>> 2 << Partnerzy
6:40 zadzwonił budzik, raczej nie należałam do
rannych ptaszków, ale cóż, trzeba iść do pracy, a przy tym być na czas - głupio
by wyszło gdybym w pierwszych dniach pracy spóźniała się.
Ranek wyglądał zawsze tak samo - prysznic,
makijaż i kawa jeśli starczyło czasu - starałam się wychodzić parę minut
wcześniej z domu niż o innych porach roku, w zimę bywa różnie...
Na komendę przybyłam przed czasem, przebrałam się
i poszłam na odprawę. Cały ranek, odprawa ciągnął się jak guma, dobrze, że
Mikołaj od czasu do czasu wtrącał swoje trzy grosze na odprawie - przynajmniej
można było się pośmiać, a swoją drogą musiał mieć nie złe chody u komendanta,
nie wielu pozwoliło by sobie na takie komentarze, no tak ale Mikołaj przecież
na stałe jeździł z córka komendanta - to wszystko wyjaśnia. Podczas odprawy
okazało się, że znów dzisiaj jeżdżę w patrolu z Mikołajem, w sumie to
fajnie przypadł mi do gustu....
Po odprawie Mikołaja wezwał do siebie komendant,
a ja skorzystałam z okazji i popijając herbatkę przeczytałam kilka stron
kryminału. Po wypiciu herbaty udałam się do naszego biura, gdzie czekał na mnie
Mikołaj.
- a Ty co na posiedzeniu była?
- nie, nie na posiedzenie, w kuchni, herbatę
piłam - mówiąc to podeszłam do swojej szafki i odłożyłam książkę, Mikołaj w tym
czasie zakładał już kamizelkę.
- bo ja to książki głównie rano czytam, potocznie
mówiąc tam gdzie król piechotą chodzi
- Mikołaj....... a ja Ci powiem, że każda chwilę
poświęcałabym na książki, mogłabym nie pracować nawet,
- eee tak to się nie da, a jakie książki lubisz
czytać??
- noo jak to jakie - kryminały!
- poważnie??? kurcze to dziwie się trochę, w
końcu przez cały dzień biegamy za tymi przestępcami, prowadzimy śledztwa, a Ty
jeszcze kryminały czytasz???
- aaa wiesz jak jest dobra akcja, fajni
bohaterowie to się oderwać nie mogę...
w trakcie tej rozmowy oboje zdążyliśmy się ubrać
i byliśmy gotowi do służby.
Podczas patrolowania ulic Mikołaj zaskoczył mnie
swoim pytaniem:
- słuchaj a ty mieszkasz z kimś? Masz męża??
- a co podobam Ci się? odpowiedziałam bez
większego namysłu - w sumie Mikołaj to fajny facet, i chodziły słuchy na
komendzie, że rozstał się ze swoją żoną, a ja tak naprawdę miałam już dość
bycia samej, choć udawałam, że jestem singielką z wyboru...
- zagajam tylko rozmowę...
- niee, jestem singlem, takim wiesz zdeklarowanym
- odpowiedziałam, pewnie, że miałam dość samotnych wieczorów, kolacji, obiadów,
wyjść do kina itd. ale z drugiej strony, te rozstania są bardzo bolesne - tego
też miałam dość...
- to znaczy, ze nie szukasz swojej drugiej
połówki?
- drugiej połówki... proszę Cię, sporo się
napatrzyłam w domu, moim rodzicom nie układa się...
- no taaaak, ale to nie zawsze musi być tak, że
jak rodzicom się nie układa
- tak jasne, nie pozwoliłam mu dokończyć... - to
znaczy wiesz, nie chce żebyś pomyślał, że gadam jak jakaś sfrustrowana
dziewucha, ale tak mi jest lepiej, przynajmniej na razie dodałam po
krótkiej chwili.
na szczęście tą niewygodną rozmowę przerwał
dyżurny. Mieliśmy kilka interwencji, a później udaliśmy się na przerwę do
stołówki na komendzie.
Na stołówce pracuje Pani Zosi, wszyscy ją bardzo
lubią, nie tylko za dobre jedzenie, ale przede wszystkim za poczucie humoru.
Podczas obiadu udało nam się nawet porozmawiać
chwile z Panią Zosią - wspaniała, ciepła kobieta, ale cóż musieliśmy wracać na
służbę.
Reszta dnia zleciała mi dość szybko, i po ciężkim
dniu mogłam wracać do domu. Wychodząc z komendy natknęłam się na komendanta,
poinformował mnie,że Ola wraca do patrolowania ulic i będzie jeździć z
Mikołajem, a mnie jutro przydzieli zadania na komendzie.
Super, lepiej być nie mogło, tak dobrze się
zapowiadało, a tu proszę po dwóch dniach patrolu zostałam uziemiona..... Boże
jak ja nie nienawidzę papierkowej roboty, wszystko przez ta Olę - jakoś jej nie
polubiłam....
Dziś nie musiałam robić zakupów, ale udałam się
na krótki spacer - to mi dobrze zrobi przed snem.
Rano jak zwykle punktualnie pojawiłam się na
komendzie, okazało się, że jednak dostanę nowego partnera - sierżant Żyłka,
moja radość była krótka, to straszny szczególarz, każdą notatkę pisał pół
godziny i do tego jeszcze używa trzech kolorów długopisów - jakaś masakra, z
kimś takim nie da się pracować - nie znaleźliśmy wspólnego języka - taki dzień
pracy to istna męczarnia.
Po służbie spotkałam Mikołaja na korytarzu:
- Cześć Emilka, jak tam dziś służba z nowym
partnerem???
- Cześć Mikołaj, daj spokój - stęskniłam się za
Tobą, za nim sierżant Żyłka odpalił radiowóz.
- nie przesadzaj, chyba nie było aż tak źle???
- było gorzej, niż źle, a Ty wiesz, że on do
sporządzania notatki używa trzech kolorów długopisu????
Mikołaj uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu
- tak, tak coś słyszałem, ale Ty na pewno dasz
sobie z nim radę
- tak dzięki, na razie pa
- pa
Po pracy jak zwykle udałam się do domu i oddałam
mojej ulubionej czynności - kolejny kryminał zaliczony.
Kolejne dni na komendzie przynosiły różne zmiany
- jedne gorsze, drugie lepsze - lepsze wtedy, kiedy jeździłam z Mikołajem na
patrolu. Lubiłam z nim jeździć. Świetnie czułam się w jego towarzystwie, no i
przede wszystko doskonale się dogadywaliśmy. Bardzo ważne jest z kim się spędza
cały dzień w pracy, a Mikołaj to dusz człowiek, w dodatku charyzmatyczny i
nawet powiedziałbym, że przystojny. Kilka razy zdarzyło się, ze odwoził mnie do
domu. Tak też było i tego dnia. W sumie to był ciężki dzień pracy, a ja nie
miałam ochoty spędzać kolejnego wieczoru sama, dlatego odważyłam się i
zaprosiłam Mikołaja na herbatę. Nie odmówił... ale też nie miał za dużo czasu,
spieszył się do córek. Mimo wszystko miło było posiedzieć z kimś i porozmawiać.
Chyba jednak bycie singielka nie jest dla mnie..
Wykończona położyłam się spać
Ze snu wyrwał mnie telefon, spojrzałam na zegarek
i sama głośno do siebie powiedziałam:
- Kto może dzwonić o 5:00 rano????
- Halo
- Halo córeńko to ja mama
- Mama ??? Mamo co się stało??
- Bo widzisz ojciec się upił i..
- i co????
- Emilko możesz przyjechać i zabrać mnie stąd???
- Tak mamo, tylko muszę zadzwonić na komendę i
załatwić sobie wolne, zaraz do Ciebie zadzwonie. Ale nic Ci nie jest????
- nie, nic mi nie jest, ale boję się zostać z nim
sama...
- ok nie denerwuj się, postaram się przyjechać
jak najszybciej,
- dobrze, pa córeńko
- pa mamo
Odłożyłam telefon, wstałam z łóżka i poszłam
wziąć prysznic. Ubrałam się i zadzwoniłam do dyżurnego, komendanta jeszcze nie
było w pracy, więc to dyżurnemu zgłosiłam, że potrzebuje dziś wolny
dzień, nie było problemu...
Natychmiast pojechałam do Wadlewa.Mama już stała
w korytarzy gotowa do wyjścia:
- cześć Mamo - przytuliłam ją...
- cześć Emilko,
- jedziemy?
- tak, kochanie, jedźmy.
- a ojciec???
- śpi.
Pojechałyśmy najpierw do sklepu zrobiłyśmy zakupy na śniadanie i obiad, mama uparła się, że dziś ona gotuje, stwierdziła, że musi zając czymś głowę....
Nie wypytywałam ja o ojca, doszłam do wniosku, że sama mi wszystko opowie, jak będzie gotowa...
Było już późne popołudnie, gdy ktoś zadzwonił do drzwi, otworzyłam, to był mój ojciec, pijany oczywiście, nie chciałam go wpuścić, ale nawet nie wiem kiedy pchnął mnie tak mocno, ze straciłam równowagę a on wdarł się siłą do mieszkania.
CDN....
Komentarze
Prześlij komentarz