>>6<< Pierwszy patrol z Krzyśkiem

Na komendę dzisiaj przyszłam wyjątkowo wcześnie, spokojnie się przebrałam, zrobiłam sobie kawę i popijając ją przeczytałam kilka stron książki. W między czasie do kuchni zajrzał dyżurny Jacek i poinformował mnie, że dziś odprawy nie będzie a ja jeżdżę w patrolu z Krzyśkiem.
- z Krzyśkiem? - spytałam zdziwiona
- tak z Krzyśkiem, a co to jakiś problem jest? odparł zaskoczony Jacek
- nie nie, tak tylko pytam, a co z Moniką?
- Monika dziś wzięłam wolne, musiała jechać na jakieś badania z Frankiem
- a ok, rozumiem, to ja się w takim razie zbieram i idę do radiowozu. A Jacek a Krzysiek wie, że dziś jeździmy razem?
- nie jeszcze nie wie, powiem mu jak przyjdzie, póki co go nie ma...
- ok, tzn. że mam jeszcze chwilkę i mogę dopić spokojnie kawę - uśmiechnęłam się
Jacek odwzajemnił uśmiech
- tak, spokojnie masz jeszcze parę minut  na razie
- na razie

Dopijając kawę zastanawiałam się jak będzie wyglądał nasz pierwszy wspólny patrol. Krzysiek wpadł mi w oko od pierwszego razu, później okazało się, że jest żonaty, hmmm ale teraz ma poważne problemy - żona zabrała jego syna Tośka i wywiozła za granicę, ślad po nich zaginął. Współczuje mu... No cóż trzeba się zbierać. Postanowiłam, że zaczekam na Krzyśka w radiowozie.

Tym czasem u dyżurnego

- Cześć Jacek
- cześć Krzysiek
- słuchaj widziałeś gdzieś starego?
- tak, a co się dzieje? - spytał Jacek
- potrzebuje wziąć urlop na żądanie w jak on jest humorze?
- słuchaj, no dzisiaj to akurat bym nie radził - odparł spokojnie Jacek
- dlaczego? spytał nerwowo Krzysiek
- no Monika pojechała dzisiaj na badania z Frankiem, a poza tym Mikołajowi tez coś wypadło, nie ma szans
- Jezu zapomniałem o Monice, a z kim ja w ogóle jeżdżę?
Jacek uśmiechnął się
- z Drawską
- ok
Krzysiek zamyślił się na chwilę
- a co się dzieje? coś się stało? masz jakieś problemy? spytał zatroskany Jacek
- aaaa mam kłopoty z Tośkiem, całe zamieszanie, muszę prawniczce dać znać...
- słuchaj, Ty idź to jakoś szybko załatw, a ja będę Was krył przed starym
- dzięki Jacek - ratujesz mi życie...
- trzymaj się
- na razie - krzyknął Krzysiek wybiegając z pokoju dyżurnego

Tym czasem w radiowozie

Kurcze gdzie ten Krzysiek jest? Już powinniśmy wyjeżdżać na patrol, zaraz dostaniemy ochrzan - poczekam na niego jeszcze chwilę, ładnie zaczyna się nasz wspólny pierwszy patrol

Na komendzie

Krzysiek udał się do biura włączył komputer i próbował przesłać nagranie do prawniczki, jednak sprzęt odmawiał posłuszeństwa...
- Jezu, czemu to nie działa? - pytał sam siebie

W radiowozie

Nie no lekka przesada, a może on nie wie, że jeździmy dzisiaj razem w patrolu???? Idę go poszukać
 Emilka zamknęła radiowóz i udała się na komendę.
Weszła do pokoju i widząc siedzącego przy komputerze Krzyśka zapytała:
- słuchaj Krzysiek, a Tobie ktoś w ogóle powiedział, że my dzisiaj razem jeździmy???
- tak spokojnie - odparł oschle Krzysiek
- ale co spokojnie ja siedzę w samochodzie do 10 minut jak głupia i czekam na Ciebie - odpowiedziałam mu lekko podnosząc głos. Co ten Krzysiek w ogóle sobie myślał...
- no to weź sobie tu usiądź jak mądra dla odmiany  zaczekaj chwilę dobra? mówiąc to wskazał mi miejsce na przeciwko siebie nie odrywając wzroku od komputera..
No tego się po nim  nie spodziewałam, co on w ogóle sobie myślał. Jego zachowanie mocno mnie zaskoczyło, to przecież zawsze był taki kulturalny facet... w prawdzie mogłam użyć argumentu w postaci swojego stopnia służbowego, ale doszłam do wniosku, że skoro tak się zachowuje, to pewnie ma bardzo ważny powód, więc postanowiłam odpuścić. Może podczas patrolu sam zechce mi powiedzieć o co tak naprawdę chodzi. Takie zachowanie nie było podobne do niego....
Oparłam się o biurko, skrzyżowałam ręce i cierpliwie czkałam, aż Krzysiek skończy, po chwili do pokoju wszedł dyżurny Jacek;
- o super teraz jeszcze dostaniemy opierdziel, że nas nie ma na patrolu - powiedziałam zdenerwowana
- spokojnie Emilka, spokojnie - odparł Jacek, spojrzał na Krzyśka i spytał - załatwiłeś?
Krzysiek pokiwał głową i odparł:
- dzięki
aa czyli wygląda na to, że Krzysiek załatwił wszystko z dyżurnym, szkoda tylko, że mnie o niczym nie powiedział, z drugiej strony, z tego co zrozumiałam to chodziło o jego syna, więc nie mogę mieć do niego żalu, nawet nie wyobrażam sobie co on teraz może czuć..
Dyżurny przekazał nam wszystkie szczegóły dotyczące sprawy, którą mięliśmy się zająć i na koniec rzekł:
- ja Was wpisuję na interwencję, a później dajcie mi znać co i jak - ok?
- dobra, dzięki jedziemy - odparł Krzysiek i ruszył do wyjścia
Stałam  i patrzyłam na niego co robi, gdy chwycił klamkę od drzwi spytałam:
- Krzysiek?
Krzysiek spojrzał na mnie ze zdziwieniem, więc dodałam:
- a mundur?
z tego wszystkiego Krzysiek nawet nie zauważył, że nie ma na sobie munduru, spojrzał na siebie, na szafkę, uśmiechnął się pod nosem i poszedł się przebrać...

**Krzysiek
Strasznie zaczął się ten poranek, najpierw ten telefon od Tośka, później walka z komputerem i kopiowanie tego nagrania, nic dziwnego, ze zapomniałem się przebrać w mundur. Dobrze, że chociaż Emilia nie zrobiła mi jazdy, w sumie jest starsza stopniem mogla wydać rozkaz.

**Emilka

Krzysiek szybko się przebrał i ruszyliśmy na patrol. Pierwsze wezwanie było do rodzinnej awantury, szanowany profesor i żona alkoholiczka, zawsze najgorzej na tym wychodzą dzieci... Później dyżurny wezwał nas do firmy, stwierdził, że są braki kadrowe, a na komendzie jest pewna pani, która chciała złożyć doniesienie o mężczyźnie podszywającym się za lekarza. Sprawa była dość poważna, dlatego bez zbędnej zwłoki udaliśmy się na komendę. Po przyjęciu zgłoszenia poszliśmy do dyżurnego omówić szczegóły sprawy i na patrol. Tym razem ja usiadłam za kierownicą. Po kilku minutach Krzysiek odebrał telefon:
- proszę - odebrał telefon Krzysiek - dzień dobry Pani Mecenas, tak oczywiście, że dzwoniłem, kilka razy, tylko, że no bez skutku, tak będę dzwonić, ... super, dobrze to  niech działają...., jeszcze raz serdecznie dziękuję, za pomoc, dziękuje bardzo do usłyszenia.
Krzysiek zakończył rozmowę - to chyba była ta prawniczka Julia Tokarczyk, z tego co mi mówiła Monika, to pomaga Krzyśkowi w odnalezieniu syna.
- słuchaj będę musiał zadzwonić jeszcze w jedno miejsce - zwrócił się do mnie Krzysiek,
- spoko nie ma sprawy, przecież widzisz, że i tak się nic nie dzieje teraz - odpowiedziałam Krzyśkowi, nie miałam zamiaru robić mu problemów, w końcu chodziło o jego syna, na pewno mocno to przeżywa, ale podziwiałam go za to, że pomimo tak ogromnych problemów jak na niego spadły potrafił skupić się na robocie.
Krzysiek wybrał numer
- halo halo synu słyszysz mnie Tosiek, synu.... - prawie krzyczał do telefonu, ale nikt nie odpowiadał, Krzysiek ponownie wybrał numer ale nikt się nie odzywał, współczułam mu i to bardzo, w miedzy czasie odezwał się dyżurny i przekazał nam adres kolejnej interwencji.
Po zakończeniu tej sprawy udaliśmy się do bufetu na posiłek, rozmawialiśmy trochę o sprawie:
- ale ten lekarz to taki trochę Robin Hood, tak, pomaga biednym.... uśmiechnęłam się, Krzysiek odwzajemnił uśmiech i odpowiedział:
- z tego co wiem to Robin Hood nie brał sześć dych za wizytę...
- no wiesz tam jest w funtach to może być inny przelicznik - odpowiedziałam
- znam się na funtach,
- tak? to ile brał? - spytałam
- poproszę o inny zestaw pytań - Krzysiek się wymigał
- mmmm
w tym momencie dosiadł się do nas Robert z wydziału przestępstw kryminalnych
- siemano Krzychu,
- cześć Robert
- jak tam coś nowego w sprawie Tośka?
- wiesz co zadzwonił do mnie i poprosił o pomoc, moja prawniczka powiedziała, że niedługo go odzyskam
- prawnicy to są od tego, żeby nawijać makaron na uszy - odpowiedział Robert
Słysząc to zaczęłam się wkurzać na niego...
- no ale co sugerujesz? - zapytał Krzysiek
- niiicc, nie myślisz chyba, że teraz wszystkie służby będą szukały jakiegoś dzieciaka?
no tego to już było za wiele - gość lekko przesadziła
- to nie jest jakiś dzieciak  on ma na imię Tosiek!  - wkurzył się Krzysiek
- nie denerwuj się stary, chciałam Cię tylko sprowadzić na ziemię, mam kumpla, którego żona wywiozła dzieciaka z jakimś ciapatym gdzieś do Turcji, ślad po nich zaginął, wiesz jak on wygląda? pół człowieka normalnie, to tak jakbyś stracił dziecko w wypadku....
no nie teraz to ten gość przegiął i to mocno, nie mogłam tego dłużej słuchać, musiałam zareagować:
- wiesz co Krzysiu mam parę rzeczy jeszcze teraz do ciebie do omówienia - sory możesz nas zostawić teraz na chwilę - zwróciłam się do Roberta
- ale na przerwie pracujecie? - spytał Robert,
- taka robota - odpowiedziałam, nic nie zrobisz
- no dobra, cześć - wstał i odszedł od naszego stolika
Ja nie wiem jak ten Robert mógł takie głupoty przy Krzysku wygadywać, po prostu zero rozumu...
- o czym chciałaś pogadać? zapytał smutnym głosem Krzysiek
- o niczym, po prostu chciałam żeby sobie poszedł
- dlaczego?
- stary, no co on Ci jakieś czarne scenariusze wkręca, jak będziesz tego słuchał to zwariujesz - odpowiedziałam Krzyśkowi
- łatwo Ci mówić - odpowiedział Krzysiek biorąc głęboki oddech
- dobra od tej pory jestem Twoim osobistym ochroniarzem przed takimi typami jak ten tutaj,
spojrzałam na Krzyśka i z uśmiechem powiedziałam
- nooo trzeba myśleć pozytywnie "men"american style, you now... zaczęłam się śmiać, a i na twarzy Krzyska pojawił się uśmiech w dodatku salutując odpowiedział:
- yes ser
ja na to śmiejąc się:
- no i co mi teraz chciałeś powiedzieć, że co, że jest ser na drugie danie, czy co jesteś z marines tak?
- dobra, dobra poćwiczę akcent - odpowiedział Krzysiek śmiejąc się
- jedz bo jedziemy zaraz
- ok, jem....

**Krzysiek
Fajna jest ta Emilia, dobrze mi się z nią pracuje, poza tym w tych jakże trudnych chwilach dla mnie potrafiła mnie rozbawić, właściwie nikomu wcześniej to się nie udało, nawet Monice.... hmmmm.... w sumie to strasznie głupio wyszło, że byłem dla niej taki niemiły z rana - będę musiał ją przeprosić.

**Emilia

Po obiedzie udaliśmy się na patrol, na tapetę powróciła sprawa "szanowanego profesorka" z rana, na szczęście udało nam się wszystko wyjaśnić, a profesorek na pewno się nie wywinie, choć o dalszych jego losach zdecyduje sąd, ale tym czasem został osadzony w areszcie. 
Poszłam się przebrać i wróciłam do pokoju po torebkę, otworzyły się drzwi i wszedł Krzysiek
-Emilka - zagadał
- tak? - odpowiedziałam
- chciałem Cię przeprosić - mówiąc to zbliżył się do mnie - sory, że tak rano naskoczyłem na Ciebie i zachowałem się jak dupek...
no i wrócił prawdziwy Krzysiek, zrozumiał swoje poranne zachowanie i mnie przeprosił, właśnie między innymi za to go bardzo lubię, a właściwie bardzo mi się podoba, ale muszę w końcu pogodzić się z faktem, ze on ma już rodzinę i jedyne co może nas łączyć to tylko przyjaźń - zresztą romans w pracy to nic dobrego... odpowiedziałam mu:
- spoko, przecież ja się nie gniewam, wiem jaka jest sytuacja,
- no ale wiesz, sytuacja nie powinna powodować, żebym się zachowywał jak....
- luz - nie pozwoliłam mu dokończyć - ja się naprawdę nie gniewam - wyciągnęłam do niego rękę na zgodę, uścisnął mnie, jego uścisk był pewny, a dłoń ciepła, przyjemna... uśmiechnął się i odpowiedział:
- dzięki
chciałam rozładować trochę napięcie które powstało miedzy nami po tych przeprosinach Krzyśka i zażartowałam:
- to co teraz powiesz Kownackiej,że wolisz jeździć ze mną???? tak??
- nooo wiesz co ja jestem stały w uczuciach - odpowiedział Krzysiek uśmiechając się
- no i widzisz i tak to z Tobą jest - obydwoje zaczęliśmy się śmiać
- dzięki - powiedział Krzysiek
- dzięki - odpowiedziałam - powodzenia w Twoich sprawach, cześć - dodałam i oboje ruszyliśmy do wyjścia...

Po drodze do domu zrobiłam zakupy, ugotowałam pomidorową z ryżem, zjadłam, pozmywałam po obiedzie i wreszcie mogłam się zrelaksować. Włączyłam laptopa i szukałam jakichś fajnych piosenek - lubię sobie czasami pośpiewać. Natrafiłam na bardzo ciekawa piosenkę, nie znanej wokalistki Anny Kukawskiej "Gdy słów mi brak":

Jak mam powiedzieć
Jak wyśpiewać mam
Wszystko co o tobie wiem
Teraz gdy słów mi brak

I choć nie jesteś Aniołem,
to święty każdy grzech jeśli z Tobą
I nic już nie poradzę że tak jest
Wcale nie zwątpię
I chociaż nie uwierzył by już nikt
To cudownie bo my wiemy swoje
Tylko Ja i Ty

I nie przegramy na to nie ma szans
Będziemy zawsze razem
Nawet jeśli czasem słów nam brak

I choć nie jesteś Aniołem,
to święty każdy grzech jeśli z Tobą
I nic już nie poradzę że tak jest
Wcale nie zwątpię
I chociaż nie uwierzył by już nikt
To cudownie my wiemy swoje
Tylko Ja i Ty

I nie przegramy na to nie ma szans
Będziemy zawsze razem
Nawet jeśli czasem słów nam brak
Nawet jeśli czasem słów nam brak

Cudowna piosenka - wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie wywarła na mnie wrażenie....
Zrobiło się już późno, zrobiłam sobie kąpiel przy świecach i wsłuchując się w ta piosenkę oddałam się marzeniom......



Zbliżamy się do 100 wyświetleń - to chyba nie jest tak najgorzej, mam nadzieję, że opowiadania przypadły Wam do gustu????

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc