>>11<< Złom, przeprosiny

Krzysiek od samego rana zamęczał mnie opowieściami o akcjach które przeprowadzał z Moniką
- o tu jest ta kamienica, tam jest takie wejście od podwórka, przez które dwóch łepków uciekło z towarem, Monika ich goniła, ja jeszcze nic nie zdążyłem zrobić a ona pyk i już ich pakuje do radiowozu
- super - powiedziałam od niechcenia, Krzysiek natomiast tryskał humorem
- no świetna jest, naprawdę... kurczę mało jest takich kobiet.. A mówiłem Ci jak 10 tysięcy wygrałem??? Dziesięć tysięcy złotych w losie, po prostu... majątek - mówiąc to mocno gestykulował - dała mi los - mówiłem Ci to??
kiwnęłam głową
- dwa razy - odpowiedziałam
- nie zanudzam Cię czasem? spytała Krzysiek
no owszem - no może nie zanudzał, ale miałam już serdecznie dość  gadania o super Monice, Monika to, Monika tamto, ja rozumiem, że Monika jest świetną policjantką, ale Krzysiek zachowywał się jakby mnie tam nie było, po prostu było mi przykro, ale mimo wszystko postanowiłam że będę uprzejma
- nie, zamyśliłam się tylko - odparłam w końcu - przepraszam Cię
- no ok
Naszą rozmowę przerwał telefon do Krzyśka:
- dzień dobry Panie Ryśku
- dzień dobry Panie Krzyśku, miałem do Pana dzwonić
-  tak, no i jak tam moja fura jak nowa??
- no niestety wyszło parę rzeczy więcej do roboty,
- acha rozumiem, ale na dzisiaj będzie?
- taaak, później wezmę go jeszcze na jazdę próbną, wszystko będzie ok
- dobrze, to ja przyjadę po pracy odebrać
- to do zobaczenia
- dzięki pozdrawiam - odparł Krzysiek i rozłączył się
- no to mi naprawili złoma - Krzysiek odetchnął głęboko
- super, uśmiechnęłam się sztucznie i po chwili zamyśliłam
- noooo - Krzysiek spojrzał na mnie i zapytała - co się dzieje?
- wszystko ok, naprawdę - patrzyliśmy przez chwile na siebie, miałam wrażenie, że Krzysiek potrafi czytać w moich myślach...
- 00 do 06 - odezwał się dyżurny na radiu
- zgłaszam 06 - odpowiedziałam, dobrze, że Jacek się odezwał w końcu zajmiemy się robotą, nie chciałam dać poznać po sobie Krzyśkowi, że coś jest nie tak..
- pojedźcie na Południowa 12/16, Magdalena Koń
- dobrze, a co się dzieje? - zapytałam
- Kobieta nie odebrała dziecka ze szkoły, dzieci wróciły rano z dwudniowej wycieczki, a matka nie zjawiła się w szkole.
- dobra sprawdzimy to, ale powiedz mi nie ma ojca, albo kogoś z rodziny, kto mógłby się zająć dzieckiem?
- Dyrektorka szkoły powiedziała, że matka sama wychowuje synka, Igor Koń do 17:00 ma zapewnioną opiekę na świetlicy
- ok jedziemy bez odbioru
Zajęliśmy się sprawą. W trakcie okazało się, że kobieta została zabrana przez pogotowie do szpitala. W między czasie musieliśmy się zająć jeszcze sprawa narkomanów. W sumie to czas w pracy szybciej płynie jak jest robota.

Do krzyska zadzwonił znowu ten sam mechanik, Pan Rysiek, ale niestety nie miał dobrych wieści, z samochodem dalej były problemy. Krzysiek miał dzwonić do niego następnego dnia
- no i co???? nawet mechanik cudotwórca nie pomógł - spytałam Krzyśka?
- no niestety nie... wziął na jazdę próbna i znowu coś tam wyszło - powiedział załamany Krzysiek, po czym dodał: no to jest właśnie cały mój samochód, coś naprawię i zaraz coś się zepsuje...
- Ty no ale co z Tośkiem jak go odbierzesz - spytałam zatroskana
- no nie wiem, pewnie po robocie na autobus nie zdążę a kasy na taksówkę nie zabrałem..... no dobra jest jeszcze trochę dnia coś wymyślę...
szkoda mi było Krzyśka w jego przypadku zostać bez samochodu to jak zostać bez ręki. Zastanawiałam się jak mogę mu pomóc, i jakaś mała myśl rodziła mi się w głowie, ale na razie postanowiłam nic nie mówić - może Krzysiek sam sobie poradzi, a jak nie to wtedy się odezwę.
Krzysiek wydzwaniał po znajomych z prośbą czy mógłby mu ktoś pożyczyć samochód na kilka dni, ja w tym czasie poszłam po kawę
- duża latte dla Pana - próbowałam pocieszyć Krzyśka
- o jeja dziękuję Ci bardzo - odpowiedział uśmiechając się - czyli już wiem, że jak będzie pogoda to z Tośkiem na rowerze jeździmy, a jak nie będzie to...
- no dobra tylko wiesz jak u nas jest z pogodą - odparłam - albo pada, albo jest gorąco, albo mróz, albo zawsze coś...
- nie no będzie dobrze - Krzysiek nie tracił optymizmu
- wiesz co nie wiem czy to jest dobry pomysł ale mój ojciec ma salon samochodowy, może by Ci dał jakąś zniżkę??
- jaką zniżkę? o czym Ty mówisz????
- no małą Ci da jak go znam - zaczęłam się śmiać, co rozbawiło tez Krzyśka
- nie no dziękuję Ci bardzo, ale nie ma szans, coś Ty zapomnij...

Mięliśmy jeszcze kilka interwencji i znowu powróciła sprawa z rana Magdaleny Koń, na szczęście udało nam się doprowadzić ja do końca ze szczęśliwym zakończeniem.

Siedzieliśmy na komendzie i dokańczaliśmy papierkową robotę, Krzysiek pisał coś w komputerze.
- ciężki dzień, co? - zagadnęłam 
- no, słuchaj sory Emilka ale strasznie się śpieszę, muszę się jeszcze przebrać i Tośka odebrać ze szkoły, nie wiem czy zdążę po prostu
- zdążysz, zdążysz, spokojnie
- no właśnie nie wiem, na razie
- podwiozę Cię czekaj - mówiąc to wstałam i podeszłam do wychodzącego z pokoju Krzyśka
- poważnie? spytał Krzysiek z uśmiechem na twarzy
- nooo może nie jestem taka fajna jak Monika, ale czasem się przydaję, chodź bo się spóźnimy, pogadamy w samochodzie - Krzysiek stał jak wryty, no może trochę za dużo powiedziałam, ale tymi opowieściami o Monice Krzysiek mnie wkurzał,a mnie było zwyczajnie przykro, no ale Krzyśkowi była potrzebna pomoc. Poszliśmy do szatni. Przebrałam się dość szybko, dziś była ładna pogoda więc miałam tylko dżinsy i zwiewną bluzkę w kolorze zgniłej zieleni. Poszłam do samochodu.
Krzysiek przyszedł po paru minutach, wsiadł, zapiął pasy i ruszyliśmy.
- Emilka - zaczął Krzysiek - wiesz bo ja w sprawie kobiet to nie jestem bystrzakiem...
- co? - spytałam zdziwiona
- no tak, bo od rana nawijałem o Monice, jak świetnie mi się z nią pracuje, jaka jest fajna  i Monika to, Monika tamto, wiesz w ogóle nie przyszło mi do głowy, że przez takie gadanie po prostu mógłbym Cię zranić
- nie no daj spokój nie ma o czym gadać - no przyznam, że takiego wyznania się od Krzyśka nie spodziewałam, ale miło było, że zrozumiał swój błąd
- właśnie, że jest, przepraszam Cię bardzo, ja po prostu myślałem, że może masz dziś gorszy dzień i tymi historyjkami chciałem poprawić Ci humor - a wyszło zupełnie odwrotnie, naprawdę przepraszam Cię
- przeprosiny przyjęte, a teraz skończmy już ten temat, dojeżdżamy na miejsce.
Krzysiek wysiadł z samochodu i poszedł po Tośka. Ja stałam obok samochodu i czekałam na nich. Patrząc jak zbliżają się do mnie pomyślałam, że fajnie by było mieć swoją rodzinę, męża, dziecko, kogoś kto czekałby na mnie w domu gdy ja wracałabym z pracy. Co prawda Krzysiek nie miał łatwego życie, ale miał syna, miał się do kogo odezwać w domu, zazdrościłam mu tego trochę..
Krzysiek z Tośkiem podeszli do auta:
- no to jest Emilka, moja partnerka z zespołu - przedstawił mnie Krzysiek
- cześć - powiedziałam z uśmiechem do Tośka i podałam mu rękę
- cześć - odparł Tosiek
- no Emilka nam dzisiaj pomoże, a jutro może sobie na rowerach pojedziemy do szkoły - tłumaczył Krzysiek
- może być - powiedział wyraźnie obrażony Tosiek
- no to co wsiadacie?? - spytałam
- tato? a nie możemy iść pieszo? - spytał smutny Tosiek
- no ale jak pieszo??? korzystamy z pomocy Emilki, raz dwa będziemy w domu i będziemy ciupać w gałę - odpowiedział Krzysiek
- ja tam wole się przejść - odparł obrażony Tosiek i ruszył przed siebie
- Tosiek?, Tosiek!!! - krzyknął za nim Krzysiek
- wiesz co, no bo ja sobie przypomniałam, że i tak muszę jechać coś załatwić, tak, że widzimy się jutro na komendzie, dobra?- powiedziałam do Krzyśka, nie chciałam, żeby czuł się nie zręcznie..
- no dobra, przepraszam Cię za...
- spoko, nic się nie przejmuj, na razie do jutra, powiedziawszy to wsiadłam do samochodu, Krzysiek wołając Tośka pobiegł za nim. Widziałam, że mu coś tłumaczył, było mi trochę przykro, szczerze mówiąc miałam cichą nadzieję, że jak odwiozę chłopaków, to Krzysiek może zaproponuje mi kawę albo herbatę, że zobaczę jak mieszkają i poznam go trochę bliżej, w sensie prywatnie bardziej a nie tylko w pracy, nie ukrywam, że od samego początku Krzysiek mi się spodobał, nie dość, że przystojny to jeszcze ułożony, dziwiłam się Dorocie, że go tak potraktowała, no ale cóż widać dzisiaj nie było nam pisane. Rozumiałam Tośka, przeszedł ostatnio bardzo dużo, stracił matkę, a teraz jeszcze Monika z Frankiem wyjechali, nic dziwnego, że nie miał ochoty poznać mnie bliżej....
Zapięłam pasy i pojechałam do domu


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc