>>13<< Pirat

Dzisiaj Krzysiek był mocno zdenerwowany. Dzwoniła do niego Monika, jakieś komplikacje się pojawiły podczas operacji Franka. Szczerze mówiąc sama mocno się tym przejęłam i czekałam na jakieś informacje od Moniki. Krzysiek zazwyczaj radosny facet dziś był jak chmura gradowa, naprawdę cała ta sytuacja wytrąciła go z równowagi - ale wcale się nie dziwię.
Ja też nie miałam najlepszego humoru po ostatniej kolacji u rodziców. Ewidentnie ojciec nie był w najlepszej formie. jeszcze podczas akcji dzwoniła do mnie mama, ale nie mogłam odebrać, dlatego też, jak podjechaliśmy na komendę poprosiłam Krzyśka, żeby wziął mi sałatkę a sama zostałam w radiowozie, żeby zadzwonić do mamy i z nią porozmawiać.
- cześć mamo dzwoniłaś, a ja nie mogłam akurat odebrać
- chodzi o ojca, nie wiem co się z nim dzieje
- no a co tym razem?
- cały czas to samo tyle, że więcej...
- niech zgadnę, że jesteś beznadziejna, że źle mnie wychowałaś, że w ogóle co to ma być itd.  ...
- wiesz jaki on jest kiedy się napije, nakręca się na wszystko, aa a wczoraj wściekł się jeszcze bardziej niż zwykle..
- no ale nie chcesz chyba powiedzieć, że podniósł na Ciebie rękę?
- nieee aż tak źle nie było zdążyłam zejść mu z oczu, rozbił tylko kilka sprzętów w kuchni
- dobra mamo słuchaj to zrobimy tak spakuj parę rzeczy, ja przyjadę po Ciebie po służbie i po prostu pojedziemy do mnie
- a potem co?
- no zostaniesz u mnie na parę dni i może ojciec się opamięta
- to bez sensu...
- no ale mamo jak bez sensu, to na co Ty chcesz czekać?
- pooprawi mu się, p czasie zawsze mu się poprawiało
- no ale jak Ty to sobie wyobrażasz?
- coś wymyślę, muszę kończyć
- mamo poczekaj chwilę!
- wiem córeczko, że się martwisz ale ja potrzebowałam się tylko komuś wygadać, miło było Cię słyszeć odezwę się jeszcze
W momencie kiedy mama się rozłączyła do radiowozu podszedł Krzysiek
- słuchaj Emilka nici z tego obiadu bo drugi partol przywiózł właśnie Wiśniewskiego.
- ok - odpowiedziałam nie patrząc na Krzyśka
- wszystko w porządku - spytał Krzysiek?
- tak - odpowiedziałam - idziemy, widziałam, ze nie przekonałam Krzyśka, że u mnie jest ok, ale byłam mu wdzięczna, że nie drążył tematu. Zabraliśmy się do roboty, i na chwilę zapomniałam o kłopotach z rodzicami.
Reszta służby zeszła szybko. Krzysiek spieszył się do domu do Tośka no i liczył na to, że może Monika się odezwie na skaypie. Ja natomiast do domu nie spieszyłam się w ogóle, ogarnęłam papiery żeby być na bieżąco. Postanowiłam się przejść do parku, zaczerpnąć świeżego powietrza. Chodziłam alejkami bez wyraźnego celu, zamyślona. Zastanawiałam się czy powinnam coś zrobić w kwestii rodziców. Z ojcem od zawsze były problemy, ale rzeczywiście od jakiegoś czasu było coraz gorzej. Najbardziej martwiła się o mamę, bałam się, żeby ojciec w szale czegoś jej nie zrobił, ale nie mogłam jej pomóc jeśli ona nie chciała mojej pomocy. W tych rozmyślaniach nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno i nieprzyjemnie chłodno. Nagle rozległ się dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił ojciec. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty z nim rozmawiać ale odebrałam:
- słucham - odparłam oschle
- może tak trochę grzeczniej do ojca byś się zwracała, nie tak Cię wychowałem - wykrzykiwał 
- jesteś pijany
- i co z tego
- zadzwoń do mnie jak wytrzeźwiejesz
- nie ja teraz chce z Tobą rozmawiać!
- ale ja nie będę z Tobą rozmawiać dopóki nie wytrzeźwiejesz tato
- jak śmiesz tak do mnie mówić Ty gówniaro!
- tak to na pewno nie będziemy rozmawiać do widzenia!
Rozłączyłam się, ojciec próbował jeszcze raz się do mnie dodzwonić ale wyłączyłam telefon. Zawróciłam i udałam się do samochodu.
W domu byłam po kilkudziesięciu minutach. Ta pustka i samotność coraz bardziej mi doskwierały, ale tak naprawdę nawet nie miałam czasu, żeby rozejrzeć się za jakimś facetem,wszyscy moi znajomi albo już się pobrali albo byli w stałych związkach, niektórzy mięli już dzieci, tylko mnie jakoś nie udało się znaleźć tej drugiej połówki. Może byłam zbyt wybredna - hmm - sama nie wiem, ja tylko chciałam faceta, który będzie mnie kochał, szanował, otoczy mnie opieką, będzie troskliwy, faceta który będzie dla mnie wsparciem w takich sytuacjach jak ta dzisiejsza, faceta z którym będę chciała się zestarzeć...


Kolejny dzień służby, a ja byłam cały czas w podłym nastroju, ostatnia wychodziłam z komendy, pierwsza przychodziłam. Dzisiaj było podobnie. Zdążyłam wypić kawę i przeczytać trochę książki gdy w pokoju pojawił się Krzysiek
- Cześć Emilka,
- Cześć, gotowy?
- jeszcze dosłownie chwilka, dobra?
- to ja zaczekam w radiowozie - nie chciałam Krzyśkowi przeszkadzać, ewidentnie zajęty był sms-owaniem,
- nie nie nie, poczekaj Emilka z Moniką piszę, pół sekundy i będę gotowy,
- co tam u niej, ja ranek? - spytałam bez większego zainteresowania
- no dobrze, lekarze mówią, że to dzielny pacjent, jest ok
- no to dobrze, to Monika odetchnęła z ulgą - ta wiadomość ucieszyła mnie
- no w końcu wiesz, najgorsze za nimi teraz już tylko lepsze, 
- cieszę się - odpowiedziałam smutnym głosem
- Pani sierżant, melduję gotowość do służby - mówiąc to Krzysiek stanął na baczność i zasalutował mi
- spocznij, hmmm widzę, że ktoś tu ma dobry humor
- nooo osobiście uważam, że dobry humor powinien być na wyposażeniu każdego policjanta
- taaa, jestem dzisiaj jakaś taka niedoposażona, niestety
- co się stało? - spytał wyraźnie zatroskany Krzysiek, jednocześnie podchodząc do mnie
- niby nic, problemy rodzinne - powiedziałam przygnębiona
- z własnego doświadczenia powiem, że problemy rodzinne po jakimś czasie mijają - próbował pocieszyć mnie Krzysiek
- mmm, a zaraz potem pojawiają się kolejne, chodźmy

**Krzysiek
od momentu jak tylko wszedłem do pokoju widziałem, że z Emilką coś jest nie tak, była gotowa do służby, siedziała przy książce i kawie ale tak naprawdę była przygnębiona i wpatrzona w ścianę. Próbowałem ja jakoś pocieszyć ale póki co nie bardzo mi to wychodziło. Poczekam na odpowiedni moment może mi powie o co chodzi. W końcu chciałbym, żeby wiedziała, że jestem nie tylko jej kolegą z patrolu ale także przyjacielem i zawsze chętnie jej pomogę - we wszystkim. Może kiedyś spojrzy na mnie trochę inaczej??? Bardziej przychylnym okiem..

**Emilka
Udaliśmy się do radiowozu i rozpoczęliśmy patrolowanie ulic. Liczyłam na to, że temat z porannej rozmowy jest już zamknięty, ale jednak myliłam się.
- Emilkaaa?? - zaczął Krzysiek
- Tak?
spojrzał na mnie i powiedział:
- wiesz, że tak długo nie pociągniesz..
- to znaczy?
- no nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, że jestem wścibski, no tylko martwię się o Ciebie... dlaczego Ty jesteś smutna???
- no dobra powiem Ci, w sumie to nie jest żadna tajemnica po prostu chodzi o to, że ..
- 06 dla 00 - w tym momencie odezwał się dyżurny
- no to sobie pogadaliśmy - powiedział wkurzony Krzysiek
chwyciłam za radio i odpowiedziałam na wezwanie:
- zgłaszam 06
- mamy wezwanie na ulicę Mickiewicza 7/4
- a co się dzieje? - spytałam
- prawdopodobnie włamanie, policję zawiadomił sąsiad, a właścicieli nie ma w domu
- dobra jedziemy tam
- włączcie sobie górę z zachowaniem, bez odbioru
- to co? rura? zwróciłam się do Krzyśka
- nooo, no ale mów co Ci leży na sercu - powiedział z troska Krzysiek
- aaa daj spokój, lepiej się skupmy na drodze
- ok
- duży ruch dzisiaj
- tak

Jazda na sygnale nie była dobrym momentem na pogaduszki. Kierowcy często nie wiedza jak się mają zachować, jak widzą rozpędzony radiowóz, dlatego musimy zachować zasadę ograniczonego zaufania, a ja wolałam nie zawracać w tym momencie głowy Krzyśkowi moimi problemami.
Dojechaliśmy na miejsce interwencji. Początkowo sprawa wyglądała  standardowo. Razem z Krzyśkiem myśleliśmy, ze właściciele gdzieś wyjechali i pod ich nieobecność ktoś się włamał do mieszkania. Jednak sprawa wyglądała zupełnie inaczej.
Na schodach czekał na nas mężczyzna
- Dzień dobry, sierżant Drawska, starszy posterunkowy Zapała, komenda miejska policji we Wrocławiu, to Pan do nas dzwonił?
- dzień dobry, tak ja dzwoniłem, schodzę rano do pracy, patrzę drzwi otwarte, pukam, wołam, nikt nie odpowiadał więc wszedłem, zresztą sami niech Państwo zobaczą
- nie nie my nie możemy wchodzić jeśli nie towarzyszy nam właściciel - odparł Krzysiek  - a dzwonił Pan do nich? - dodał
- tak dzwoniłem, ale syn nie odbiera, a stary po śmierci się rozchlał..
- ale wiem Pan gdzie on jest? - spytałam
- nie nie wiem, pewnie gdzieś chleje...
Spisaliśmy dane od tego mężczyzny, i poleciliśmy aby udał się do swojego mieszkania. Sami zajęliśmy się dalszymi działaniami. Następnie wróciliśmy do patrolowania ulic. Jechaliśmy już chwilę, gdy nagle przed nami jakiś pirat przejechał na czerwonym świetle. Reakcja Krzyśka była natychmiastowa...
- co za koleś no jak można na czerwonym świetle przed nosem policji przejechać?? włącz górę Emilka
Posłusznie wykonałam prośbę Krzyśka
- co za pirat wstrętny, po prostu...
Po chwili dogoniliśmy tego kolesia, wskazałam mu, żeby zjechał na bok, gdy go mijaliśmy zobaczyłam kto siedzi za kierownicą. Byłam w szoku to był mój ojciec - sparaliżowało mnie, spojrzałam na Krzyśka i zaniemówiłam
- co się dzieje? - spytał Krzysiek, co się stało??
- no nic, w sumie to nic - wydukałam
- Emilka mów co się dzieje, szybko???
Spojrzałam jeszcze raz szybko za siebie upewniając się czy dobrze zobaczyłam i nie miałam już wątpliwości...
- to mój ojciec - powiedziałam i z przerażaniem w oczach spojrzałam na Krzyśka, po chwili dodałam - właśnie zatrzymałam mojego starego
Krzysiek tylko wzdychnął i pokręcił głową. Ostatnio bardzo kiepsko dogadywałam się z ojcem, dzień wcześniej pokłóciłam się z nim przez telefon, a następnego dnia zatrzymałam go za złamanie przepisów, no już po prostu gorzej być nie mogło... 
Wysiedliśmy z radiowozu
- Ty z nim gadaj, dobra?
- Czemu ja, to przecież jest Twój ojciec 
- kurcze głupia sytuacja, no a poza tym ja w ogóle nie mam ochoty z nim gadać 
- ok - odparł Krzysiek
Ruszyliśmy w stronę zatrzymanego samochodu
- Dzień dobry starszy posterunkowy Krzysztof Zapała komenda miejska policji  sierżant yyyy Emilia Draaawsska
Stałam obok Krzyśka i patrzyłam na radiowóz nie miałam ochoty z nim gadać ani na niego patrzeć...
- no kto by pomyślał, moja córka z groźną miną - wycedził ojciec, po czym dodał - zrobiłem coś nie tak Emilko??
- tak - odparł Krzysiek - proszę Pana przejechał Pan na czerwonym świetle i proszę wszystkie pytania kierować do mnie, dobrze? dodał
- ooo kurczę, no to się zagapiłem, no ale przecież chyba nic się nie stało? 
- poproszę od Pana dokumenty
- no a upomnienie nie wystarczy? - spytał mój ojciec
Stałam tam i przysłuchiwałam się i czułam jak narasta we mnie gniew i ciśnienie, nie wytrzymałam, odezwałam się
- prawo jazdy, dowód rejestracyjny i ubezpieczenie
- Emilia, nie rób scen, przecież nie wlepisz mandatu własnemu ojcu??
- złamałeś przepisy, tak??!!! 
- nowy nabytek - wtrącił się Krzysiek chcąc rozładować napiętą sytuację
- no właśnie nie dawno kupiłem tę furę, i chciałam ja trochę przetestować , może przejechałem, na późnym pomarańczowym, no ale przecież nikomu nic się nie stało no nie?
uśmiechnęłam się tylko z ironia pod nosem, cały mój ojciec, złamał przepisy ale nikomu nic się nie stało, więc nie ma tematu...
- dobrze niech Pan uważa następny raz - mówiąc to Krzysiek oddał dokumenty mojemu ojcu
- a Wy jeździcie tym gratem??? Przecież on się chyba zaraz rozsypie?
- jakoś dajemy rade - rzekł Krzysiek
- może Tobie to wystarczy ale moja córka powinna jeździć czymś lepszym
- tato!!??
nie wytrzymałam, tego było już za wiele, mam nadzieję, że Krzysiek nie będzie miał mi za złe, że postawiłam go w tak niekomfortowej sytuacji, naprawdę starałam się jak mogłam żeby oddzielić życie osobiste od zawodowego, ale wyszło jak wyszło
- będzie mandat w wysokości 500 zł i 3 punkty karne, przyjmujesz?
- co? spytał zdziwiony ojciec
- czy mandat przyjmujesz? byłam nieugięta
- przecież... zresztą stać mnie na taki wydatek, dzisiaj więcej zapłaciłem na myjni, a policja w tym kraju to SĘPY!! mówiąc to sięgnął do portfela po pieniądze
- proszę się uspokoić - poinstruował go Krzysiek , a po drugie proszę to schować, zapłaci Pan przelewem
- jestem spokojny tylko nie mogę patrzeć jak moja córka pracuje na ulicy za psie pieniądze...!!
w tym momencie nie wytrzymałam, nie mogłam już tego dłużej słuchać, zwróciłam się do Krzyśka, że idę do radiowozu wypisać mandat, a ich zostawiłam samych
- w tej robocie to nie zarobisz nawet na alufelgi do mojej fury - powiedział zdenerwowany Drawski

**Krzysiek
strasznie dziwnie się poczułem,  ojciec Emilki był bardzo nieprzyjemny i zachowywał się jakby mu było wszystko wolno, Emilka była roztrzęsiona, zdenerwowana, chciałem jak najszybciej zakończyć te interwencję. Współczułem Emilce.

**Emilka
Po całej tej interwencji wróciliśmy do patrolowania ulic
- nieprzyjemny typ co? zwróciłam się do Krzyśka
- kto?
- no mój ojciec, myśli kurde, że jak ma kupę hajsu i salon samochodowy to mu od  razu wszystko wolno, ja nie wiem jak on mógł nas tak potraktować...
- nie denerwuj się Emilka, wiesz jak jest no różni ludzie mają różny stosunek do służb mundurowych, no taki urok tej roboty 
- no dobra, ale do córek zazwyczaj mają pozytywny... no odkąd pamiętam to mi cały czas mówi, że ja mam pracować u niego!, nigdzie indziej tylko u niego!
- mam pomysł ...
Krzysiek zaparkował na poboczu, zapytał mnie czy możemy zrobić krótką przerwę po czym wysiadł z radiowozu...

*Krzysiek
Tak strasznie było mi żal Emilki, nie mogłem patrzeć jak się zadręcza  całą tą sytuacją, postanowiłem choć spróbować ją rozbawić. W pobliżu była cukiernia, która bardzo dobrze znałem, mieli tam zajebiste pączki, najlepsze w całym Wrocławiu. Kupiłem 4 i wróciłem do radiowozu

**Emilka
Krzysiek  wrócił po chwili z pączkami
- proszę na doła najlepszy jest cukier - powiedział uśmiechnięty Krzysiek
Od samego patrzenia na niego, te pączki uśmiechnęłam się
- wariat - pójdzie mi w biodra - odparłam
- dobrze, teraz nie myślimy o biodrach tylko czekaj musisz się skupić!. Są specjalne zasady gry, ten kto się obliże pierwszy, nawet trochę przegrywa ok?
- nigdy mnie nie przestaniesz zadziwiać
- proszę bardzo
- dzięki
Krzysiek wziął się od razu za pałaszowanie pączka
- no ale tak na poważnie to jest chyba najlepsza cukiernia w całym mieście - mówił przełykając - Tosiek po prostu zwariował na punkcie tych tych
- oblizałeś się - powiedziałam gdy zobaczyłam, jak Krzysiek oblizuje usta, zresztą bardzo zmysłowe usta, 
- nie nie oblizałem się
- no oblizałeś się mówiąc to śmiałam się 
- nie nie oblizałem się
- oblizałeś..
- no a kto to widział, jak mi to udowodnisz?
- no ja widziałam
- absolutnie ja się nie zgadzam
- no proszę Cię, przecież trzeba grać fer play, no oblizałeś się
- no dobra gratuluję
- no dziękuję 
Przekomarzaliśmy się tak dobra chwilę, zajadając się pączkami. Krzysiek to jest złoty chłopak, w moment poprawił mi humor... 
- to co jeszcze po jednym? - spytał z szelmowskim uśmiechem Krzysiek
- niech się zastanowię... 
- aaa rozumiem, teraz se Pani sierżant kalorie oblicza taaak??? ile wchodzi w biodra...
- takk dokładnie zastanawiam się ile przysiadów będę musiał zrobić, żeby to spalić
- dajesz
- doobra

Po pączkach przystąpiliśmy do dalszych działań.
po służbie wychodząc z komendy Krzysiek próbował mnie jeszcze pocieszyć
- A Ty się Emilka nie przejmuj tak tatą , wiesz prędzej czy później zrozumie, że to co robisz, to jest jedyna rzecz w Twoim życiu, którą kochasz
- yhmmm, już to widzę
- zaakceptuje to, ja lecę do Tośka,
- dzięki
- na razie
- powiedz mi Krzysiek skąd Ty bierzesz na to wszystko siłę, co?
- na co?
- no po takim ciężkim dniu, idziesz do domu, zajmujesz się dzieckiem, szacun!
- no wiesz co Tosiek jest grzeczny, tak naprawdę w domu to ja odpoczywam
- no chyba, że tak..
- no..
- a jeszcze jedno, dzięki
- za co??
- no jak to za co za pączki
Krzysiek zaczął się śmiać
- następnym razem będą eklerki, czy ptysie, ja stawiam - powiedziałam
- no nie będę się kłócił Pani sierżant
- no ja myślę
- na razie
- trzymaj się, cześć

Jeszcze przez chwilę patrzyłam z uśmiechem na twarzy jak Krzysiek odchodzi, po czym podpisałam się na liście obecności i tez wyszłam z komendy.  Krzysiek wracał do swojego syna a ja do pustego domu. W kółko jedno i to samo, praca, dom, praca i problemy rodziców. Powoli miałam tego wszystkiego dość!
-






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc