>>12<< Mój ideał faceta
Gdy zaszłam do pracy, na komendzie w pokoju siedział już Krzysiek - bawił się telefonem.
- Siemano - powiedziałam wesołym głosem do Krzyśka
- Cześć - odpowiedział raczej smutno
Podeszłam do szafki, zasięgłam po kamizelkę i zaczęłam się ubierać
- a mów jak tam Twój złom???
- a wiesz, że zdarzył się cud - odparł Krzysiek - miał nie chodzić a chodzi...
- no żartujesz - uśmiechnęłam się
- taaak ja jestem po prostu przekonany, że ten mechanik zostanie patronem fachowców..
- no to git
- słuchaj Emilka
- mmmm - mruknęłam przeglądając papiery
- chciałem Cię przeprosić
- za co? - w tym momencie podniosłam głowę i spojrzałam na Krzyśka, był jakiś dziwnie smutny, zmieszany, sama nie wiem
- za tą całą wczorajszą akcję z Tośkiem ...
- daj spokój przecież to dzieciak jest.....
- no ale wiesz jak jest, nie usłuchany, tato kup mi to.., a jak nie kupię to cały dzień później marudzi
- nie opowiadaj w ten sposób, dzieci nie są takie wyrachowane....
Krzysiek uśmiechnął się i wyraźnie ożywił
- no i właśnie teraz widać, że nie masz dzieci - powiedział Krzysiek
Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Fakt nie mam dzieci, są takie dni, w których myślę sobie, że bardzo chciałabym mieć dzieci, rodzinę....
- Ty ale Monika to się bardzo dobrze dogadywała z Tośkiem, nie?
- no ale wiesz o co chodziło, ona miała kartę przetargową, Franek, Sierżant (pies Franka) bawili się razem..
- czyli powinnam kupić psa - skwitowałam i zaczęłam się śmiać
- no wiesz o co chodzi odziedziczyliśmy sierżanta, ale Ty powinnaś się o dziecko postarać...
No ale mi ten Krzysiek wyjechał - no w sumie mogłabym się postarać na przykład z Tobą - pomyślałam, ale nie mogłam tego przecież na głos powiedzieć
- hmmm świetny pomysł, sama??, to znajdź mi faceta to się postaram.....
- no to proszę w jakich gustujesz - spytał Krzysiek?
Patrzyłam na niego i lekko się uśmiechałam
- no mów, w jakich facetach gustujesz - ponaglał mnie Krzysiek
W co ten Krzysiek sobie ze mną pogrywa, hmmm naprawdę chcesz usłyszeć w jakich facetach gustujesz - proszę bardzo, ja Ci zaraz pokażę - słowa i myśli same mi się w głowie kotłowały
Spojrzałam na Krzyśka a on tylko zachęcająco pokręcił głową i uśmiechnął się, swój wzrok skupiłam na jego ustach, sama nie wiem czemu ale wyobraziłam sobie ja Krzysiek wstaje, podchodzi do mnie, a ja wciąż tylko widziałam jego usta. Był tak blisko, pachniał cudownie, i jego usta, miękkie, delikatne, zbliżały się do moich, wyraźnie coś mówił
- no mów jaki facet by Ci się spodobał - powiedział głośniej Krzysiek - te słowa wyrwały mnie z zamyślenia i sprowadziły na ziemię, ok pomyślałam, sam tego chciałeś:
- yyy no taki żeby był wiesz, przystojny, ale nie za bardzo, ale przystojny
- yhmmm
- żeby był brunetem, miał jasne oczy brodę - w tym momencie nie potrafiłam spojrzeć Krzyśkowi w oczy, bo przecież chyba oboje zdawaliśmy sobie teraz sprawę o kim mówię... żeby był czuły, troskliwy kochający, no ale nie takie ciepłe kluski, tylko żeby był no wiesz facetem, żeby miał charakter
**Krzysiek
Co jest, przecież ona mówi - wpisz, wymaluj - o mnie, kurczę nic z tego nie rozumiem.... W sumie Emilia to bardzo fajna i ładna dziewczyna, ale romans w pracy w dodatku z dowódcą - hmmm? Nie wiem może za dużo sobie wyobrażam, a ja wcale Emilii się nie podobam, kurcze sam nie wiem co o tym myśleć, myśleć - Boże co ja mówię, przecież tu w ogóle nie ma o czym myśl, pewnie Emilia mnie sprawdza....
- oczywiście - odparł Krzysiek - wiem gdzie takiego znajdziesz, oczywiście, że wiem
- gdzie? spytałam jego odpowiedź zaintrygowała mnie, czyżby połknął haczyk???
- jak sobie otworzysz książkę to tam masz Baśnie Andersena, pod hasłem Książe...
- spadaj - odpowiedziałam bez namysłu, a już myślałam, że zajarzył o co mi chodzi..... idziemy powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Słyszałam jak Krzysiek się śmieje... Doszliśmy do radiowozu i ruszyliśmy na patrol.
Słyszałam jak Krzysiek się śmieje... Doszliśmy do radiowozu i ruszyliśmy na patrol.
- a wiesz co - zaczął Krzysiek - tak sobie pomyślałem, że może w ramach przełamywania lodów wpadłabyś dzisiaj do nas na kolację? No wiesz pogadamy, coś sobie zamówimy, może chińczyka, fajnie będzie
**Krzysiek
Hmm tak z ta kolacją to był bardzo dobry pomysł, a po minie Emilki widzę, że jej też się spodobał, na takiej kolacji, będziemy mogli sobie pogadać, lepiej się poznać, może uda mi się wybadać Emilkę w sprawach damsko - męskich, jakoś nie chce mi się wierzyć, że taka fajna laska nie ma faceta...
- no ale co zapraszasz i proponujesz jedzenie na telefon - odparła Emilka
- no kiepski ze mnie kucharz to prawda
Uśmiechnęłam się
- wiesz co szczerze mówiąc to chętnie tylko kurcze nie dzisiaj, bo już..
- a coś masz tak? - spytał Krzysiek
- taaak, obiecałam, że pojadę do rodziców - mówiąc to wyraźnie posmutniałam. Szczerze mówiąc wolałabym iść na kolację do Krzyśka...
- ok, a coś nie skaczesz z tego powodu - stwierdził Krzysiek
- no bo już wiem jak to będzie wyglądało, wiesz zacznie się narzekanie
"dlaczego Ty Emilko jesteś starą panną?"
" dlaczego Ty jeszcze nie masz dzieci? "
"ile my możemy czekać na wnuki?"
"a ślub kiedy będzie"
- zresztą wiesz jak to jest - dodałam
- no właśnie nie wiem - odpowiedział Krzysiek
- o Jezu Krzysiek przepraszam Cię zapomniałam - mówiąc to dotknęłam jego przedramienia, Boże jak ja mogłam coś takiego wypalić, przecież Krzysiek wychował się w domu dziecka..
- przestań, stare dzieje
Na szczęście naszą rozmowę przerwał nam dyżurny kierując nas na interwencję.
W tym dniu sporo się działo, więc cieszyliśmy się oboje gdy dyżurny wysłał nas na przerwę. Obiad zjedliśmy na stołówce w komendzie. Oboje zdecydowaliśmy się na makaron z sosem bolognese. Krzysiek wspominał ostatnia interwencję, która dotyczyła samotnej matki, była poszukiwana za niezapłacenie mandatu. Spisaliśmy jej aktualne dane i wróciła do domu. Krzysiek cieszył się z takiego obrotu sprawy. To w nim bardzo lubiłam, że na wszystko ma takie ludzkie spojrzenie. Jak ktoś popełni jakiś drobny błąd albo w wyniku życiowych zawirowań wpadnie w jakieś kłopoty to on zawsze martwi się o takie osoby...
- opowiedz mi coś o tej wieczornej kolacji - powiedział Krzysiek między jednym a drugim kęsem
- daj mi spokój, nie ma o czym gadać - odparłam oschle, ale naprawdę nie miałam ochoty ani na tą kolację ani na rozmowę o niej
- a Twoi rodzice są tutaj czy tam?
- w Wadlewie - odpowiedziałam
- yhm w Wadlewie - powtórzył Krzysiek
-yhm
- wolałabyś żeby byli tutaj co?
- ooo wiesz, co za blisko to nie zdrowo..
- co za dużo hmmhmm
- no w sumie na jedno wychodzi - odparłam
- mm z 50 km stąd?
- no pół godziny jazdy od Wrocławia
- a Ty się wychowywałaś w bloku czy w domu?
- w domu
- fajnie, zawsze jak byłem mały to chciałem mieć dom z ogródkiem
- noo tam jest taki duży dom, duży ogród, wypieszczony, zadbany
- ekstra
- trawka równo przystrzyżona, drzewka równo posadzone, wszystkie kwiatki od linijki, w ogóle to jest taki cały dom od linijki i w kant...
A nie potrzebnie dałam się wkręcić Krzyśkowi w tą rozmowę o moim domu, on wychowywał się w domu dziecka, a ja niby miałam piękny dom i rodziców, ale co z tego, jak wszystko to było na pokaz - idealnie aż do przesady ale w rzeczywistości ojciec porywczy, alkoholik, perfekcjonista nie znoszący jak coś nie idzie po jego myśli i wiecznie broniąca go matka...
Krzysiek chyba tez zrozumiał, ze nie ma dalej sensu rozmawiać na ten temat bo posiłek dokończyliśmy w ciszy. Udaliśmy się do radiowozu.
- Kurcze zrobiłem się jakiś bardzo senny po tym obiedzie - powiedział Krzysiek
- a bo ja nie potrzebnie wkręciłam Cię w ten makaron, to takie zapychacze - odparłam
- a to co koleżanka podąża za obecnie obowiązującymi trendami?
- a jakimi trendami?
- no regularne żywienie, siłownia, koktajl z jarmużu
- nie no coś Ty, kiedy miałabym to robić, po prostu jak jem mięso, to jem je tylko z warzywami
- ach, a ćwiczysz coś żeby utrzymać taką sylwetkę?
- a proszę nie podrywać dowódcy, halo...!
- nawet bym nie śmiał....
Tak naprawdę to nie miałabym nic przeciwko gdyby Krzysiek mnie podrywał - pomyślałam i uśmiechnęłam się
**Krzysiek
Kurcze fajna dziewczyna z tej Emilki, początkowo wydawała mi się taka wyniosła, że zadziera nosa, ale z dnia na dzień coraz bardziej ją lubię, ma poczucie humoru, piękny uśmiech i te jej oczy - można w nich utonąć
**Emilka
Po tej rozmowie odezwał się dyżurny, okazało się, że gość z porannej interwencji jest poszukiwany za morderstwo sprzed 30 lat i dokładnie dziś mija te 30 lat. Musieliśmy go szybko znaleźć. Szczęście nam dopisało i udało się go zatrzymać, choć sytuacja była bardzo groźna - nie dość, że uciekał to jeszcze był uzbrojony w nóż. Jednak Krzyśkowi udało się go obezwładnić i doprowadzimy go do aresztu.
To był długi i męczący dzień a mnie jeszcze czkała kolacja z rodzicami. Wiedziałam, że służba może się przeciągnąć dlatego też przygotowałam sobie ładniejsze ciuchy na przebranie. Założyłam zieloną sukienkę przed kolano, była lekka i przewiewna odpowiednia do dzisiejszego dnia, a jadąc na kolację do rodziców chciałam ładnie wyglądać. Poprawiłam makijaż i upięłam włosy. Weszłam jeszcze do pokoju po torebkę. Krzysiek akurat pakował się
- Wow Emilka pięknie wyglądasz - powiedział Krzysiek nie odrywając wzroku ode mnie, trochę głupio się czułam, nie byłam przyzwyczajona do tego rodzaju komplementów - ta sukienka idealnie do Ciebie pasuje i podkreśla Twój kolor oczu - dodał, dalej się gapiąc
- dziękuję, uśmiechnęłam się niepewnie
- hmm żałuję, że to nie ze mną idziesz na tą kolację, trzymaj się na razie pa - powiedziawszy to wyszedł z pokoju, stałam jak wmurowana, też żałowałam, że to nie do Krzysiak idę...
Zabrałam torebkę, i zeszłam na dół do samochodu. Droga była spokojna, nie było dużego ruchu, więc dość szybko dojechałam na miejsce. Drzwi otworzyła mi mama.
- Cześć mamo - przywitałam sie i pocałowałam ją w policzek
- cześć córeńko - odpowiedziała i odwzajemniła gest
Weszłam do domu odłożyłam torebkę na sofę i udałam się na taras, gdzie przy zastawionym stole siedział mój ojciec
- cześć tato, mówiąc to pochyliłam się, żeby cmoknąć go na powitanie w policzek
- nie przepraszasz za spóźnienie? - spytał oschle, spojrzałam na zegarek i odpowiedziałam:
- no przecież byliśmy umówieni na ósmą
- byliśmy, jest dwie po - stwierdził
- to co mam Cię przepraszać za dwu minutowe spóźnienie? usiadłam wkurzona
- ja zaraz podam zupę - wtrąciła się mama
- co tam słychać - spytałam hamując łzy w oczach
- a wszystko w porządku córciu, jakoś sobie powolutku radzimy- odpowiedziała mama
- Ty tak normalnie po ulicy chodzisz? - zaczął z pretensjami w głosie ojciec
- nie rozumiem - odparłam
- no w tej sukience, Ty pracujesz w Policji czy w Burdelu????
- Andrzej przestań! - krzyknęłam mama
- nie przerywaj mi kiedy rozmawiam z córką! - odburknął
- już nie rozmawiasz, dowiedzenia - mówiąc to wstałam od stolika i z płaczem wybiegłam z domu
- Emilka??? - krzyknęłam mama
- Zostaw ją! krzyknął ojciec uderzając pięścią w stół - siadaj!
Zalana łzami dojechałam jakoś do domu. Zatrzymałam samochód na parkingu i zastanawiałam się co zrobić, wyjęłam telefon, miałam ochotę zadzwonić do Krzyśka, pojechać do nie go, po prostu chciałam, żeby ktoś mnie przytulił i powiedział że wszytko będzie dobrze. Po chwili namysłu zabrałam swoje rzeczy i wysiadłam z samochodu. Udałam się do domu. Przecież nie mogę Krzyśka obarczać swoimi problemami, nie znamy się jeszcze na tyle dobrze, muszę poradzić sobie z tym sama, zresztą zawsze byłam sama i ze wszystkim sama musiałam sobie radzić i tym razem też tak będzie.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w sapa koszulkę nocną, na ramionkach - było mi zimno więc założyłam szlafrok. Nalałam sobie kieliszek białego wina i poszukałam kolejnej książki do przeczytania. Tym razem dla odmiany to był romans. Wślizgnęłam się pod kołdrę i oddałam lekturze. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Komentarze
Prześlij komentarz