałam biegunki. Wygląda na to, że leki zadziałały. To dobrze, będą mogła szybciej wrócić do pracy. Swoją drogą już kilka dni nie widziałam Krzyśka, tęskniłam za nim.
- O Emilka, cześć, a co Ty nie w łóżku? - spytała zaspana Zośka
- cześć, wstałam, trochę lepiej się czuję
- to dobrze. ale mimo wszystko powinnaś jeszcze leżeć w łóżku
- i tak zrobię, wypiję tylko herbatę,wezmę leki i idę do łóżka, a co z tym hydraulikiem?
- rozmawiałam z nim wczoraj ale nie miał czasu, mam do niego dzwonić koło dziewiątej.
- a ok
Zosia zrobiła sobie kawę i śniadanie, ja wzięłam prysznic, był orzeźwiający, wyjęła sobie czysta pidżamę i przebrałam się w nią, poszłam do łóżka. Czułam się już bardzo dobrze. ale postanowiła, ze jeszcze dzisiaj poleżę w łóżku. Zadzwoniłam tez do Jaskowskiej, że jutro mogę się już stawić na służbę. Chyba dalej miała braki kadrowe bo wyraźnie się ucieszyłam, ze wrócę wcześniej niż pierwotnie mówiłam. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Nie wiem kiedy znowu zasnęłam. Obudziły mnie jakieś dziwne hałasy, jakby rozmowy. Za oknem było już ciemno. Leżałam na łóżku i wsłuchiwałam się w głosy. Kto to mógł być, głos był wyraźnie znajomy... Krzysiek??? Czyżby to był Krzysiek? Może przyszedł mnie odwiedzić???
Wstałam z łóżka, założyłam szafirowy szlafrok z misia, i ruszyłam do kuchni. Szłam po cichu więc nikt nie usłyszał jak nadchodzę. To co zobaczyłam zszokowało mnie. Krzysiek otwierał butelkę wina, a Zośka wypindrzona świergoliła do niego. No nie jak on mógł mi to zrobić z Zośką??? Boże ta Zośka, po co ja jej pozwoliłam tutaj zamieszkać, same kłopoty mam przez nią i jeszcze to, ewidentnie podrywa Krzyśka.
- a co tu się dzieje? - stanęłam w przedpokoju i oparłam się o ścianę
- Emilka - wykrzyknął radośnie Tosiek, podbiegł do mnie i się mocno przytulił
- cześć Tosiek - odpowiedziałam i też go przytuliłam, czyżby Tosiek był jedyną osoba która ucieszyła się na mój widok...
- akcja zlew - powiedział Krzysiek patrząc mi prosto w oczy i rozłożył ramiona
- zlew? - powtórzyłam wskazując palcem jednej ręki na butelkę, a drugą nadal obejmowałam wtulonego we mnie Tośka, Tosiek chyba naprawdę mnie lubi, zauważył, że w ostatnim czasie, bardziej się otworzył, i częściej się przytulał do mnie, chyba brakowało mu matki, ale czy ja mogłabym mu ją zastąpić?
- noo, wiesz chciałam, żeby nam pomógł i chciałam się odwdzięczyć dopiero tą obiadokolacją - Zośka zaczęła się tłumaczyć
- a czemu mi nie powiedziałaś? - spytałam zła
- bo byś się nie zgodziła - Krzysiek stał jakiś dziwny i patrzył na mnie.
- Zośka dobra my sobie chyba porozmawiamy, wiesz, ale to później, yyy przepraszam Was bardzo ja się przebiorę i zaraz do Was przyjdę - mówiąc to odwróciłam się i poszłam w stronę swojego pokoju
- no ale Ty miałaś odpoczywać, ja się zajmę Twoim Krzysiem - właśnie wchodziłam do pokoju gdy Zośka mówiła, że się "zajmie moim Krzysiem" to doprowadziło mnie do furii i trzasłam za sobą drzwiami. Kurcze teraz jestem zła sama na siebie, bo zachowałam się jakbym była zazdrosna. Ale ja jestem zazdrosna, Krzysiek jest mój i niech Zośka trzyma się od niego z daleka, z tym, że jej tego nie powiem. Krzysiek musi sam zdecydować, a ja absolutnie nie będę mu się narzucać, ani nie dam znać po sobie że jestem zazdrosna o Zośkę. Ale z Zośką to i tak sobie porozmawiam. Przebrałam się i weszłam jeszcze do łazienki, żeby się jeszcze odświeżyć. Gdy wyszłam Krzysiek z Tośkiem siedzieli przy stole, a Zośka dokładała talerze na stół, widocznie miała nadzieję, że zje obiad tylko z Krzyśkiem, ale Krzysiek przyszedł z Tośkiem.
- o jesteś, siadaj, już podaję obiad - powiedziała Zośka, wyraźnie było jej nie na rękę, że jesteśmy z Tośkiem
- nalać Ci wina - spytał Krzysiek
- nie dzięki, biorę jeszcze leki - wstałam i podeszłam do kuchni, pomogłam Zośce nakładać jedzenie, gdy jedliśmy panowała jakaś dziwna atmosfera, mnie się nie chciało gadać, Zośka próbowała zagadywać Krzyska, ale on chyba nie był zbytnio zainteresowany rozmową, odpowiadał raczej wymijająco na jej pytania. Gdy skończyliśmy jeść, Krzysiek wstał od stołu i powiedział
- dziękujemy za pyszną obiadokolację ale musimy już iść, Tosiek zbieraj się - zwrócił się do syna.
Zośka próbowała go przekonać, żeby jeszcze został, ale Krzysiek był nie ugięty, tłumacząc, że Tosiek ma jeszcze lekcje do zrobienia.
Tosiek wstał i podszedł do mnie przytulił się i pożegnał się, na pożegnanie pocałował mnie w policzek, to było bardzo miłe, Tośkowi najwyraźniej bardzo brakuje matczynej troski i miłości. Krzysiek stał już ubrany w przedpokoju i czekał na syna.
- dzięki i dobranoc - rzucił, w tym momencie Zośka zarzuciła mu ręce na szyję i ucałowała w policzek, Krzysiek się zmieszał
- dzięki Krzysiek za naprawę zlewu - powiedziałam
- no właśnie dzięki Krzysiek - wtórowała mi Zośka
- nie ma za co, do zobaczenia w pracy - dodał, odwrócił się i wyszli.
- pa - odpowiedziałam.
Zośka zamknęła drzwi.
- Zosia mogę wiedzieć co Ty wyprawiasz?
- ale o co Ci chodzi?
- jak to o co, o Krzyśka?
- ale co z nim... no mówiłaś, że Ciebie z nim nic nie łączy, a on jest wolny...
- ale ja z nim pracuję, i proszę Cię odpuść sobie, on ma syna
- no i co z tego?
- to, że Tosiek i Krzysiek wiele wycierpieli, a Ty..
- no co ja???
- aa zresztą - machałam ręką i poszłam do swojego pokoju
Następnego dnia rano
Wstałam wypoczęta, Zośka już się krzątała po kuchni, ale ponieważ dalej byłam na nią zła to się prawie nie odzywałyśmy do siebie... Wzięłam Prysznic, ubrałam się i wyszłam do pracy. Postanowiłam, że poranna kawę wypiję na komendzie. Po przyjeździe do pracy poszłam się najpierw przebrać w mundur, postanowiłam również, że nie dam po sobie poznać, że ta cała wczorajsza sytuacja wpłynęła na mnie, że byłam zazdrosna. Weszłam więc do pokoju z uśmiechem na twarzy
- cześć - powiedziałam, ale zauważyłam że Krzysiek rozmawia z kimś przez telefon, powiedziałam cicho ok kiwając przy tym głową na znak, że rozumiem iż rozmawia przez telefon. Podeszłam do szafki obok mojego biurka i zaczęłam przeglądać dokumenty. Krzysiek miał włączony telefon na głośno mówiący więc chcąc nie chcąc słyszałam całą rozmowę. Gdy zorientowałam się, że to Zośka dzwoni do Krzyśka, ręce mi opadły, nie dawała za wygraną, tym razem wymyśliła, że go namaluje... Słodziła mu jak to przystojny jest, jakie ma proporcje, oczy... Krzysiek początkowo próbował się jakoś z tego wymigać, ale Zośka ostatecznie go przekonała. Mięli się dziś spotkać, po pracy w mieszkaniu Krzyśka - no super. Czułam jak wzbiera we mnie złość. Zośka bezczelnie podrywała Krzyśka, starłam się ze wszystkich sił nie pokazać, że mnie to irytuje, ale szczerze mówiąc wcale mi to nie wychodziło.... Poranna kawa okazała się zbędna. Poszliśmy na odprawę a po odprawie prosto do radiowozu, nie odzywałam się ani słowem, czułam że mogę eksplodować ze złości...
W radiowozie panowała napięta atmosfera, Krzysiek chyba chciał ją trochę rozładować, bo zaczął rozmowę
- co słychać? - spytał - jak tam zdrowie?
- ok - odpowiedziałam i pokiwałam głowa potwierdzając moje słowa, rozmowa jakoś się nie kleiła
- brakowało mi Ciebie -- ooo cóż za wyznanie pomyślałam
- to dobrze, bo już myślałam, że się przyzwyczaiłeś do jeżdżenia z Mieszkiem - powiedziałam bez większych emocji
- lubię Mieszka, ale bardziej lubię porządek, który trzymasz w radiowozie, tak, że.. - odpowiedział Krzysiek - no nie teraz to już przegiął, nie wiem co to miało być komplement??
- no tak, czyli chodzi tylko o porządek - skwitowałam.. i spojrzałam na niego, ale on nie patrzył
- acha - odpowiedział - yyy podziękujesz jeszcze raz Zosi w moim imieniu jak się spotkacie, no wiesz wczoraj się przygotowała, zrobiła dobre jedzenie
- słuchaj a może Ty jej sam podziękujesz jak będziesz jej pozował co? - no i wybuchłam
- o co Ty jesteś taka zła?
- nie jestem zła
- jesteś zła
- nie nie jestem - atmosfera stawała się co raz bardziej napięta
- no dobrze to nie jesteś - na chwilę zapadła cisza w radiowozie, ale długo nie wytrzymałam
- Ty jej dałeś swój numer?
- ja jej nie dawałem swojego numeru telefonu - obruszył się Krzysiek, ufff czyli jednak jej nie dawał, pewnie Zośka sama go wykradła z mojego telefonu
- no i widzisz to jest cała Zośka, musiała sobie go wziąć z mojego telefonu
- nawet wiem kiedy
- kiedy? spytałam zaciekawiona
- jak brałaś prysznic
- skąd wiesz?
- pierwsze co to zapytałem skąd ma mój numer, myślałem, że Ty jej go dałaś
- ja? a dlaczego miałabym jej dawać Twój numer
- no nie wiem..
- 00 do 06, o Jacek jak zwykle wie kiedy się odezwać.
Ruszyliśmy do wezwania, zapowiadało się niebezpiecznie, chodziło o wypadek i strzelaninę, osoba zgłaszająca mówiła dość chaotycznie i ciężko było ją zrozumieć. Początkowo myśleliśmy, że tej kobiecie, która dokonała zgłoszenia coś się przesłyszało, ale później natrafiliśmy na ślady wypadku i znaleźliśmy łuski. Zabezpieczyliśmy teren i zameldowaliśmy o wszystkim dyżurnego. Ten na miejsce przysłał techników. Przekazaliśmy sprawę i nic nie wskazywało na to, że do niej wrócimy.
Mieliśmy jeszcze kilka wezwań, a potem pojechaliśmy na komendę. Jacek przekazał nam, że to poranne zdarzenie może mieć związek z wczorajszym napadem na bank, i że dochodzeniówka bada łuski w tym kierunku.
Spisaliśmy raporty z dotychczasowych działań i przekazaliśmy dyżurnemu, po czym ruszyliśmy w teren.
Po chwili odezwał się dyżurny, i powiedział nam, że broń którą dziś użyto przy porannym wypadku, to ta sam, której użyto we wczorajszym napadzie. Jednak dla nas póki co miał inne zadania, nie związane z porannym zdarzeniem. Między zadaniami zdążyliśmy zrobić sobie przerwę na szybki posiłek. Po tym odezwał się dyżurny, że dochodzeniówka trafiła na ślad i mają do sprawdzenia parę adresów. My mieliśmy sprawdzić jeden z nich. Udaliśmy się na miejsce. Zapukaliśmy do drzwi, otworzył nam potężny mężczyzna
- dzień dobry sierżant Zapała, starszy sierżant Drawska, komenda miejska policji - Krzysiek nas przedstawił
- dzień dobry - odpowiedział
- możemy z Panem chwilkę porozmawiać? - spytał Krzysiek
- tak oczywiście - odpowiedział mężczyzna - a stało się coś?
- dostaliśmy informację, że osoba wynajmująca to biuro może mieć związek z kilkoma przestępstwami - mężczyzna odpowiedział po chwili namysłu:
- to chyba ja, bo tylko ja tu wynajmuję biuro, ale nic kompletnie nie wiem o żadnych przestępstwach
- dobrze, na początek poproszę od Pana dokument tożsamości, dobrze? - zapytał Krzysiek
- dobrze, dobrze - odparł mężczyzna i zaczął po kieszeniach szukać dokumentów - już podaje, o chyba mam w drugiej kurtce, już podaję - mówiąc to wskazał na kurtkę która wisiała w drugim pomieszczeniu, po czym podszedł do niej i podał nam swój dowód osobisty. Mężczyzna zachowywał się bardzo naturalnie, przyjaźnie, po sprawdzeniu jego danych okazało się, że nigdy nie figurował w naszym rejestrze karnym, nie był ścigany ani poszukiwany.
- dziękuję Panu bardzo - Krzysiek oddał mężczyźnie dokument
- czyli umowa najmu jest na Pana? - spytałam
- tak, ale jakbyście chcieli mam tutaj gdzieś wizytówkę właściciela budynku - mówiąc to wyszukał z portfela wizytówkę i podał ja Krzyśkowi - może on wcześniej komuś innemu wynajmował - dodał mężczyzna
- dziękuję bardzo - odpowiedział Krzysiek biorąc wizytówkę
- pokaż - zwróciłam się do Krzyśka - gdy Krzysiek podawał mi wizytówkę oboje zwróciliśmy uwagę na torbę leżąca na ziemi a w niej broń, Krzysiek zareagował natychmiast
- proszę się natychmiast odwrócić i ręce dać za głowę - mężczyzna w tym momencie rzucił się do ucieczki, potrącając mnie przy tym, upadając uderzyłam się głowa o futrynę, Krzysiek widocznie tego nie zauważyła bo rzucił się w pogoń za tym mężczyzną. Słyszałam tylko jak krzyczał "stój policja", a potem strzał z pistoletu. Chwilę mi zeszło za nim się pozbierała, Boże mam nadzieję, że to on strzelał, i nic mu nie jest. Ruszyłam w jego stronę, serce mi biło jak opętane
- Krzysiek! - krzyknęłam - Krzysiek wszystko ok??? - krzyknęłam ponownie, biegnąc w jego stronę, po chwili zauważyłam jak skuwa tego bandytę. Kamień spadł mi z serca, jest cały. Stanęłam i oparłam się o murek, zakręciło mi się w głowie to chyba od tego uderzenia. Krzysiek szedł w moją stronę z przestępcą.
- Emilka, wszystko w porządku? - spojrzał na mnie z niepokojem, machłam tylko ręką - poczekaj zaprowadzę go do radiowozu i przyjdę po Ciebie. Po chwili był już przy mnie Krzysiek, wziął mnie pod pachę i zaprowadził do radiowozu. Wyjął apteczkę, posadził mnie na bagażniku i zaczął opatrywać ranę, widocznie gdy uderzyłam się w głowę musiałam rozciąć skórę, wcześniej tego nie zauważyłam. Był przy tym taki delikatny i czuły, gdy przykleił mi plaster odezwał się:
- Emilka może ja wezwę pogotowie
- nie no daj spokój, już jest wszystko ok
- na pewno?? - dopytywał się troskliwie Krzysiek
- tak na pewno, zakręciło mi się tylko w głowie, jest ok - Krzysiek złapał mnie za rękę, żeby mi pomóc gdy schodziłam z bagażnika, miał taką ciepłą dłoń, zrobiło mi się przyjemnie. Miałam ochotę przytulić się do niego i gdyby nie to, że w radiowozie siedział zatrzymany chyba bym to zrobiła, no ale obowiązki wzywały.
Zawieźliśmy zatrzymanego na komendę, tam przekazalismy go kryminalnym. Na dzisiaj to był koniec naszej pracy, no prawie koniec zostały jeszcze do napisania raporty. Wiedziałam, że Krzysiek śpieszył się do domu, bo miał pozować Zośce, dlatego ja przebierałam się bardzo powoli. Nie chciałam na niego wpaść i rozmawiać na ten temat, mogłabym się nie powstrzymać i powiedzieć coś czego później bym żałowała. Gdy wróciłam do pokoju, Krzyśka rzeczy już nie było, czyli mój plan wypalił. Dokończyłam raport i wyszłam z firmy. Postanowiłam zrobić sobie mały wypad do galerii na zakupy. Może zakupy skierują moje myśli na inne tory, w domu pewnie bym siedziała i zastanawiała się co Krzysiek z Zośka teraz robią, a wyobraźnia podsuwała by mi co rusz inne scenki, a tak może coś fajnego sobie kupię.
Łaziłam po sklepach aż w jednym z nich wpadła mi w oko sukienka, granatowa w białe paski. Przymierzyłam, leżała idealnie, cena była do zaakceptowania, więc ją kupiłam.
Po udanych zakupach poszłam jeszcze do jednej z knajpek w galerii, gdzie zjadłam kolację, nie będę musiał już nic gotować w domu. W dobrym nastroju wróciłam do domu.
- o cześć Zosiu, a co Ty tu robisz?
- jak to co no mieszkam z Tobą
- no tak, ale miałaś być u Krzyśka
- a Ty skąd wiesz, Krzysiek Ci wszystko wygadał??
- nie, słyszałam jak rozmawialiście, apropo mogłabyś nie grzebać w moim telefonie??
- o daj spokój, gdybym Cię poprosiła o numer Krzyśka nie dałabyś mi go
- oczywiście, że nie, Krzysiek nie upoważnił mnie do tego
- zasadnicza jak zwykle
nie dawało mi jednak spokoju co się stało, że Zośka jest już w domu, czyżby Krzysiek dał jej kosza???
- to co się stało, że już jesteś, nieudana randka?? - spytałam udając obojętność
- a daj spokój, Tosiek się rozchorował, i musiałam wyjść, Krzysiek mnie wyprosił
- Tosiek się rozchorował ? - powtórzyłam z niepokojem - a co mu się stało??
- nie wiem, brzuch go bolał czy co, Krzysiek miał z nim iść do lekarza
- acha, dobra jestem zmęczona wezmę prysznic i idę spać
- ok - odpowiedziała Zośka
Stan Tośka nie dawał mi spokoju, zastanawiałam się czy nie zadzwonić do Krzyśka, a może będę mu tylko przeszkadzać, jutro się dowiem co z Tośkiem.
Poczytałam jeszcze chwilę książkę i zasnęłam.
Trochę długi rozdział się zrobił..., dziękuję tym wszystkim, którzy nadal tu zaglądają, ostatnio opowiadania pojawiają się dość niesystematycznie - musicie mi to wybaczyć, pisze gdy tylko mam czas i jest jakaś vena.... pozdrawiam wszystkich zaglądających.
Bardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOgólnie samo korzystanie z usług hydraulika jest ważne i tym bardziej jeśli sami nie znamy się na instalacjach wodnych. Mi także podoba się to co przeczytałam na stronie http://cennikremontow.pl/zakup-pompy-zanurzeniowej-jak-wybrac/ i muszę przyznać, że faktycznie wybór właściwej pompy zanurzeniowej jest niezwykle ważny.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że prace hydrauliczne na pewno do łatwych nie należą i oczywiście należy się na nich odpowiednio znać. Właśnie dlatego ja jestem zdania, że hydraulik z firmy https://www.hydraulik.w.poznaniu.pl/ jest bardzo dobrym fachowcem w tym zakresie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńW sumie u mnie również jakiś czas temu był hydraulik z firmy https://hydraulik.wroclaw.pl/ gdyż niestety pojawiła mi się nieoczekiwana awaria. Ja niestety na tych pracach się nie znam i muszę przyznać, że wybór właśnie tego specjalisty był zdecydowanie najlepszy.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńJa również całkiem niedawno miałem okazję korzystać z usług hydraulika https://darek-hydraulik.pl/ gdyż ja się na tych kwestiach kompletnie nie znam. Jestem za to zdania, że bardzo fajną sprawą jest posiadanie sprawdzonego hydraulika, który moim zdaniem jest w stanie w krótkim czasie naprawić jakaś usterkę.
OdpowiedzUsuńCzas reakcji na zgłoszenia awaryjne jest kluczowy w wyborze odpowiedniego hydraulika. Informacje na stronie https://rost.wroclaw.pl/ o czasie reakcji firmy na wezwania są cenne dla osób, które mogą potrzebować szybkiej pomocy, na przykład przy nieszczelnościach czy zatkanym kanalizacji. Strona może również podawać, czy firma oferuje usługi 24/7, co jest dodatkowym atutem.
OdpowiedzUsuń