>>4<< Kolejny partner..
Dzień rozpoczął się nieciekawie, najpierw ból pleców, a teraz samochód odmówił mi posłuszeństwa.
Na szczęście na komendę dotarłam na czas, szybko się przebrałam w mundur i udałam na odprawę.
- Ciekawa co dzisiaj przydzieli mi komendant?? - zadałam sobie pytanie w duchu. Zazwyczaj siedziałam na komendzie w papierach albo jeździłam w zastępstwie.
Do pokoju wszedł komendant i zaczął odprawę. Zwróciłam uwagę na wolne miejsce obok Moniki Kownackiej - nie było Krzyśka, co prawda krótko tu pracuję, ale zdążyłam się już przekonać, że Krzysiek jest obowiązkowy i nie należy do spóźnialskich.
Pod koniec odprawy komendant poinformował nas, że dziś jeżdżę w patrolu z Monika i to ona jest dowódczą.
Gdyby wzrok mógł zabijać - to właśnie byłabym trupem! Spojrzenie i mną Moniki mówiły wszystko, ewidentnie nie podobało się jej, że dziś razem będziemy patrolować ulice.... Nie wiem o co jej może chodzić, w końcu jeszcze razem nie jeździłyśmy.
Monika wybiegła z pokoju jak oparzona za komendantem - pewnie poprosi o zmianę partnera....
Poszłam do naszego pokoju przygotować się do służby, po chwili przyszła tez Monika.
Kręciłam się w kółko, chciałam z nią porozmawiać, o tym co się stało na odprawie ale nie wiedziałam jak zacząć... chyba najlepiej wprost zapytać, podeszłam do niej bliżej, oparłam się o szafkę i zaczęłam rozmowę:
- Monikaaa?
- tak?
- mogę Cię o coś spytać?
- no jasne
- powiedz, tylko sory, że tak wprost, ale czy Ty masz coś przeciwko mojej służbie?
- NIEEE, ale czemu, skąd Ci to przyszło do głowy???
słysząc te słowa uśmiechnęłam się lekko i odetchnęłam z ulgą
- no bo wiesz, stary jak powiedział dzisiaj, że jeździmy razem to zrobiłaś taka minę....
- aaa o to Ci chodzi, nie wiesz co próbuję, od rana dodzwonić się do Krzyśka, on nie odbiera, wziął urlop na żądanie - no nie wiem co się dzieje, martwię się
Widziałam, że Monika naprawdę martwi się o Krzyśka, chciałam ja jakoś pocieszyć, ale sama nie wiedziałam jak
- ale myślisz, że coś się stało? - spytałam z troska w głosie.
- właśnie nie wiem, to jest w ogóle do niego nie podobne
Nie wiedziałam co mam więcej powiedzieć dlatego spytałam czy się zbieramy. Monika potwierdziła, kazała ubrać mi pod kurtkę polar b jak to ujęła "dziś ma być cholernie zimno" - jakbym słyszała swoją matkę. Próbowałam ją przekonać, że w tym polarze wyglądam okropnie, ale na nic zdały się moje tłumaczenia i prośby, naszą dyskusję skwitowała, że to jest rozkaz i bez gadania udałyśmy się do radiowozu.
Nie znałam Moniki za dobrze ale odniosłam wrażenie, że jest taka bardzo stanowcza, zasadnicza..
Patrol przebiegał spokojnie, a podczas krótkich przerw między jedną a drugą interwencją, bliżej poznawałyśmy się z Moniką. Dobrze mi się z nią rozmawiało, ma fajną energię, poczucie humoru, ja to sobie bardzo cenię w ludziach, czuję, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić.
Było już popołudniu gdy odezwał się dyżurny
- 00 zgłoś dla 06
- 06 zgłasza się - odezwała się Monika
- Wy ta przerwę to dziś bierzecie, bo ja bym wolał, żeby nie...
o patrz, z tego wszystkie zapomniałyśmy - odezwałam się do Moniki
- dobra, dobra, Ty tam nie cwaniakuj tylko wpisz nas teraz,
- ok - bez odbioru.
- Emilka - bo ja Cię zapomniałam zapytać, czy w przerwie mogłybyśmy podjechać do Krzyśka - strasznie się o niego martwię?
- jasne - odpowiedziałam - nie ma sprawy.
Podjechałyśmy pod mieszkanie Krzyśka, po drodze zatrzymałyśmy się, żeby kupić coś do jedzenia.- - idziesz ze mną? - spytała Monika,
- nie, nie ja tu sobie posiedzę, zjem kanapkę, idź sama odpowiedziałam
- ok - zaraz wracam
- spoko, nie śpiesz się.
Monika poszła do Krzyśka, ja wolałam zachować się taktownie i zostać w radiowozie. jasne dla mnie było, że pewne sprawy, które mają do przegadania nie są przeznaczone dla wszystkich.
Monika po dłuższej chwili wróciła do radiowozu, wypisała nas z przerwy, ale widziałam, ze jest bardzo zdenerwowana
- wszystko ok?
- TAK WSZYSTKO OK!!!
Monika wybuchła, widać, że była bardzo nabuzowana, na szczęście w tym momencie odezwał się dyżurny z kolejną interwencją.
Nie wracałyśmy już do tego tematu.
Po służbie, jak zwykle udałam się do domu, dziwne z dnia na dzień wydawał mi się bardzie pusty i ponury...
Nie mogłam przestać, myśleć o tym co się wydarzyło u Krzyśka, musiało to być coś złego, bo Monika wróciła bardzo wytrącona z równowagi.
Próbowałam obejrzeć serial, ale jakoś nie mogłam się skupić, wzięłam się za prasowanie, nazbierała się już nie zła sterta - a ja tak nie lubię prasować....
O 23:00 położyłam się spać, sen przyszedł dość szybko, to był jednak męczący dzień...
Komentarze
Prześlij komentarz