>>31<< Portale randkowe

Obudziłam się dość wcześnie, nie mogłam spać. Myśli krążyły mi wokół Krzyska i randek. Boże chyba mam jakąś obsesję na jego punkcie. Koniec z tym. Od dziś przestaje o nim myśleć w kategoriach randek. Co ma być to będzie. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie kawę. Zrobiłam sobie kawę i otworzyłam laptopa i w wyszukiwarce wpisałam "portal randkowy". Pokazało się ich sporo, wybrałam jeden z nich - darmowy. Przy głębszym poznaniu okazało się, że podstawowy wpis jest darmowy, a za dodatkowe rzeczy trzeba płacić. A raz się żyje, założyłam sobie profil, założyłam nowego darmowego emaila, wrzuciłam zdjęcie Fiony z Shreka - uwielbiam ta bajkę no i zobaczymy co się będzie działo. Na wszelki wypadek nie podałam swojego telefonu. Zobaczymy czy ktoś na emaila napisze. Dopiłam resztkę kawy, ubrałam się i wyszłam do pracy.
Krzysiek już był w pracy.
- Cześć
- cześć Emilka
- a co Ty dzisiaj tak wcześnie?
- a tak jakoś wyszło, nie mogłem spać, Tosiek chyba też no i szybko się wyszykowaliśmy... - oo to tak jak ja, tez nie mogłam spać
- to idę się przebrać i na odprawę
- ok, to widzimy się na miejscu
- ok - zajmij mi miejsce
- ok
Poszłam się przebrać w mundur i dołączyłam do Krzyśka. Po chwili weszła komendant, od wejścia ciskałam gromami i błyskawicami, chyba się też nie wyspała, na dzień dobry dostaliśmy nie zły ochrzan
- mam nadzieję, że wszystkie załogi wyrobią się dzisiaj z papierami do 20 - powiedziała srogim głosem Jaskowska
- Pani komendant - odezwał się Jacek - wczoraj mięliśmy strasznie dużo pracy
- to trzeba racjonalnie zarządzać czasem - odpowiedziała
- ale... - zaczął Jacek 
- nie ma żadnego ale, wszystkie raporty i notatki służbowe chce mieć na biurku przed 20! To też leży w Waszym interesie -  w tym momencie rozległ się dźwięk telefonu, Krzyśka telefonu, o Boże zapomniał go wyłączyć, to się teraz zacznie jazda... Krzysiek sięgnął po telefon żeby go szybko wyłączyć
- sierżancie jeżeli to pilna sprawa to proszę wyjść i odebrać
- nie, nie
- ale proszę
- nie przepraszam Pani komendant, już wy wy wyłączyłem - Krzysiek zaczął się nagle jąkać..
- nie ma sprawy, a jeszcze jedna sprawa dotyczy przekazywania kopii notatek służbowych przełożonym albo załączania ich do akt, że już nie wspomnę o czymś takim jak interpunkcja, ortografia - zaczęła wyliczać Jaskowska - i wyraźne pisanie
- przecież ja pisze drukowanymi, więc... - odezwał się dyżurny
- wszystko jasne? - spytała komendantowa patrząc na dyżurnego
- tak, jasne - odpowiedział Jacek
- dosyć ględzenia, zabierajcie się do roboty! - powiedziała Jaskowska i wyszła. Wszyscy zaczęli się rozchodzić
- Emilka poczekaj na mnie tylko oddzwonię
- ok, szkoda, że na odprawie tego nie zrobiłeś, Jaskowska wszystko by Ci wybaczyła - mówiąc to śmiałam się do Krzyśka
- uznam, że tego nie słyszałem - odpowiedział Krzysiek. Po skończonej rozmowie udaliśmy się do radiowozu i ruszyliśmy na patrol.
- Słuchaj Emilka
- yhm
- aaa jest taka sprawa o której Ci nie mówiłem do tej pory bo to jest taka rzecz prywatna, ale po prostu nie mogę przestać o tym myśleć no i....
- chodzi Ci o ten medalion, tak?
- yy a skąd Ty o tym wiesz?
- no bo kiedyś jak wysiadałeś z samochodu to wypadł Ci taki medalion, no ale dobra nie ważne mów dalej
- no właśnie, Tosiek kiedyś przez przypadek wygrzebał ten medalion, a ja go jeszcze opieprzyłem. Potem opowiedziałem mu, że na tym medalionie jest moja matka, no i zanieśliśmy go do jubilera, żeby go odnowić.
- acha
- jubiler musiał odkleić zdjęcie do renowacji, i okazało się, że z tyłu na fotografii była nazwa zakładu w którym to zdjęcie zrobiono i rok.
- no i co?
- no Tosiek nie dawał mi żyć, sam wywęszył w internecie, że zakład fotograficzny został przeniesiony
- a to Ci spryciarz
- no i oczywiście byliśmy tam, fotograf, który zrobił to zdjęcie zmarł kilka lat temu, ale jego syn i obecny właściciel obiecał, że przeszuka stare pudła po ojcu, może uda się w nich znaleźć jakieś przydatne informacje.
- no to super, cieszę się
- no ale ten fotograf od jakiegoś czasu się nie odzywa
- powiedz mi a daleko jest ten zakład fotograficzny?
- no właśnie nie, i chciałem zapytać czy moglibyśmy tam podjechać i sprawdzić co się dzieje,
- no pewnie, jedźmy tam - wow Krzysiek w końcu ma realne szanse, żeby się czegoś dowiedzieć o swojej matce. Sama jestem ciekawa czy mu się uda
- 00 do 06
- no to dobra podjadę później, spoko - Krzysiek mówiąc to machnął ręką, a w jego głosie wyczuć można było zawód
- zgłaszam 00
- mam wezwanie na Konwaliową 5, jakiś facet zgłosił uszkodzenie samochodu
- no ale proszę Cię jak uszkodzenie samochodu to powinieneś wysłać patrol drogówki
- z tym, że to nie kolizja tylko akt wandalizmu
- ok w takim razie jedziemy, bez odbioru - dojazd na miejsce zajął nam kilka minut.
- dzień dobry starszy sierżant Drawska, sierżant Zapała Komenda miejska policji
- dzień dobry, dobrze, że jesteście proszę zobaczyć cały samochód porysowany kluczem jakimś czy czymś
- a kiedy to się stało - spytałam
- nie dawno, byłem tutaj u znajomego, posiedziałem może godzinkę i wtedy to się stało
- a widział Pan sprawcę? - Krzysiek wyjął notatnik i skrupulatnie wszystko notował
- nie nie widziałem
- gdzie mieszka znajomy - spytał Krzysiek
- o tutaj w tym bloku, mężczyzna wskazał ręką na blok
- dobrze poproszę o jego imię i nazwisko - powiedział Krzysiek
- ale co to ma do rzeczy? - odparł mężczyzna - przecież to nie on - Krzysiek spojrzał na mnie wymownie
- a może nie był Pan u znajomego, tylko znajomej? - spytał Krzysiek
- przepraszam ale co mi Pan tutaj insynuuje?
- spokojnie, przepraszam, nie nic nie insynuuję, tylko chodzi o to, że może te uszkodzenia Pańskiego samochodu to nie jest przypadkowy akt wandalizmu
- tak, a co?
- no właśnie próbujemy ustalić, mogę prosić dokument tożsamości od Pana ? - wtrąciłam się
- tak proszę, mężczyzna wyjął dokument z portfela i mi go podał
- no to może przestanie Pan zaciemniać i powie jak było? - powiedział Krzysiek
- dobra powiem, tylko nie chciałbym, żeby to się znalazło w jakimś raporcie
- wie Pan co to będzie trudne- odparł Krzysiek
- dlaczego przecież ubezpieczyciel chce tylko znać fakty jak doszło do uszkodzenia samochodu a nie co ja tu robiłem
- wie Pan myślę, że ubezpieczyciel będzie przede wszystkim dążył do tego aby wykryć sprawcę, dlatego tez potrzebujemy szczegółowe informacje na temat całego zajścia - wyjaśniałam mężczyźnie
- wiecie co ja już mam dość, odwołuje to wezwanie
- co? - zapytaliśmy jednocześnie
- dajcie spokój, no dobra byłem tu u kobiety, i teraz mam tylko mnóstwo problemów, mam żonę i dzieci i nie chcę żeby się to wydało
- to może trzeba było o tym wcześniej pomyśleć? - Krzysiek ewidentnie zareagował emocjonalnie
- odwołuję wszystko do widzenia - mężczyzna wsiadł do samochodu
- do widzenia - odpowiedziałam pod nosem - na tym zakończyliśmy interwencję. O wszystkim powiadomiłam dyżurnego.
Po tym wezwaniu mieliśmy jeszcze kilka drobniejszych, a na końcu wezwanie do sklepu. Właściciel zadzwonił, że został okradziony ale że złapał złodzieja i zamknął go w kantorku. Udaliśmy się tam jak najszybciej.
- dzień dobry 
- dzień dobry
- sierżant Zapała
- starszy sierżant Drawska - co się stało?
- przyszedł tu jeden taki chłopak, już od drzwi mi się nie spodobał i go bacznie obserwowałem, i ukradł mi jeden z telefonów komórkowych, które mam w sprzedaży
- jaka była wartość tego telefonu? - spytał Krzysiek
- 859 zł - odpowiedział właściciel
- a gdzie teraz jest ten mężczyzna, bo ponoć go Pan złapał?
- tak, jest tam - mężczyzna wskazał ręką na drzwi - w kantorku
- proszę otworzyć
- dzień dobry, komenda miejska policji, jest Pan zatrzymany pod zarzutem kradzieży, ręce proszę - mężczyźnie było już chyba wszystko jedno, bo dość grzecznie i posłusznie się zachowywał. Spisaliśmy notatkę i ruszyliśmy z zatrzymanym na komendę. Tam dokończyliśmy czynności i odprowadziliśmy zatrzymanego do profosa. Zgłosiliśmy dyżurnemu przerwę obiadową.
- Emilka ja jeszcze skocze do toalety, weź mi schabowego z ziemniakami i surówką - mówiąc to Krzysiek uśmiechnął się
- ok - zeszłam do stołówki, wzięłam Krzyśkowi to o co poprosił, i dla siebie to samo, jakoś  nie było wyboru. Po chwili przyszedł Krzysiek z jakąś dziwną miną
- co jest - spytałam
- no fotograf dzwonił
- no to chyba dobrze, jeszcze nie dawno martwiłeś się, że nie daje znaku życia
- powiedział, że ma jakieś dane, które pomogą nam w odnalezieniu jej, w szukaniu matki...
- ale co ma?
- no nie wiem co ma, no mam do niego podjechać wieczorem i się zobaczy
- no to super
- no - powiedział zrezygnowany Krzysiek

** Krzysiek
Nie wiem czy rozdrapywanie starych ran po latach to jest dobry pomysł, matka zostawiła mnie jak byłem niemowlakiem, zastanawiam się czy jest sens szukać jej po tylu latach. Emilka wykazuje zainteresowanie ta sprawa i okazuje mi swoje wsparcie, ale przecież nie mogę jej obarczać swoimi problemami, chociaż wiem, że bez wahania by mi pomogła w każdej sprawie. To jest naprawdę wspaniała dziewczyna, przyjaciółka, cudownie by było mieć taka kobietę przy sobie. Ale czy to by się udało?? Hmm w końcu jest moją przełożoną, pracujemy razem i bardzo dobrze mi się z nią pracuje, gdybyśmy się związali ze sobą to nie moglibyśmy razem pracować, a czy Emilka w ogóle by mnie zechciała, wdowca z synem, z bagażem doświadczeń niezbyt ciekawych, porzuconego przez matkę....
- halo, ziemia do Krzyśka
- aaa jestem
- o czym tak myślisz?? - o matce?
- tak zastanawiałem się czy to ma sens
- Krzysiek, przez całe życie będziesz się zastanawiał co by było gdyby jeśli tego nie zrobisz, najpierw jedź do tego fotografa i zobacz co ma dla Ciebie. Potem będziesz myślał co dalej, a tym czasem jedz bo zimne będzie - Krzysiek uśmiechnął się i wziął się za jedzenie. Wyglądał jak zbity pies. miałam ochotę wstać podejść do niego i go przytulić...
Zjedliśmy obiad i udaliśmy się na patrol. Było kilka wezwań, ale raczej pozostała część dnia minęła nam spokojnie. Krzysiek był raczej milczący, uciekał gdzieś myślami, pewnie myślał o mamie... Przed końcem służby zjechaliśmy na fabrykę, uzupełniliśmy wszystkie akta, raporty i notatki i przekazalismy je dyżurnemu. Staraliśmy się, żeby Jaskowska nie miała czego się przyczepić. Krzysiek pobiegł się przebrać po czym pojechał do fotografa.
Wróciłam do domu. Ogarnęłam trochę mieszkanie, i zrobiłam sobie kolację. Otworzyłam wino, nalałam sobie lampkę i sięgałam po laptopa. Byłam ciekawa czy ktoś się odezwał z portalu randkowego. Email było kilka, niestety każdy jeden okazał się zaproszeniem na seks. Czego ja oczekiwałam po tym portalu..... Wykasowałam konto i emaila. Dosyć tego. 
Pozmywałam po kolacji, dolałam sobie wina i włączyłam telewizor. Leciał jakiś film, obejrzałam z nudów. Po 23 byłam już padnięta. Wzięłam prysznic i poszłam spać. Za nim zasnęłam pomyślałam o Krzyśku - ciekawe jak mu poszło spotkanie u fotografa. Czy informacje, które dostał będą wystarczające aby odszukał swoja mamę...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc