>>8<< Emilka i Ola

Dzisiaj jeszcze przed odprawą komendant wezwał mnie do siebie, po drodze spotkałam Olę
- cześć - powiedziałam,
- cześć - Ola odpowiedziała,
nastała krępująca cisza, obie za sobą nie przepadałyśmy, jeszcze po jej ostatnich tekstach o mojej wygranej w konkursie na najładniejszą policjantkę miałam jej jeszcze bardziej dość.
Po drodze okazało się, że zmierzamy w tym samym kierunku:
- idziesz do komendanta - zapytałam 
- tak, a co Ty też? - odpowiedziała Ola
- tak wezwał mnie do siebie
- mnie też
spojrzałyśmy na siebie, zapukałam do pokoju
- wejść - usłyszałyśmy, otworzyłam drzwi, Ola weszła pierwsza. Komendant odezwał się:
- wezwałem Was bo dziś zmieni się skład patroli
- to znaczy? spytała ze zdziwieniem Ola spoglądając na mnie
- Mikołaj musiał wziąć dziś wolne - odpowiedział Wysocki
- w związku z tą sytuacją  z żoną - spytałam komendanta
- ale co się stało? ja nic nie wiem? Ola rozłożyła ręce i spytała zaskoczona
- jak nie wiesz to widocznie nie chciał Ci powiedzieć - odgryzłam się Oli
- no ale co się stało - Ola spytała komendanta, 
- Mikołaj ma problemy rodzinne i tyle - odpowiedział komendant
- no dobrze ale co z tymi patrolami? - spytałam Wysockiego
Komendant zrobił łyk kawy i odstawiając kubek na biurko powiedział:
- dzisiaj będziecie na patrolu we dwie
Zamurowało mnie, Olkę zresztą też - cały dzień razem na patrolu - jak ja z nią wytrzymam...
- Emilka starsza stopniem będzie dowódcą - dodał komendant - nie będzie żadnych problemów? - spytał komendant
Po naszych minach było widać, że obie nie jesteśmy zadowolone z takiego obrotu sprawy...
- nie no skąd - odpowiedziałam
- to powodzenia - rzekł Wysocki
Ola słysząc to odwróciła się i wyszła szybko z pokoju, a ja za nią
W sumie jestem tu nowa na komendzie i z wszystkimi się dogaduję tylko z Olą mi nie wychodzi i to nawet nie chodzi o to że ja jej nie lubię, bo Ola to fajna dziewczyna tylko co rozmowa o Mikołaju to jakiś konflikt. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że Ola podkochuje się w Mikołaju i jest o mnie zazdrosna. A ja bardzo lubię Mikołaja, lubię z nim spędzać czas, to naprawdę fajny facet, ale jest dla mnie tylko kumplem i nic więcej....
Po wyjściu od komendanta szłyśmy korytarzem i żeby przerwać tą niezręczną cisze odezwałam się:
- współczuję Mikołajowi
- no wyobrażam sobie co on musi przeżywać... - powiedziała Ola
- noo wiesz ja sobie nie muszę wyobrażać, ja to wiem - mówiąc to skrzyżowałam ręce na piersi
- a co byłaś kiedyś w podobnej sytuacji?? spytała Ola
- niee po prostu rozmawiałam z nim wczoraj o tym, poza tym  byłam tu jak to się stało
- ale co się stało? - spytała Ola
- żona Mikołaja przyjechała tutaj pijana, zaczęła się awanturować, potem wydawało się, że on ją uspokoił, ale w rezultacie jak chciał ją odwieź do domu to znowu zaczęła wrzeszczeć....
- no ale byłaś przy tym??
- no widziałam z okna
- z okna?? to co podglądałaś ich??? 
- kurde nie podglądałam tylko po prostu no bałam się, że mu się coś stanie - wybuchnęłam
- nie no jasne - zadrwiła Ola
- w ogóle to rusz się, bo jak tak dalej pójdzie to nigdy tego patrolu nie zaczniemy - dokończyłam wkurzona...
No i znowu - rozmowa o Mikołaju i kolejny konflikt... Kurde ten dzień tak się dla nas zaczął, że w ogóle nie miałam ochoty jechać na ten patrol i oglądać obrażoną minę Olki...
Poszłyśmy do radiowozu i rozpoczęłyśmy patrolowanie ulic. Po chwili rozległ się dźwięk mojego telefonu, spojrzałam kto dzwoni i odebrałam włączając tryb głośnomówiący:
- halo cześć - powiedziałam z uśmiechem
- cześć Emilka, masz chwilę - odezwał się Mikołaj
- no jasne...
- słuchaj chciałem Ci podziękować za tę poranną propozycję...
- czyli przydam się na coś, tak??? - spytałam
- chętnie skorzystam z Twojej pomocy, ja będę późno w nocy, dzwoniłem już do Dominiki....
- dobra to ja wpadam wieczorem do dziewczyn i robię im kolację
- jak byś mogła to będę Ci bardzo wdzięczny
- spoko, posiedzę z nimi aż zasną, a potem co - poczekam na Ciebie, tak?
- jesteś wielka, jakbyś chciała się kimnąć tooo w szafie w przedpokoju jest czysta pościel , dobra muszę kończyć, na razie ..
- dobra poradzę sobie pa..
Mikołaj się rozłączył. Podczas tej rozmowy zerkałam kątem oka na Olę, ewidentnie była wkurzona, że Mikołaj mnie poprosił o pomoc a nie ją.

Patrol przebiegał w miarę spokojnie, a i z Olą zaczęłyśmy się w miarę dogadywać. Wszystko było dobrze dopóki nie poszłyśmy na przerwę. Ola stała przy radiowozie, a ja właśnie odpakowywałam kanapkę, gdy podszedł do nas pewien mężczyzna:
- dzień dobry - odezwał się
- a dzień dobry - pomóc w czymś? spytałam mężczyzny
- Nowakowski - wydział kontroli - mówiąc to mężczyzna wyjął odznakę i pokazał mi ją
Ola ledwo przełknęła i zbladła
- oficer dyżurny powiadomiony o przerwie? spytał Nowakowski
- tak oczywiście - odpowiedziałam
Inspekcyjny - tak mówimy na ludzi, którzy kontrolują naszą pracę - najpierw sprawdził u dyżurnego czy rzeczywiście wypisałyśmy się na przerwę, a potem zaczął przeglądać nasze notatniki służbowe...
- wiecie, ze notesy to powinny być lustrzane odbicia - stwierdził Nowakowski
- no tak, ale coś się stało? coś nie tak? - spytałam
- posterunkowa Wysocka chyba o czymś zapomniała...
- nie wpisałaś przerwy? - spytałam Oli
- no myślałam, że zrobię to zaraz po tym jak zjemy - odpowiedziała Ola
No to ładnie, będziemy miały kłopoty, może uda mi się to jakoś załagodzić...
- przerwę wpisujemy przed jej rozpoczęciem... - powiedział inspekcyjny
- wiemy o tym tylko wie Pan no zwykle jest tak, że nie ma na to czasu i te notesy to my często uzupełniamy w ogóle po służbie...
- słucham?, czy ja dobrze słyszę? czy Pani wie co Pani mówi - patrzył na mnie z pogardą..
- wiem co mówię po prostu no proszę Pana żeby Pan był człowiekiem...
- jestem człowiekiem, nie widać??? notesy to rzecz ŚWIĘTA, rozumiem jak by Pani była akurat na interwencji i nie miałaby Pani czasu, ale teraz? podczas przerwy? 
- a wie Pan co? może po prostu zrobimy tak, żeee posterunkowa Wysocka dostanie pouczenie i zapomnimy o sprawie??? mówiąc to starałam się być miła i uśmiechałam się do niego, choć w duchu czułam, że nic z tego nie będzie...
- niestety będę musiał sporządzić raport - mówiąc to wyjął długopis i zaczął pisać
No co za dupek i służbista... a szkoda gadać po całej tej sytuacji wróciłyśmy do patrolowania ulic.
Ola w między czasie przeprosiła mnie za zaistniałą sytuację, pocieszałam ją, że nie ma za co. W sumie to było mi jej szkoda, takie błahe przewinienie, a w papierach smród... No ale to nie był jeszcze koniec naszych kłopotów.
Po służbie wezwał nas do siebie komendant:
- możesz mi powiedzieć jak to się stało? - zwrócił się do Oli
- normalnie, zdarzyło mi się, zapomniałam - odparła poirytowana Ola
- normalnie - powtórzył Wysocki - Ty wiesz kto stoi za tymi wszystkimi kontrolami? Mój były zastępca...
no i wszystko jasne, to Kwieciński uparł się na naszą komendę
- inspekcyjny sporządził z tego raport , może mi powiesz co ja mam teraz zrobić? - Wysocki zwrócił się do Oli
- Szefie Pan tu dowodzi, to od Pana zależy - wtrąciłam się broniąc Oli
- Wy mi sierżancie hierarchii w firmie nie uczcie - odparł stary
- ale to przecież jakaś pierdoła - odezwała się Ola
- ale stwierdzona na piśmie - odparł komendant - Ty wiesz przecież, że ten Kwieciński z BSW tylko czeka, aż mi się noga powinie...
- Szefie, jeżeli Wysocka ma otrzymać karę, to ja też chciałabym ponieść konsekwencje...
no nie mogłam zachować się inaczej, w końcu to ja byłam dowódcą patrolu, mogłam sprawdzić czy notatnik jest prawidłowo uzupełniony, albo chociaż spytać Olę czy wpisała przerwę...
Wysocki przekręcił głowę na bok i spojrzał na mnie jakby oczekując wyjaśnienia.. więc odpowiedziałam:
- no tak w końcu to ja byłam dowódcą patrolu i powinnam sprawdzić ten notatnik za nim zaczęłyśmy przerwę...
- że też ten inspekcyjny musiała się napatoczyć - powiedział pod nosem komendant - posterunkowa Wysocka odnotowuję, że odbyłem z Wami rozmowę dyscyplinującą
- tak jest - powiedziała Ola
- sierżant Drawska świadkiem - dodał Wysocki
kiwnęłam głową na znak, że się z tym zgadzam i powiedziałam:
- tak jest
- rozmowa jest bez wpisu do akt - spojrzałyśmy na siebie i obie uśmiechnęłyśmy się - ale jeżeli jeszcze raz posterunkowej Wysockiej przydarzy się podobna sytuacja to ja już nie będę mógł zastosować taryfy ulgowej, zrozumiano??
- tak jest - odparła Ola
- tak jest - dołączyłam
- odmaszerować - rzekł Wysocki i zabrał się do uzupełniania jakiś dokumentów
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, stary zdawał sobie sprawę z tego, że to przewinienie Oli było błahe ale musiał jakoś zareagować bo ten dupek inspekcyjny sporządził oficjalny raport..
Wracałyśmy korytarzem i Ola odezwała się:
- Emilka?
- tak?
- chciałam Ci podziękować, że się tak wstawiłaś za mną u ojca..
- spoko, w końcu służyłyśmy razem
- no głupio wyszło z tymi naszymi kłótniami iii w ogóle nie chce żebyś myślała, że mam coś do Ciebie..
- luz... - ja powiem Ci szczerze, że też po dzisiejszym patrolu totalnie zmieniłam zdanie na Twój temat...
-  to co? zakopiemy na razie ten topór wojenny? - mówiąc to Ola uśmiechnęła się
- wiesz cooo może na razie bezpieczniej będzie odwiesić go na kołu??? 
Ola zaczęła się śmiać a ja dołączyłam do niej
- żeby był pod ręką? - Ola powiedziała śmiejąc się
- tak dokładnie rak....
- żółwik
- żółwik
obie śmiałyśmy się...

Wieczorem zgodnie z obietnicą pojechałam do córek Mikołaja. Drzwi otworzyła mi Dominika. Na kolację przygotowałam im lasagne, zostawiłam trochę dla Mikołaja - na pewno będzie głodny jak wróci. Sprawdziłam dziewczynom lekcje, pomogłam Ani w zadaniu z matematyki, pogadałyśmy trochę i dziewczyny poszły spać. Ja oglądałam telewizję.
Mikołaj wrócił około 23:20. Tak jak przypuszczałam był głodny. Odgrzałam mu lasagne i chwilę pogadaliśmy. Próbowałam go wesprzeć i pocieszyć ale chyba nie bardzo mi to wyszło. Pożegnałam się i pojechałam do domu.

Następnego dnia miałam wolne, postanowiłam zadzwonić do Mikołaja i zapytać ja sobie radzi. Twierdził, że z głodu nie umrze,a pralkę potrafi obsługiwać. Po prostu chciałam mu pomóc, to takie miłe uczucie być potrzebnym komuś.... Postanowiłam, ze zrobię mu niespodziankę...

Pojechałam na zakupy, kupiła potrzebne produkty i udałam się do Mikołaja. Trochę był zaskoczony jak mnie zobaczyła, ale ucieszył się. Otworzyliśmy wino i zabrałam się do pracy. Na kolację postanowiłam przygotować schab ze śliwką... między czasie gadaliśmy, dobrze się czułam w jego towarzystwie.. W pewnym momencie, ktoś zapukał do drzwi. Mikołaj poszedł sprawdzić kto to, no i nastój się zważył... To była Ola - przyszła ugotować Mikołajowi wołowinę w czerwonym winie - no super - Mikołaj się wkurzył i stwierdził, że ma ochotę na kebaba na mieście. Ola stała tak jeszcze chwile w drzwiach nie wiedząc co ma zrobić. Mnie nie trzeba było dwa razy powtarzać, zdjęłam fartuch, wzięłam płaszcz i torebkę i wyszłam. Mikołaj zamknął drzwi i poszedł w swoja stronę, tylko Ola nadal stała pod drzwiami. I po co ona w ogóle tu przyszła - czy ktoś ją zapraszał... Chyba to już koniec naszego rozejmu....







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

>>14<< Sex na śniadanie?

>> 1 << Pierwszy dzień w pracy

>>41<< Pierwsza wspólna noc